Siedemsetne zdarzenie Galerii Autorskiej
Przyzwyczailiśmy się, że czas odmierzamy posługując się kalendarzem i zegarem. To normalne, kiedy minuty, godziny, dni i miesiące przemieniają się w lata. Ale czy ta miara zawsze oddaje intensywność przeżyć? Chciałem ?zobaczyć? upływ czasu w innej skali (tej bliższej nam, związanej z konkretnym działaniem), dlatego policzyłem zdarzenia, których byliśmy sprawcami. Sumując cyfry w kalendarium Galerii Autorskiej zdziwiłem się, bo siedemsetne spotkanie przypadło akurat na moją wystawę ?Aniołowie teologów?. Zapewniam, że to przypadek, ale czy towarzystwo aniołów można tak traktować? Tak po prostu wypadło?
?Kierunki pamięci ? suplement? ? wspomnienie poświęcone: ks. Romualdowi Biniakowi, ks. Ryszardowi Cyrklaffowi, ks. Zygmuntowi Godzikowi, ks. Ludwikowi Sieńce i ks. Antoniemu Strycharzowi.
Aniołowie uczą teologii
Anioł jako angelus interpres, jako tłumacz, jako interpretator stał się ważnym wyobrażeniem. Anioły, które nam towarzyszą wprowadzają nas w tajemnicę naszego życia. Odkrywają jego sens wtedy, gdy nam zdaje się, że wszystko jest bez sensu.
Anselma Grüna
Od kilkunastu lat maluję wizerunki aniołów. Dlaczego? Dlatego że dzięki temu coś w sobie rozwijam i jednocześnie uwalniam. Czuję się trochę jak dziecko, które z atencją zagląda w inną przestrzeń. Może właśnie tak badam swoją duchową intuicję? A może to pragnienie malowania wizerunków aniołów rodzi się z potrzeby stałego dialogu z przeczuwaną rzeczywistością oraz osobami, którym dedykuję kolejne prace? Trudno to wyjaśnić. Istotna w moich działaniach pozostaje idea ?kontaktu? zwrócona jednocześnie ku wieczności i ku teraźniejszości. Każdemu dniowi roku kalendarzowego przypisałem jeden wizerunek anioła, by w symboliczny sposób wpisać jego ukrytą obecność w doczesności. W 1997 roku rozpocząłem realizację cyklu zatytułowanego Opiekunowie czasu, na który złożyło się 366 obrazów duchów czystych. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy, że to przedsięwzięcie, tak znacząco wpłynie na moje życie. Jak to wytłumaczyć? Posługując się intuicją i wyobraźnią poruszam się w przestrzeni nieznanej, jakby pozbawionej grawitacji, to znaczy elementu przewidywalności. Przedstawianie postaci z rzeczywistości niewidzialnej jest raczej czynnością intencjonalną, po trosze irracjonalną, pozbawioną możliwości sensualnego rozpoznania, bo przecież tego, co jest po tamtej stronie ?ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało?. A jednak trzeba, tak mi się wydaje, podejmować tę próbę ? ?zobaczyć, usłyszeć i odczuć?, co tam jest, gdyż tylko w ten sposób możemy pobudzić naszą duchową wrażliwość. Moje doświadczenie związane z obrazowaniem bytów subtelnych traktuję jako naukę otwartości na to, co niewyobrażalne. To malarskie ćwiczenie powtarzane po wielokroć można by nazwać ?rozwijaniem wewnętrznej perspektywy?. Pojęcie ?widoczności? w niewidzialnym świecie odnosi się przede wszystkim do stanu umysłu. Naturalnie pomocna jest tu plastyczna kreacja, ożywcze tchnienie i poetycka energia. Każdy przeżywa to rozpoznawanie indywidualnie, według swoich predyspozycji, doświadczeń i potrzeb, ale z pewnością pomocny może okazać się jakiś ?zapalnik? dla wyobraźni. Dzięki niemu rozpoczyna się proces dociekania ? łączenia pragnień i intuicji. W jakiej formie rozwija się to działanie? By zapisywać coś ważnego, nawet jeżeli graniczy to tylko z przeczuciem, potrzebny jest alfabet obrazowego przekazu. Umowność prezentowanych przeze mnie wizerunków jest oczywista, są to tylko ?ślady? ? sugestie duchowej obecności, znaki dedykowane konkretnym osobom i przypisane kolejnym dniom. Namalowane, poszczególne wizerunki duchów czystych mają swoich adresatów. Dedykując prace ważnym i bliskim mi osobom, staram się również w ten sposób obudzić poczucie wzajemności, przypominając o misji naszych opiekunów. Wygląda to tak, jakbym rozstawiał drogowskazy wskazujące życzliwą obecność naszych Niebieskich Posłańców. Działanie to staje się swoistym duchowym manifestem, który wypowiadam w coraz bardziej zlaicyzowanym świecie. Podobnie jak niegdyś Biblia pauperum służyła prostemu przekazowi prawd wiary, tak też cykl Opiekunowie czasu ma być lakonicznym sygnałem, przypominającym o ukrytych istnieniach duchów czystych. Czemu w konsekwencji ma to służyć? Odpowiedź jest prosta: tylko i wyłącznie budzeniu wrażliwości na rzeczywistość niewidzialną, uzmysławianiu istnienia równowagi między tym, co materialne i duchowe. Ufam, że nie ma zdarzeń bez znaczenia (wszystko czemuś służy) i że to moje nawet najmniejsze poruszenie wywołuje mały rezonans.
