W sali konferencyjnej Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy w dniu 37.  rocznicy Porozumień Sierpniowych odbyło się spotkanie autorskie z Antonim Tokarczukiem. Były minister, senator, poseł, wojewoda i działacz NSZZ "Solidarność"  promował swoją książkę "Mój czas. Flirty z historią".

- Nie jestem noblistą, jestem co prawda młodym, ale zupełnie początkującym literatem - powiedział Antoni Tokarczuk na przywitanie blisko stu osób. Na spotkanie do urzędu wojewódzkiego przyszły głównie osoby, które osobiście znały autora książki  z czasów pierwszej Solidarności, z okresu walki o demokratyczną Polskę, a także byli podwładni, gdy piastował w Bydgoszczy wiele ważnych państwowych funkcji, ale też obecni byli czynni politycy m.in. wicewojewoda Józef Ramlau, poseł Piotr Król, radni Dorota Jakuta, Jarosław Wenderlich, Mirosław Jamroży, Stefan Pastuszewski.

Dlaczego książka powstała? - Kiedy przestałem już być czynnym w polityce, w życiu publicznym, często przy różnych spotkaniach towarzyskich, rodzinnych opowiadałem o tamtych pięknych czasach. Nie opowiadałem tego z zadęciem, w mentorskim tonie. Zależało mi, żeby moje dzieci, moi znajomi, dzieci moich znajomych rozumieli tamte czasy, na czym to wszystko polega i że to były czasy piękne. Decyzja zapadła, kiedy okazało się, że moje dzieci, ucząc się w szkole średniej, w ogóle nie znają nie tylko mojej historii, nie znają najnowszej historii kraju, żebym mógł być zadowolony - wyjaśnił Tokarczuk.

Antoni Tokarczuk wspominał, że wiele osób zachęcało go do napisania "książki ku pamięci". Opinie dwóch osób były szczególnie dla niego inspirujące: radnej sejmiku Doroty Jakuty i dr. Krzysztofa Osińskiego z IPN-u. - Jego to zasługa lub wina, że książka jest tak gruba - powiedział Tokarczuk i wyjaśnił, że naukowiec z Instytutu Pamięci Narodowej przekonał go, że wspomnienia z burzliwych lat 80. będą ważnym przyczynkiem do ujawnienia wielu zdarzeń nieznanych historykom. Gdy powstały pierwsze rozdziały, Tokarczuk przedstawił je do oceny prof. Wojciechowi Polakowi. Naukowiec toruńskiego  UMK i IPN-u stwierdził, że mają nie tylko walor dokumentacyjny, ale również "wartość literacką".

Były wojewoda bydgoski i minister środowiska powiedział, że przekonał się do słuszności wydania książki w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku. Tam usłyszał słowa profesora Uniwersytetu Harvarda Michaela J. Sandela o solidarności. Tokarczuk przyznał, że duże wrażenie zrobiła na nim opinia o tym, że relacje ekonomiczne w kapitalizmie powinny zostać wypełnione solidarnością. To spostrzeżenie zrodziło refleksję, że trzeba tę solidarność "wnosić do chorej demokracji, do kryzysu politycznego, który powszechny jest teraz w świecie". - Może warto sięgać do tej najlepszej tradycji, pokazywać to co najpiękniejsze w naszej historii, co łączyło i budowało naszą wielkość narodową, wielkość ludzi i pozwala być dumnym. Nie pozwólmy, żeby przez małostkowe kłótnie, uzasadnione, nieuzasadnione, zawinione, niezawinione, ja  w to nie wnikam, nie chcę wnikać, żebyśmy zaprzepaścili naszą wielkość, wielkość własnego charakteru, tą wielką Solidarność, którą kochamy - górnolotnie dowodził Tokarczuk.

