- Numer 112 służy temu, by ratować życie, a nie żeby różne głupoty na ten numer przekazywać – powiedział rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego Bartłomiej Michałek. – To co niepokojące to liczba fałszywych zgłoszeń. W ubiegłym roku na 21,5 miliona zgłoszeń 18 mln to były głupie żarte – dodał Michałek i jako przykład podał, że mnóstwo jest telefonów z pytaniami o taksówki, dotyczących zamówienia pizzy, skargi na sąsiada, repertuaru w kinie czy rozkładu jazdy pociągów lub autobusów.

Z powodu plagi zgłoszeń fałszywych lub żartobliwych Centrum Powiadamiania Ratunkowego stało się swoistym filtrem zgłoszeń. Operatorzy odsiewają zgłoszenia fałszywe lub nawet złośliwe. To spowodowało co prawda odciążenie służb ratunkowych – mogą one teraz zająć się tym, do czego zostały powołane, czyli dysponowaniem siłami i środkami wysyłanymi do osób autentycznie potrzebujących pomocy, ale z drugiej strony potężnie obciążyło operatorów CPR.

- CPR-y pełnią rolę swoistego call center. Operator zadaje pytania ściśle określone. Jego zadaniem jest wyegzekwowanie odpowiedzi na kilka podstawowych pytań: kto?, gdzie?, co się stało?, czy są osoby poszkodowane i w jaki sposób? Po ich uzyskaniu zdecyduje, do jakiej służby zostanie przekazane wywołanie – tłumaczy Lech Kubera, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. – Praca operatora nie jest łatwa. Jego służba trwa 12 godzin, a w ciągu jednej godziny odbiera od 17 do ponad 20 wywołań, przy tym każde jest inne – dodaje.

- Należy pamiętać, że każde fałszywe wywołanie może zablokować inne, którego treścią jest ratowanie życia – przypomniał na koniec Bartłomiej Michałek.