Kontynuujemy ocenę dotychczasowej działalności radnych bydgoskiej rady miasta. Chcemy pokazać, kto wyróżnia się pracowitością, a kto się leni, czyje wypowiedzi zasłużyły na uznanie, a o których lepiej zapomnieć. Radni mają jeszcze czas, by dokonać rewizji swojego postępowania. Prezentujemy ich parami, dobranymi na zasadzie podobieństwa bądź kontrastu.
Siedzą koło siebie w sali sesyjnej, więc od razu widać różnicę. Stanisław Grodzicki (PiS) może przywodzić na myśl Akwinatę (św. Tomasz był małomówny i korpulentny). Andrzeja Młyńskiego (PiS) o objadanie się nie można podejrzewać, raczej o skłonności do ascetyzmu.
Z oświadczeń majątkowych wynika, że równie mocno są zróżnicowane dochody obydwu radnych. Jako portier Andrzej Młyński zarobił w zeszłym roku w Filharmonii Pomorskiej 28 tys. zł. Stanisław Grodzicki od lutego 2016 roku jest prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej „Komunalni”, co przyniosło mu w minionym roku 96 tys. zł. Jako członek rady nadzorczej warszawskiej spółki Centrum Bankowo-Finansowe „Nowy Świat” zarobił dodatkowo 40,8 tys. zł. Poza tym obydwaj otrzymywali diety radnego (Grodzicki 28 tys., Młyński 20 tys. zł). Tęższy radny pracował ponadto w zeszłym roku w biurze posła Bartosza Kownackiego, dzięki czemu powiększył zeszłoroczne dochody o kwotę 35 tys. zł.
Obaj bohaterowie dzisiejszego odcinka są doświadczonymi radnymi. To ich trzecia kadencja w radzie miasta. Stanisław Grodzicki był onegdaj pomysłodawcą i autorem uchwały o uwłaszczeniu wszystkich użytkowników wieczystych gruntów komunalnych, położonych pod domami mieszkalnymi za 5 proc. wartości działki. Takich spektakularnych osiągnięć Andrzej Młyński nie ma na koncie, ale dorównuje koledze klubowemu zaangażowaniem w sprawy ważne dla swojego osiedla.
Grodzicki wykazuje zawsze dużą aktywność, gdy na Bartodziejach dzieje się coś, co wzbudza opór bądź obawy mieszkańców. Kiedy półhektarowy teren przy ul. Swarzewskiej miał zostać przekazany pod budowę bloku w ramach BTBS zaprezentował radnym kilkuminutowy film amatorski, nakręcony przez jednego z mieszkańców. W ten sposób udowodnił, że na tym terenie znajduje się boisko, z którego korzystają dzieci i młodzież osiedlowa.
Z kolei Młyński zaangażował się po stronie mieszkańców, którzy obawiali się nowego planu zagospodarowanie przestrzennego „Fordon-Wyszogród”. Chodziło im o to, żeby nie pozwolić na wybudowanie bloków w pobliżu wyszogrodzkiego grodziska.
Wyjątkową aktywność fordońskiego radnego wywołał pomysł likwidacji szkoły przy ul. Gawędy na osiedlu Bajka. Pokonał swoją niechęć do publicznych wystąpień i podszedł do mównicy, żeby wyrazić protest podczas sesji rady miasta. Przemawiał 20 minut. W jego przekonaniu, obecny problem demograficzny jest następstwem odejścia od wartości, na których zbudowana została tożsamość europejska.
Na takie okazje tylko czekają dziennikarze „wyborczej.pl”, bo można osobę wyznającą tradycyjne wartości zaprezentować jako oszołoma.
„Dlaczego w Bydgoszczy trzeba na nowo układać siatkę szkół?” - zadał pytanie felietonista „Agory”, dodając, że do tej pory sądził, iż powodem jest reforma oświaty. A potem zaczęła się jazda:
„Radny PiS Andrzej Młyński rzucił na środowej sesji nowe światło: - Główne powody to aborcja, antykoncepcja, ruchy feministyczne, ludzie spod znaku tęczy i ideologii gender, które to działania skutecznie obrzydziły kobietom rodzicielstwo.
Wszystko jest jasne. Winna aborcja, kondomy, geje i gender. Przez aborcję samorządy są zmuszone zamykać część szkół, zwalniać nauczycieli i personel. Gdyby nie było w Polsce skrobanek (legalnych ok. 1,8 tys. rocznie w całym kraju), liczba dzieci wzrosłaby na tyle, że w Bydgoszczy trzeba by otwierać nowe szkoły, a nie wygaszać stare”.
Na zakończenie felietonista przekazał dobrą radę działaczowi PiS: „Mam propozycję: niech pan radny napisze „Koncepcję Państwa wg Andrzeja Młyńskiego”. Minister Zalewska wrzuci ją do podstawy programowej dla licealistów zamiast wynurzeń jakiegoś tam Platona, który w swoich pseudodziełkach np. „Uczcie” wyraźnie promował zachowania co najmniej wątpliwe. Najwyższy czas pójść tropem wyznaczonym przez III Rzeszę w latach 30. i oczyścić listę ksiąg dozwolonych ze zboczeńców, rozpustników, elementów moralnie niepewnych. A wtedy żadna reforma nie będzie już potrzebna.”
Dla „wyborczej.pl” radny PiS to nie tylko oszołom, ale i naśladowca Hitlera.
Stanisław Grodzicki też został medialnie podsumowany. Nim zajął się publicysta „Expressu Bydgoskiego”, gazety, która najmocniej wspiera działania KOD-u w naszym mieście. Radny PiS to dla niej łakomy kąsek. Na dodatek Grodzicki jest bliskim współpracownikiem wiceministra Bartosza Kownackiego, prawej ręki Antoniego Macierewicza.
Swoje dochody podał radny w oświadczeniu majątkowym i były one omówione przez lokalne media. Dziennikarz „Expressu” dokopał się jednak nowych wiadomości na temat Grodzickiego i jego zajęć. Są porażające. Dla przykładu, Centrum Bankowo-Finansowe „Nowy Świat”, w którym radny pełni funkcję członka rady nadzorczej, to spółka wynajmująca pomieszczenia w dawnym Domu Partii w Warszawie. Inna wstrząsająca informacja brzmi, że Grodzicki nie tylko pracuje, ale również studiuje. Poza tym uczestniczy we wszystkich uroczystościach religijnych.
Andrzej Młyński też uczestniczy. Mało tego, obydwaj, kiedy rządziła krajem koalicja PO-PSL, brali udział w manifestacjach w obronie Telewizji Trwam. Teraz pojawiają się na pochodach o charakterze patriotycznym.