"Ani jednej więcej" – pod takim hasłem odbyła się dzisiaj w Bydgoszczy manifestacja po śmierci 30-letniej kobiety z Pszczyny. Manifestacje odbyły się w wielu miastach Polski, największa w Warszawie z udziałem przewodniczącego PO Donalda Tuska.

Od ponad tygodnia głośna stała się w Polsce historia 30-letniej kobiety, która trafiła do szpitala w Pszczynie, będąc w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Media informują, że rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki. Większość opozycji w Polsce winą za śmierć kobiety oskarżyła rządzących Polską i Trybunał Konstytucyjny za wydanie wyroku uznającego tzw. aborcję eugeniczną za niezgodną z konstytucją.

Środowiska opozycyjne i feministyczne w Bydgoszczy wezwały do udziału w marszu solidarnościowym i do sprzeciwu wobec rządzących. Około 300 osób, głównie kobiet zgromadziło się pod siedzibą posłów PiS przy ul. Gdańskiej. Bydgoska radna KO Joanna Czerska-Thomas odczytała list kilkunastu posłanek i radnych Koalicji Obywatelskiej i Lewicy z województwa kujawsko-pomorskiego skierowany do posłanek Prawa i Sprawiedliwości, w którym posłankom PiS przypisana została współodpowiedzialność za śmierć 30-latki z Pszczyny. - Czy nadal będziecie narażać swoje córki i swoje wnuczki na śmierć? - pytała  bydgoska radna. Odpowiedzialnością za śmierć 30-letniej kobiety obarczony został w sposób szczególny poseł Bartosz Kownacki, który jako jedyny poseł z Bydgoszczy podpisał wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją aborcji eugenicznej. Napiętnowana została też cała partia Konfederacja i Instytut Ordo Iuris.

Spod biur posłów PiS przy ul. Gdańskiej manifestujący ruszyli do drugiej siedziby posłów partii rządzącej przy Wełnianym Rynku. Podczas przemarszu blokowano ruch uliczny na rondach Jagiellonów i Bernardyńskim. "Przepraszamy za utrudnienia, mamy rząd do obalenia!" - skandowali uczestnicy. Wznoszono też okrzyki: "Bydgoszcz jest nasza", "J...bać PiS".

Do protestu zagrzewał lider bydgoskiego Komitetu Obrony Demokracji Karol Słowński. - Kiedy to się k...wa skończy? Mamy dość PiS-u. Wy...dalać! Państwo PiS-u kończy się. Jeszcze potrzeba wysiłku naszego, nas obywateli, żeby zakończyć tę okrutną władzę! - grzmiał Słowiński. "Rewolucja jest kobietą!" - gromko odpowiadały kobiety i wspierający je mężczyźni. "Ten kraj torturuje i morduje kobiety! To mogła być każda z nas. Mamy prawo protestować!" - mówiła jedna z liderek manifestacji.

Kiedy marsz dotarł pod biura posłów PiS przy Wełnianym Rynku, zapadła decyzja o kontynuowaniu pochodu pod siedzibę biskupa bydgoskiego. Gdy pochód zbliżał się do katedry bydgoskiej gromko skandowano: "Moja macica to nie kaplica", "J...bać PiS", "J...bać Ordo Iuris". Manifestujący nie zdecydowali się na wejście pod katedrę i protest zakończyli na Starym Rynku.