Nim jeszcze konferencja ?Ja, bydgoszczanka? rozkręciła się na dobre, poczułem, że jest miło, bo gdzież indziej niż wśród pań z Demokratycznej Unii Kobiet, można co chwilę słyszeć: – Dziewczyny to… Dziewczyny tamto… A mówią do siebie panie z wnukami. Miłe.
Jeszcze milej się zrobiło, kiedy prowadząca spotkanie wiceprezydent Anna Mackiewicz powitała jedynego mężczyznę na sali, czyli niżej podpisanego. Niestety, okazało się, że za słupami ukryło się jeszcze dwóch mężczyzn, więc wiele straciłem na wyjątkowości.
Francuski i dziennikarstwo
Następnie dokonano prezentacji, jak się wyraziła Mackiewicz, kobiety wspaniałej: Barbary Kozber. Bohaterka wieczoru zwierzyła się, że miała w życiu dwa marzenia i pasje, które się jej spełniły: język francuski i dziennikarstwo. Mówiła, że przed podjęciem pracy dziennikarskiej była nauczycielką języka francuskiego, między innymi w popularnym ?gastronomiku?. A i później nauczała francuskiego, choćby na WSG.
Opowiadała o swoich najnowszych dokonaniach, do których zaliczyła pracę nad książką o pracy ludzkich jelit. – Już Hipokrates wiedział, że śmierć siedzi w jelitach ? mówiła rozentuzjazmowana i rozbawiona Kozber. I dodała, że książka ma wspaniałe rozdziały o kupie i owsikach. Za swój życiowy sukces dziennikarka uważa to, że dwadzieścia lat temu rzuciła palenie. – Wszystko jest w głowie ? mówiła. I apelowała do pań zebranych w sali sesyjnej Urzędu Miasta: – Róbcie, co lubicie. Robię to, co lubię i jeszcze mi za to płacą!
Taneczna pani kurator
Anna Łukaszewska jest kujawsko?pomorskim kuratorem oświaty. Od zawsze związana z nauczaniem. Stanowisko kuratora zdaje się być zwieńczeniem jej zawodowej drogi. I mówi o sobie, że pracuje za dwóch. – Życie kocham nad życie ? mówi Łukaszewska. – I marzenia mam realne. I dodaje, że czuje się współczesną kobietą, stawiającą na własny rozwój. A czym się pasjonuje? Tańcem, muzyką, książkami. Ale przede wszystkim tańcem, jak przyznaje.
Kobieta z tęczą we włosach
Barbara Jendrzejewska zaprezentowała kilkanaście swoich wierszy. Opowiadała o kolejnych swoich tomikach poetyckich, a wśród nich o ?Na strunach ciszy?, ?Zdarzyło się nam?, ?Dotyk?. Pochwaliła się również szeregiem wyróżnień i nagród. Mówiła także o swej pracy w kawiarni ?Modraczek?, która to praca sprawia jej dużo satysfakcji.
Z odczytanych wierszy Jendrzejewskiej zapamiętałem fragment o kobiecie z tęczą we włosach. Pewnie i dlatego, że czytając ten fragment poetka zmysłowo dotknęła swych włosów.
Kobieta na spadochronie
Jolanta Niwińska całe życie, od wczesnego dzieciństwa marzyła, żeby być nauczycielką. W jej przypadku nie spełniło się porzekadło: – Obyś czyjeś dzieci uczył.
Jako dziecko lubiła bawić się w teatr i tańczyć. Ale i tak chciała być przede wszystkim nauczycielką. Uczyła lalki, potem koleżanki, prowadziła dziennik, stawiała oceny. Za sukces uważa swoją rodzinę, a jest już babcią. Uwielbia kajakarstwo, żegluje. I ma już za sobą dziesięć skoków spadochronowych.
Przed przejściem na wcześniejszą emeryturę pracowała w bibliotece na Wyżynach. – Biblioteka to moja pasja ? mówiła podczas sesji ?Ja, bydgoszczanka?.
Pasjonowała się również bookcrossingiem. Z entuzjazmem mówiła o tym, że dziś na świecie krąży 10 milionów ?uwolnionych? książek w systemie bookcrossingowej dystrybucji.
Jest zadowolona i podobno czuje się jak wiatr.
Kobieta ze zwierzętami
Izabella Szolginia prowadzi od wielu lat w Bydgoszczy schronisko dla zwierząt. Mówi, że kocha zwierzęta. I opowiada anegdotę, jak to niegdyś płakała po śmierci swego psa i jej matka zapytała: czy będzie równie rozpaczała po jej, matki, śmierci? Szolginia przyznała, że rzeczywiście, po śmierci matki rozpaczała bardziej umiarkowanie niż po śmierci psa.
Szolginia wspominała, że przejęte przez nią schronisko na początku lat dziewięćdziesiątych ? było koszmarem. Wiele lat pracy zaowocowało tym, że schronisko, choć nie jest jeszcze schroniskiem jej marzeń, to już spełnia wiele wysokich standardów.
Schronisko jest też miejscem terapii młodzieży, która opiekuje się zwierzętami. Marzeniem Szolgini jest utworzenie Centrum Edukacji Humanitarnej, która spożytkowywałaby jej doświadczenia właśnie w edukacji młodzieży, w popularyzowaniu wiedzy o zwierzętach, praktycznego obcowania ze zwierzętami.
Szolginia nie chciała mówić o sukcesach. – Mam niską samoocenę ? powiedziała. – Ale anioły się mną opiekują.