Około 100 osób uczestniczyło w spotkaniu z Antonim Liberą w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. Bezpośredni sposób bycia pisarza sprawił, że jego wystąpienie nie miało charakteru prelekcji, ale przybrało formę szczerych zwierzeń. O tym, że spotkanie nie będzie sztampowe, wiadomo było od samego początku. Podczas powitania miała miejsce prezentacja dokonań gościa, wyliczone zostały m.in. języki obce, którymi biegle włada (francuski, niemiecki, angielski). Po informacji, że opanował też grekę, Libera przerwał wyliczankę, mówiąc: – Po co to? Przecież każdy Europejczyk zna języki obce.

Autor nowego przekładu ?Króla Edypa? Sofoklesa po wysłuchaniu wszystkich wstępnych komplementów na swój temat, stwierdził, że mógłby tego słuchać w nieskończoność, ale najtrafniejszej recenzji jego dokonań na polu tłumaczeń dokonała jego matka, która była filologiem klasycznym, więc znakomicie znała łacinę i grekę. – Zwykła mówić do mnie tak: – Nie można całe życie mydlić światu oczu ? zdradził Libera. – Czyli to, co robię, należy nazywać mydleniem oczu.

Gorzka była wypowiedź tłumacza na temat tego, co dzieje się z polskim teatrem. Antoni Libera nie tylko przełożył wszystkie dzieła dramatyczne Becketta, ale także reżyserował jego sztuki i przygotował kilkadziesiąt inscenizacji w Polsce oraz zagranicą. Przez pięć lat był kierownikiem literackim w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Zna więc problematykę teatralną od podszewki.

Reżyser stwierdził, że teatr w Polsce nie zawsze był w kryzysie. W latach 60. i 70. przeżywał swoje wielkie dni. Tymczasem obecnie zajmuje się wyłącznie dekonstrukcją dawnych tekstów. U podłoża poczynań scenicznych leży chęć rozwalania wszystkiego, zgodnie z modną tendencją, żeby pokazywać, iż wszelkie wartości czy też to, w co kiedyś wierzono, a czego odbicie znaleźć można w literaturze, jest jedynie grą form i grą słów.

- Różnica między Polską a innymi krajami, nawet tymi, w których te tendencje występują dość silnie, jest taka, że tam jest zachowana równowaga immunologiczna ? stwierdził Libera. Posłużył się tym medycznym terminem by przekazać, że typ teatru dekonstrukcjonistycznego występuje zagranicą równolegle z innymi koncepcjami scenicznymi, w tym również tradycyjnymi w formie inscenizacjami. Szekspira wystawiają Anglicy ciągle bez udziwnień, przedstawienia różnią się od siebie kreacjami aktorskimi. O tym, żeby zobaczyć na scenie Mickiewicza czy Słowackiego, w wersji stworzonej przez wieszczów, można tylko pomarzyć.

? W Polsce pokutuje kompleks niższości. Nie wiem, czy to syndrom ubogiego krewnego, czy skutek tego, że żyliśmy za żelazną kurtyną, ale obecnie na siłę chcemy odrobić zaległości i pokazać za wszelką cenę, że jesteśmy w awangardzie postępu. A to jest mylnie rozumiana awangarda ? ocenił reżyser i bardzo surowo odniósł się twórców teatralnych. ? Ludzie, którzy się w Polsce dorwali do teatru to są na ogół hochsztaplerzy.

Axer, Swinarski, Jarocki, nie mówiąc o Kreczmarze, Schillerze i innych dawnych mistrzach, byli reżyserami posiadającymi ogromną wiedzę i talent. Zdaniem Libery, obecny mainstream składa się z ludzi nieutalentowanych, blagierów, żerujących na upadku hierarchii wartości.

- Dominuje polityczna poprawność, więc nie można mówić, że jeden jest lepszy, drugi gorszy. Można mówić jedynie, że są inni ? stwierdził Antoni Libera. ? Dlatego każdy może zagrać Hamleta, sepleniący też ma do tego prawo.

Przykładem degrengolady sztuki teatralnej jest, zdaniem Libery, inscenizacja ?Fedry? Racine?a w Teatrze Narodowym, którą poszedł obejrzeć przez ciekawość, gdyż jest autorem nowego przekładu tego dramatu na język polski. Okazało się, że aktorzy nie mówili tekstu Racine?a, ale tekst napisany przez reżyserkę przedstawienia na podstawie Racine?a, nijak się mający do oryginału. Najbardziej wstrząsnął tłumaczem jeden z dialogów. Mówi Enona do księżniczki Fedry: – Może chcesz zupę? W odpowiedzi słyszy: – Wsadź ją sobie w dupę.

