Reklam jest sporo, bo tak być musi, jeśli mają zadziałać. Gdzie można się z tą reklamą zetknąć? – Znajduje się na 220 nośnikach w środkach komunikacji miejskiej oraz w 42 ramkach na wiatach przystankowych – poinformowała nas Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.
To już jest coś. Można namieszać w głowach. W tych reklamach nie chodzi przecież o żadną informację. Ich celem jest przedstawienie klęski jako sukcesu. Jako wielkiego sukcesu. Jako niewyobrażalnie wielkiego sukcesu.
Ze spotkania z minister Bieńkowską prezydent Bruski wrócił na tarczy. Potraktowany został w Warszawie jak chłopczyk, który nie powinien zabierać głosu, kiedy dorośli rozmawiają. Trzeba pamiętać, że oprócz chłopczyka Bruskiego w spotkaniu uczestniczyli pełnoletni politycy: Piotr Całbecki i Michał Zaleski. I ustalili jak ma wyglądać ZIT. Zupełnie inaczej niż tego chciała Bydgoszcz.
Nasze miasto domagało się, żeby chociaż przy okazji ZIT-u pieniądze były dzielone proporcjonalnie do liczby mieszkańców. Dotychczasowy podział ujawniał głównie sentyment Piotra Całbeckiego do miasta, w którym się urodził, uczył i pracuje. Sprawiedliwa koncepcja proporcjonalnego dzielenia pieniędzy wywołała zgodny sprzeciw prezydenta Torunia i marszałka województwa. Wprawdzie prezydent Bruski buńczucznie zapewniał, że będzie bronił interesów Bydgoszczy, ale gdy tylko znalazł się w ministerstwie, stulił uszy po sobie. Bardzo zadowoleni z wyniku rozmów w Warszawie byli natomiast panowie Całbecki i Zaleski.
Najistotniejszą sprawą związaną z ZIT-em jest sposób dzielenia środków. Jedynym sposobem zagwarantowania, żeby Bydgoszcz nie została potraktowana jak to się dotąd działo, czyli po macoszemu, było przyjęcie proporcjonalnego podziału pieniędzy w stosunku do liczby mieszkańców. W Warszawie ustalono inaczej. Środki będą dzielone na zasadzie konsensusu. Kiedy konsensusu nie będzie, decydować ma większość trzech czwartych.
Czy prezydent Rafał Bruski posiada umiejętności, dzięki którym dla przegłosowania koncepcji służącej rozwojowi Bydgoszczy pozyska połowę gmin z obszaru toruńskiego? Bardzo wątpliwie, a raczej zupełnie nieprawdopodobne. Natomiast inaczej wyglądają szanse prezydenta Zaleskiego na pozyskanie sojuszników wśród gmin z obszaru bydgoskiego dla swoich rozwiązań. Przecież może liczyć przy tych zabiegach na wsparcie marszałka, który dysponuje rozmaitymi instrumentami zwiększającymi znacznie możliwości perswazyjne.
Z kolportowanych w środkach komunikacji miejskiej reklam wynika, że powodem do naszej dumy powinno być to, że siedziba ZIT-u znajdzie się w Bydgoszczy. Bardzo przepraszam, ale jakie ma znaczenie, gdzie prezydent Bydgoszczy zostanie przegłosowany?