Wczoraj bydgoscy radni PO i SLD zawiązali koalicję na rzecz Rafała Bruskiego. Mają w sumie 18 szabel. Dawniej to rada miasta wybierała prezydenta. Gdyby więc obowiązywały poprzednie przepisy, Bruski mógłby już rozpoczynać drugą kadencję urzędowania.

Ciągle jednak istnieje możliwość objęcia stanowiska wójta, burmistrza czy prezydenta wyłącznie z woli radnych. Muszą jednak zostać spełnione dwa warunki. Zrezygnować z udziału w wyborach musi jeden z kandydatów, którzy przeszli do drugiej tury. Sporządza się wtedy karty do głosowanie z jednym nazwiskiem i dwiema kratkami opatrzonych napisami TAK i NIE. Wygrywa się wybory, jeśli głosów na TAK jest więcej niż głosów na NIE. Jeśli jest odwrotnie, czyli większość stanowią głosy przeciwne, wyboru wójta (burmistrza, prezydenta) dokonuje rada gminy. Może wybrać dowolną osobę, pod warunkiem, że ukończyła 25 lat.

W podbydgoskiej Nowej Wsi Wielkiej z kandydowania w drugiej turze zrezygnował Jacek Kruszyna. W oświadczeniu informującym o rezygnacji, wyjaśnił, że wyniki I tury pokazują, iż mieszkańcy wybrali dotychczasowy sposób zarządzania gminą.

Bez trudu udało nam się ustalić, jak komentowana jest rezygnacja Kruszyny, gdyż w Nowej Wsi Wielkiej mieszka obecnie bardzo wiele osób z Bydgoszczy. Większość naszych rozmówców twierdzi, że to zwyczajne wyrachowanie.

W pierwszej turze wyborów Kruszyna zdobył 32,05 % głosów, a starający się o reelekcję wójt Wojciech Oskwarek 46,59 %. W sytuacji kiedy trzeci kandydat, który nie wszedł do drugiej tury, przekazał swoje poparcie Oskwarkowi, zwycięstwo dotychczasowego wójta wydaje się przesądzone.

Natomiast komitet wyborczy Kruszyny osiągnął dobry wynik w wyborach do 15-osobowej rady gminy. Zdobył 7 mandatów, a komitet Oskwarka tylko dwa. Można sobie więc wyobrazić, że gdyby rada dokonywała wyboru wójta, mógłby nim zostać Kruszyna. Starczyłoby przekonać jednego radnego, żeby uzyskać większość głosów.

Realizacja takiego scenariusza wchodzi w rachubę tylko wtedy, gdy więcej osób zagłosuje na ?nie? niż na ?tak?. To zresztą mało prawdopodobne. Oskwarek cieszy się uznaniem, natomiast poprzedniego wójta, a był nim Jacek Kruszyna, podejrzewa się o prywatę. Chodzi o odłogi zielone, który kupił bardzo tanio w sołectwie Dobromierz.

W kupnie sporego kawałka ziemi, nawet za bardzo korzystną cenę, nie ma niczego złego. Problem w tym, że w poprzedniej kadencji Jacek Kruszyna pełnił funkcję przewodniczącego rady gminy i bardzo intensywnie działał na rzecz uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwi zabudowanie zakupionego terenu. Po uchwaleniu takiego planu starczyło podzielić ziemię na parcele i sprzedać jako działki budowlane. Zysk murowany. Cena za metr kwadratowy mogła podskoczyć nawet o kilkaset procent.

Mieszkańcy Dobromierza stanowczo się takiemu pomysłowi sprzeciwiali. Ich zdaniem, powinno stawiać się nowe domy wyłącznie wzdłuż istniejącej drogi. Inaczej gminę czekają duże wydatki, gdyż musi wykupić ziemię pod nowe drogi dojazdowe. Poza tym, byli przekonani, że osiedle złożone z 350 budynków, czyli 350 kominów (tak przewidywał przygotowywany miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego), doprowadzi do straszliwego zanieczyszczenia powietrza, gdyż wieś położona jest w dolinie.

Pewnego dnia podczas zebrania w sołectwie starli się zwolennicy całkowitego zabudowania wolnego terenu ze zwolennikami pozostawienia części terenu w stanie nienaruszonym. Uczestniczący w spotkaniu Adam Musielewicz wytknął Jackowi Kruszynie, że kupił ziemię, a teraz chce nią handlować i został przez byłego wójta pozwany do sądu. W kwietniu tego roku sąd oddalił powództwo, stwierdzając, iż nie doszło do naruszenia dóbr osobistych: ?Bezspornym jest bowiem, że powód nabył we wsi Dobromierz ziemię i że jest zwolennikiem zabudowy mieszkaniowej?. Sąd zwrócił powodowi uwagę, iż jeśli nie zamierza handlować ziemią, mógł zdementował tę informację podczas zebrania w sołectwie, ale z tej możliwości nie skorzystał.

Trudno w to uwierzyć, ale lutym tego roku Rada Gminy Nowa Wieś Wielka, mimo protestów mieszkańców, uchwaliła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego pn. Dobromierz Dolny. Od Adama Musielewicza, który mieszka we wsi Dobromierz, a pracuje na UKW w Bydgoszczy, dowiedzieliśmy się, jak przebiegały posiedzenia komisji planowania przestrzennego, ochrony środowiska i rolnictwa. – Zawsze uczestniczył w nich przewodniczący rady Jacek Kruszyna. Przewodniczący komisji, rolnik, otwierał posiedzenie i mówił: oddaję głos panu przewodniczącemu. Dalej posiedzenie przebiegało już pod dyktando Kruszyny – relacjonuje dr Musielewicz.

To właśnie wykładowca UKW, gdy rada podjęła uchwałę w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pn. Dobromierz Dolny, zwrócił się do wojewody z wnioskiem o jej zaskarżenie. We wrześniu 2014 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy stwierdził nieważność zaskarżonej ustawy. Kilka było powodów takiego postanowienia. Jednak uwagę zwraca powód natury formalnej. ?Uchwałę podjęto w głosowaniu, któremu przewodniczyła osoba nieuprawniona? ? stwierdził sąd.

Przewodniczący rady, Jacek Kruszyna, wyłączył się z prowadzenia obrad i udziału w głosowaniu ze względu na interes prywatny, w związku z tym rada wybrała radnego, który zgłosił gotowość prowadzenia obrad i to ów radny poddał projekt uchwały w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego pn. Dobromierz Dolny pod głosowanie.

Prawo stanowi, że prowadzić obrady może wyłącznie przewodniczący bądź wiceprzewodniczący rady. Jacek Kruszyna pełnił w minionych latach funkcję wójta, a ostatnio przewodniczącego rady. Przez osiem lat można chyba opanować podstawowe zasady funkcjonowania organów samorządowych.

Na szczęście nad przebiegiem obrad bydgoskiej rady miasta czuwają prawnicy i dyrektor Wojciech Paczkowski. No i nic nie wskazuje na to, że jeden z kandydatów wycofa się z uczestniczenia w drugiej turze wyborów.