W Bydgoszczy gościła dzisiaj znana tramwajarka z Trójmiasta i posłanka Platformy Obywatelskiej Henryka Krzywonos-Strycharska. W biurze senatorskim Andrzeja Kobiaka odbyła się wspólna konferencja prasowa parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej.
- Młodzi lekarze wyjeżdżają z Polski. Dojdzie do tego, że będziemy musieli szukać lekarza, który będzie chciał nas wyleczyć. Człowiek po 70-tce będzie miał mniejsze szanse na wyzdrowienie niż młody człowiek. Z tym coś powinniśmy zrobić. Trzeba wszystko zrobić, żeby służba zdrowia zaczęła funkcjonować - powiedziała Henryka Krzywonos-Strycharska. Posłanka PO skrytykowała Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że poprawienie sytuacji w służbie zdrowia to nie zadanie na jedną kadencję. - Możliwość uzdrowienia służby zdrowia, to słyszę, co mówią profesorzy na ten temat, można to zrobić jeszcze w tej kadencji. Czego sobie i innym życzę - oświadczyła Krzywonos-Strycharska, która startuje w wyborach z listy Koalicji Obywatelskiej w okręgu gdyńsko-słupskim.
Senator i kandydat Koalicji Obywatelskiej Andrzej Kobiak w wyborach do Senatu krytycznie ocenił pomysły wprowadzenia płacy minimalnej w zaproponowanych przez PiS wysokościach w kolejnych latach. - Są obietnice, które z pozoru wyglądają bardzo dobrze, ale w konsekwencjach mogą przynieść bardzo duże straty. W kampanii wyborczej daje się podwyżki, obiecuje, że dogonimy Niemcy i w kampanii wyborczej każdy uważa, że zyska bardzo dużo. Tymczasem te kwoty, które zostały zaproponowane przez rząd PiS odbiegają od możliwości polskich przedsiębiorstw i polskiej gospodarki - mówił Kobiak i dodał, że nie da się bezkarnie podnosić płac. - Konsekwencją będzie podwyżka cen i inflacja na wysokim poziomie - wskazał senator PO.
Andrzej Kobiak tłumaczył, że inflacja jest korzystna dla rządu. - Im wyższe ceny, tym wyższe podatki. Dla zwykłego obywatela oznacza to stratę oszczędności i życie z dnia na dzień - dodał Kobiak.
- Trzeba zapytać, kto dostanie podwyżkę: rząd czy pracownik? - zapytał kandydat KO do Senatu i wyjaśnił, że wzrost płacy o 100 zł dla pracownika, oznacza też większe składki i podatki dla fiskusa. - Firmy prywatne muszą wypłacić podwyżkę pracownikowi, urzędowi skarbowemu i ZUS-owi. Natomiast sfera budżetowa podatki sobie naliczy, a potem odliczy. Budżet podwyżki płac kosztować będą tylko tyle, ile więcej pracownicy dostaną więcej do ręki, natomiast prywatne firmy tyle, ile pracownicy dostaną do ręki razy dwa, czyli jeszcze to, co dostanie urząd skarbowy i ZUS. Wiele firm tego nie wytrzyma. Gospodarka rządzi się własnymi prawami i nie politycy powinni nią kierować. Dekretami nie da się wprowadzać podwyżek płac - przestrzegał Andrzej Kobiak.
Andrzej Kobiak poinformował, że wystąpił z pismem do premiera RP Mateusza Morawieckiego z wnioskiem, by od zarządzonych w trybie administracyjnym podwyżek płac, prywatni przedsiębiorcy zwolnieni byli od dodatkowych obciążeń podatkowych i innych danin (ZUS) z nimi związanych. - Wtedy na podwyżkach skorzystaliby tylko pracownicy i poznalibyśmy prawdziwe intencje rządu - skwitował Kobiak
Fot. Jacek Nowacki