W cyklu Opiekunowie czasu pojawiły się podcykle: Aniołowie kolejnych dni, Aniołowie przyjaciół, Aniołowie ukojenia, Aniołowie poetów, Aniołowie filozofów, Aniołowie podróżników, Aniołowie domu i Aniołowie powszednich dni. Każdy z tych zbiorów pozwolił mi wnikliwiej skupić się na wybranych sferach rzeczywistości i związanych z nimi osobach. Systematycznie ilustrując swój anielski kalendarz czasami czuję się jak listonosz przekazujący dobre informacje z zaświatów. Dziś, w momencie, kiedy zbliżam się do wypełnienia wszystkich dni roku wizerunkami aniołów, muszę wyznać, że przebyta podróż stała się dla mnie szczególnym rodzajem refleksji o przyjaźni i wdzięczności. Dedykacje dla konkretnych osób stanowią mój zapis przejawów dobra płynącego ze spotkań z innymi ludźmi. Słowo ?innymi? w tym wypadku odnosi się do różnych postaw, stylistyk czy optyk postrzegania świata. Spotkanie oznacza otwartość na różnorodność i wspólnotę. Zdając sobie sprawę z tak wielu serdecznych zażyłości, w których uczestniczyłem i uczestniczę, widzę jak emocjonalne związki pięknie korespondują z opiekuńczą misją Aniołów Stróżów i przesłaniem cyklu. Dla mnie właśnie tak zamyka się krąg poczucia wzajemności, czyli kumulowania życzliwych intencji. Dedykując prace osobom dla mnie ważnym, staram się w symboliczny sposób spłacać długi wdzięczności za wszelkie dobro, którego od nich doświadczyłem.
Jako dziecko zadawałem sobie często proste pytanie? Po co są aniołowie? Kiedyś znajdowałem wiele różnych odpowiedzi. Dziś widzę to zupełnie prosto: aniołowie przychodzą do nas, by uczyć nas logiki Boga, czyli teologii. Stąd, zdaje się oczywiste, skojarzenie z ludźmi powołanymi do tej samej pracy. Wierzę, że podobnie jak trwają przy nas Niebiescy Posłańcy, tak też pojawiają się obok nas wyjątkowi ludzie. Wpatrując się w swoją przeszłość, zarówno odległą, jak i niedawną, odnajduję tam ważne postacie, które spotkałem na swojej drodze. Szczególnie mi bliscy pozostają niektórzy duchowni, którym zawdzięczam różne ?wychylenia? w bożą przestrzeń ? dłuższe i krótsze, intensywne i łagodniejsze. Motywem przewodnim łączącym wszystkie te znajomości jest pytanie: jak znaleźć swój życiowy constans zawierzenia i prawości? Przywołani księża stali się dla mnie inspiracją w zrealizowaniu kolejnego podcyklu Aniołowie teologów. Dlatego też ich poetyckie refleksje towarzyszą dedykowanym im wizerunkom aniołów. Któż mógłby lepiej opisać obecność Posłańców Boga? Moi przyjaciele, patroni życia duchowego (począwszy od najmłodszych lat, aż do chwili obecnej) w jakimś sensie wciąż mi towarzyszą (mimo że wielu z nich już nie żyje), ich postawa i twórczość działają inspirująco. Ta ?ukryta obecność? wiele dla mnie znaczy. Odkrywam w niej różne odcienie duchowości i różne stany skupienia. Każda z tych postaci jest jak odrębna ścieżka skrywająca ważne doznania, każda jest inna, ale wszystkie łączy ten sam cel ? twórcze rozpoznanie świata.
Jacek Soliński