Antoni Tokarczuk wystąpienie zakończył podziękowaniami adresowanymi do pięciu osób ("Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym pewnych osób, które miały największy udział w napisaniu tej książki, umożliwieniu jej napisania, poświęcili czas, nie wyróżnił"). Książkę ze specjalną dedykacją otrzymali: Dorota Jakuta (była główną inspiratorką powstania dzieła), Maciej Grześkowiak (zachęcił do "odważniejszego posługiwania się słowem i piórem" i doradził sposób dotarcia do młodych czytelników), Adam Skowroński (za pomoc w najtrudniejszym okresie, gdy - jak to określił bohater spotkania - był "obywatelem wyklętym"), Adam Cygan (za dyskretne doradztwo) i dr Krzysztof Osiński ("za ośmielenie do napisania książki, zachętę i wsparcie").

Prowadzący spotkanie autorskie red. Robert Erdmann z Radia PiK zachęcał słuchaczy do dyskusji i zadawania pytań, ale - czy to ze względu na to, że niewielu z nich  miało możliwość zapoznania się z książką, czy ze względu na podzielanie opinii wyrażonych przez jej autora - pytań i bezpośrednich polemik nie było. Poza gratulacjami, jedyną opinię przedstawił były minister rolnictwa Wojciech Mojzesowicz: - Chcę powiedzieć Antoni, że zrobiłeś to pięknie. Powiedziałeś jedną cenną rzecz. Że myśmy kiedyś kreowali przywódców, a teraz przywódcy potrzebują asystentów!

Gdy wydawało się, że poza świadectwem Mojzesowicza, więcej głosów nie będzie, uwagi do książki przedstawiła w imieniu Jana Rulewskiego pracowniczka jego biura senatorskiego. Jan Rulewski przedstawił swoje stanowisko pisemnie w dwóch stanowiskach. W "Tezach do książki..." pochwalił jej walory literackie i dziennikarskie, ale zaznaczył, że "nietrudno zauważyć, że [autor] był aniołem dobra, podczas gdy pozostali, z małymi wyjątkami, demonami zła" oraz że "lektura książki powinna być ostrożna, nie tylko ze względu na odległy czas i próby ocen ex post, ale obecną pozycję autora wykluczonego z życia politycznego". W drugiej opinii, bardziej obszernej,   pt. "Lektura książki Antoniego Tokarczuka 'Mój czas - Flirty z Historią", Rulewski przypomina swoją postawę i odmienne diagnozy politycznej sytuacji zarówno w czasach przed i po "okrągłym stole". Bardziej szczegółowo wypowiedział się jedynie do przedstawionych faktów z  okresu pierwszej "Solidarności". Do opisu wydarzeń Bydgoskiego Marca zapowiedział sprostowania.

------

Antoni Tokarczuk ukończył w 1974 studia na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W latach 80. był w  „Solidarności”. W stanie wojennym został internowany na okres od 13 grudnia 1981 do 29 grudnia 1982. W 1989 uczestniczył w obradach "okrągłego stołu" w podzespole do spraw rolnictwa. Od 1989 do 1991 sprawował mandat senatora I kadencji z listy Komitetu Obywatelskiego. Następnie od 1991 do 1993 był posłem Porozumienia Centrum. Od 1990 do 1992 zajmował stanowisko wojewody bydgoskiego. Od 1994 do 1999 był dyrektorem bydgoskiego „Budopolu". W latach 1998–2001 zasiadał w sejmiku kujawsko-pomorskim z ramienia AWS. W rządzie Jerzego Buzka od 1999 sprawował urząd ministra środowiska. W 1999 roku był krótko prezesem PC, ale został wykluczony z partii. Wtedy poróżnił się z Jarosławem Kaczyńskim. Następnie został przewodniczącym Porozumienia Polskich Chrześcijańskich Demokratów. Był też jednym z liderów SKL-RNP. W 2001 bez powodzenia kandydował do sejmu z listy AWS-u. W 2003 był prezesem Polonii Bydgoszcz, od 2004 do 2011 był dyrektorem Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”. W 2012 roku pełnił też funkcję  wicedyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy. W 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski nadał mu Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.