Bartłomiej Siwiec urodził się w 1975 r. w Bydgoszczy. Zadebiutował w 2010 r. powieścią ?Zbrodnia, miłość, przeznaczenie?. Książka, napisana z pasją historia niemieckiego zbrodniarza, karierowicza i koniunkturalisty, Karla Heinza, doczekała się kilku ciepłych recenzji. W następnych latach autor pisał głównie opowiadania i dramaty. Jeden z nich ? ?64 pozycje z życia szachisty? ? został wyróżniony przez jury konkursu ?Komediopisanie? zorganizowanego przez Teatr Powszechny w Łodzi w 2012 r., a dwa inne ?Skóry? i ?Wyszła z domu? znalazły się w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej w 2013 i 2014 r. W życiu kulturalnym miasta, Siwiec obecny jest dzięki Bydgoskiemu Informatorowi Kulturalnemu, gdzie pisuje felietony. W 2014 r. autor otrzymał stypendium Prezydenta Miasta Bydgoszczy na wydanie swojej drugiej powieści pt. ?Autodestrukcja?, która ukazała się w maju, natomiast we wrześniu krótkie opowiadanie ?Wpuszczony w maliny? zostało wyróżnione przez jury ogólnopolskiego konkursu pamięci Jerzego Himilsbacha organizowanego corocznie w Mińsku Mazowieckim.
Czarny świat Bartka S.
Powieść Bartłomieja Siwca ?Autodestrukcja? posiada ramy powieści detektywistycznej, jednak intryga kryminalna jest w niej jedynie pretekstem do pokazania tytułowej autodestrukcji ? nie tylko głównego bohatera, domorosłego śledczego, ale również świata, w którym przyszło mu funkcjonować.
Jak w każdym rasowym kryminale mamy tajemnicę ? zniknięcie dwóch kobiet ważnych w życiu bohatera. Ich poszukiwanie to mechanizm napędowy całej historii. Narrator, Bartek S. (zbieżność inicjałów z autorem nieprzypadkowa i znacząca), snuje się po Bydgoszczy, starając się rozwikłać zagadkę, a jednocześnie uciec od dość monotonnego życia, jakie wiedzie ? z pracą archiwisty i z żoną, z którą kocha się już jedynie z poczucia obowiązku. Kamila, zaginiona kochanka oraz jej matka, stwarzają bohaterowi szansę na coś, co nazwać moglibyśmy dreszczem istnienia. Jest jednak w tym bohaterze jakaś ? chyba charakterystyczna dla miasta nad Brdą ? niemożność, jakiś Kafkowski tragizm, który wiedzie go po okręgu. Nie zdradzając fabuły, powiedzmy tylko, że podmiot śledztwa sam staje się jego przedmiotem.
Snuje się więc ten safanduła i jednocześnie snuje swoje rozważania, zaprawione lekturami filozofów i ogólną orientacją w gęstym, popkulturowym lesie. Ktoś, kto lubi taką niespieszną narrację, doskonale znajdzie się w świecie przedstawionym przez Siwca. Zwłaszcza że ? w przeciwieństwie do niejednego rówieśnego mu pisarza ? posiada naturalne, a nie wysilone poczucie humoru. Humor to trochę czarny i trochę cyniczny, jak na czterdziestolatka przystało. Nie obrażam się na to, wręcz przeciwnie, przyjmuję z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Jest to przede wszystkim książka o niemożliwości poznania prawdy. Nic dziwnego, że filmowym patronem tej historii jest ?Powiększenie? Antonioniego. Pamiętamy słynną scenę, w której bohater ? fotografik, który bezskutecznie usiłował rozwikłać zagadkę morderstwa (choć czy w sytuacji, gdy zniknęło ciało, można w ogóle mówić o morderstwie?) ? podejmuje grę z grupą mimów udających udział w meczu tenisowym. Bohater Siwca również chwyta się iluzji ? wyimaginowanego zabójstwa kochanki ? bo prawdę mówiąc nic innego mu nie pozostało w życiu pozbawionym większego, nadrzędnego sensu. Popełnia ?przy okazji? najprawdziwszą zbrodnię. Trochę bezsensownie jak Lafcadio z ?Lochów Watykanu?, a trochę w imię chorobliwie pojętej sprawiedliwości jak Raskolnikow ze ?Zbrodni i kary?.
Nihilizm? Nie byłbym tak kategoryczny w osądzie. Raczej lament nad światem opuszczonym przez nadzieję, a zaludnionym przez zapijających się mężczyzn i samotne kobiety śniące o lepszym życiu. I tylko jedna z bohaterek powieści ma jeszcze złudzenia, że ?duch zawsze zwycięża?. Wypada wierzyć, że to nie złudzenia albo chociaż, że wystarczy ich na długo.
Jarosław Jakubowski