Z cyklu ślepym trafem.
Wiele miliardów zł idzie teraz na projekt Dostępność Plus. Będą to pieniądze zmarnowane, jeżeli nie zaczniemy od edukowania ludzi. Zwłaszcza tych, którzy są na górze i kierują wielkimi instytucjami.
Od wielu lat mam konto w wielkim, upaństwowionym ostatnio banku. Dotychczas nigdy nie spotkałem się z jakimikolwiek nieprzyjemnościami. Tak było do czasu mojej ostatniej wizyty. Pani z banku zaprosiła mnie na spotkanie i zaoferowała mniejsze oprocentowanie kredytu. Dlaczego nie skorzystać? Poszedłem i rozpoczęliśmy procedurę podpisywania nowej umowy. Tu pojawiły się schody.
System nie chciał przyjąć mojego podpisu, ponieważ nie był on czytelny. Od zawsze bazgrze, jak kura pazurem. Tak było jeszcze za czasów, kiedy widziałem. Mam podpis charakterystyczny i od lat niezmienny. Jest on zresztą w systemie bankowym wykazany jako wzór podpisu. W czym więc tkwił problem? Pani z banku też była wyraźnie zaskoczona. Przedzwoniła do centrali, aby sprawę wyjaśnić. Momentalnie drogą mailową otrzymała opis procedur bankowych, stosowanych wobec osób niewidomych. Nie dostałem kopii tych wyjaśnień, bo podobno zabrania tego bankowy regulamin. Musiało mi wystarczyć wysłuchanie treści. W miarę czytania szczęka opadała mi coraz niżej.
Jeżeli podpis jest nieczytelny lub klient z różnych powodów nie może podpisać się własnoręcznie, to jedynym wyjściem jest… notarialnie wyznaczony pełnomocnik. Mój bank potraktował mnie, jak osobę pozbawioną praw publicznych! Momentalnie wysłałem reklamację, w której powołałem się na ratyfikowaną przez Polskę konwencję praw osób niepełnosprawnych. Zarzuciłem, że bank przez takie regulacje dyskryminuje osoby niewidome. Teraz prawdopodobnie poszukam innego banku. Nie zamierzam załatwiać swoich spraw bankowych przez osoby trzecie, nawet te z pieczątką notariusza.
Rozmawiałem z innymi niewidomymi. Okazuje się, że podpis, bądź jego brak często komplikuje załatwianie prostych spraw w różnych bankach.
Pewien niewidomy, po sprzedaży mieszkania, chciał założyć pokaźną lokatę. Wydawałoby się, że w interesie banku jest jak najszybsze przytulanie do siebie tego niewidomego z kasą. Otóż niekoniecznie. Jeden bank zaproponował wyznaczenie pełnomocnika i poświadczenie tego notarialnie. W drugim bankowiec zachęcał, aby tę lokatę założyła na siebie przewodniczka niewidomego. W trzecim pracownicy chcieli najpierw skontaktować się ze swoimi prawnikami. Dopiero czwarty bank okazał się przyjaznym dla niewidomych. Wszystkie dokumenty mój znajomy podpisywał skanując odcisk kciuka. Prosta i przyjęta na całym świecie procedura.
Po mojej wizycie w banku poczułem się, jak obywatel drugiej kategorii. Czułem wściekłość i poniżenie. Nie mam pretensji do tej pani z banku, bo ona też była wyraźnie wstrząśnięta. Pretensje mam do tych, którzy ustalają wszelkie regulaminy i procedury. Do ludzi z kierownictwa tego banku. To oni, przez swoje głupie decyzje dyskryminują osoby niewidome! To oni są bardziej ślepi, niż ja. Chętnie wygłoszę dla nich mój wykład pt. Instrukcja Obsługi Niewidomego. Może wtedy przejrzą na oczy.
Grzegorz Dudziński