? To działo się na scenie Teatru Narodowego w obecności dyrektora Jana Englerta, który nie tylko dopuścił do wystawienia tak zdekonstruowanej sztuki, ale zgodził się zagrać w niej rolę Tezeusza i chodzić po scenie w pampersach, że niby jest już takim zniedołężniałym starcem. To jest zwyczajnie niesmaczne ? uznał tłumacz.

Antoni Libera uważa, że trwa w tej chwili wyścig reżyserów o to, kto bardziej zaszokuje widzów, kto jeszcze dalej przekroczy tabu. A dyrektorzy teatrów, nawet tacy dobrzy, jak Englert, boją się jedynie o to, żeby nie wypaść z gry. Wszyscy są szantażowani siłą mainstreamu. Nawet minister Zdrojewski i prezydent Gronkiewicz-Waltz.

Gość z Warszawy jest autorem przekładu na język polski utworów Becketta, Hölderlina, Kawafisa, Wilde?a, Racine?a, Szekspira i Sofoklesa.

- Nie czuję się tłumaczem zawodowym, czuję się tłumaczem con amore ? wyznał Libera. Reżyser dokonuje przekładów głównie na potrzeby teatru, w którym, mimo tego, co się tam obecnie wyprawia, najistotniejsza według niego jest komunikatywność tekstu. Tymczasem wiele tłumaczeń pochodzi z przeszłości i w warstwie leksykalnej są przestarzałe.

Anglicy mają problem z Szekspirem, gdyż nawet ci, którzy są wykształceni, rozumieją z jego dramatów zaledwie połowę. Niektórzy krytycy literatury wyrażają pogląd, iż każde kolejne pokolenie powinno na nowo tłumaczyć Szekspira z angielskiego na angielski, żeby był on dobrze rozumiany. Puryści z kolei uznają taki pomysł za skandaliczny oraz całkowicie niedopuszczalny i uważają, że sztuki tego wybitnego dramaturga powinny być wystawiane wyłącznie w wersji oryginalnej, pochodzącej z XVI wieku.

My nie mamy problemu z rozumieniem Szekspira, bo istnieją współczesne przekłady Barańczaka, Słomczyńskiego, Iwaszkiewicza. Nawet pochodzący z XIX wieku przekład Paszkowskiego jest napisany językiem zrozumiałym. Problem jest z innymi autorami. – Dramat antyczny był głównie tłumaczony w okresie Młodej Polski, kiedy to nasz język literacki, który został już ustabilizowany przez Mickiewicza, a potem prozę w stylu Prusa, uległ całkowitej aberracji ? przypomniał goszczący w Bydgoszczy pisarz. Na dodatek, sztuki w tłumaczeniu modernistów, uzyskiwały formę wierszowaną, chociaż łacina nie zna rymu, tylko rytm.

- Wydawało mi się, że znam całkiem nieźle ?Króla Edypa?, którego czytałem wielokrotnie, ale poznałem go naprawdę dopiero wtedy, gdy go sam przetłumaczyłem ? stwierdził Libera. Dzisiaj w powszechnej świadomości funkcjonuje w związku z tym dramatem wyłącznie pojęcie ?kompleks Edypa?. Teoria psychologiczna autorstwa Freuda, która została już dawno temu obalona, wyparła podstawowy sens utworu Sofoklesa. ?Król Edyp? jest dramatem czysto metafizycznym, mówiącym, że nikt z nas nie wie, kim jest naprawdę.

Podstawowym celem, jaki przyświeca Antoniemu Liberze podczas pracy przekładowej, jest znalezienie współczesnej wersji języka wysokiego, takiego, jakim onegdaj posługiwała się arystokracja. ? Gdzie teraz jest ten wysoki język? ? pytał tłumacz ?Krola Edypa? i od razu odpowiadał: ? To przecież nie język polityki, bo on zajmuje ostatnie miejsce w tej kategorii, ani nie język sesji naukowej, bo to raczej żargon. Zdaniem Libery, współczesny język wysoki należy stworzyć, wymyślić i taką próbę powinni podejmować pisarze, właśnie przez tłumaczenie klasyki.

Gość wyczerpująco odpowiedział na wszystkie pytania, a dotyczyly one m.in. jego współpracy z Beckettem oraz powieści “Madame”.

Spotkanie z Antonim Liberą trwało dwie godziny, gdyż pisarz odczytał jeszcze jedną z napisanych przez siebie nowel, która ukaże się dopiero drukiem, ujawniając przy okazji spory talent aktorski. Uczciwie zapracował na oklaski.