Wydawałoby się, że najbardziej rozgrzeje radnych projekt uchwały dotyczącej liczby punktów sprzedaży alkoholu, ale nie wzbudził żadnych emocji. Tymczasem gorącą dyskusję wywołała wczoraj… widownia na 450 osób, która ma powstać przy  basenie olimpijskim.

Wprawdzie projekty uchwał dotyczących finansów prezentuje radnym zawsze skarbnik miasta, ale tym razem wystąpił w tej roli prezydent. Chodziło o 12,5 mln zł, które powinny zostać wpisane do Wieloletniej Prognozy Finansowej miasta, żeby można było  rozstrzygnąć przetarg na budowę nowej Astorii przy ul. Królowej Jadwigi.  

Wystąpienie prezydenta wzbogacone było  o pokaz multimedialny złożony z liczb i faktów,  zdjęć, a nawet filmiku.  Rafał Bruski wykazywał w ten sposób, że w trakcie zawodów pływackich widownie świecą pustkami, a poza tym w naszym kraju nie są organizowane zawody pływackie o randze światowej czy europejskiej.  Jedynym wyjątkiem były Mistrzostwa Europy Juniorek w Pływaniu Synchronicznym, które miały miejsce w Termach Maltańskich w Poznaniu w 2013 roku.

Nie przypadkiem ratuszowi urzędnicy wyposażyli prezydenta w taką amunicję. Na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi dwaj radni koalicyjni (Ireneusz Nitkiewicz i Jan Szopiński z SLD) ośmieli  się podpisać wspólnie z radnymi opozycyjnymi (Pawłem Bokiejem i Szymonem Rogiem z PiS) list do prezydenta, w którym znalazło się stwierdzenie, że budowa obiektu z 450 miejscami siedzącymi to „degradacja miasta”.

Prezydent zwekslował tę opinię kąśliwą uwagę, że „metropolitalności nie mierzy się liczbą siedzonek” i wywołał tym sposobem blisko dwugodzinną dyskusję. Stosowano w niej różnego rodzaju argumenty, od demagogicznych przez bezsensowne i erudycyjne  po rzeczowe. Wybraliśmy kilkanaście wypowiedzi,  żeby pokazać, w jaki sposób bydgoscy radni przedstawiają swoje racje.

Radny Paweł Bokiej przyzwyczaił nas już do zachowań nietypowych dla działacza partyjnego.  Tym razem najpierw skrytykował prezydenta (chodzi mu o to „żeby wykpić kogoś i zdyskredytować, zamiast normalnie i merytorycznie  porozmawiać”), a potem przyznał mu rację („przesłanki prezydenta mnie w miarę przekonują”, „jest to wyłożenie kawy na ławę”, „właśnie o taką informację nam chodziło”).

Z szacunkiem należnym  każdemu bliźniemu zwrócił się do Rafała Bruskiego radny Andrzej Młyński: - Panie prezydencie, pańska prezentacja była bardzo ciekawa. Niemniej jest to głosowanie pod presją (prezydent powiedział podczas prezentacji, że inwestycja odwlecze się o dwa lata,  jeżeli  miasto nie dołoży 12,5 mln zł na budowę nowej Astorii).

Jak żołnierz na pierwszej linii frontu zachowuje się zawsze radny Jakub Mikołajczak. Wspiera prezydenta Bruskiego z niesłabnącym zaangażowaniem („chodzi o trenowanie na tym basenie, a nie o siedzenie na krzesełkach”).

Radny Stefan Pastuszewski od czasu uzyskania tytułu doktora występuje na sesjach rady miasta jako naukowiec bądź historyk. Tym razem zapowiedział spojrzenie na sprawę od strony socjologicznej: - Ustosunkuję się do wypowiedzi pana prezydenta, bardzo ciekawej, inteligentnie przygotowanej, ale mającej określony typ myślenia. Jest to typ myślenia reprodukcyjnego, a nie innowacyjnego. Pan prezydent w swoim  wystąpieniu postawił taką tezę, że mało jest widzów na tego typu  zawodach sportowych. A gdyby były lepiej zorganizowane, lepiej zareklamowane, bardziej tak nowocześnie,  idące w kierunku na przykład jak wielkie gale bokserskie, to na pewno widzowie by się znaleźli - uznał dr Pastuszewski, ale doszedł też do wniosku, że spojrzenie socjologiczne w tym przypadku nie wystarczy: - I tutaj teraz zabiorę głos jako inżynier. Może należy ukierunkować projektanta: panie projektancie czy byłaby  możliwość zbudowania widowni etażowej, a więc dwupiętrowej, która wymagałaby tylko i wyłącznie  podwyższenia obiektu, zwiększenia przepustowości korytarzy wyprowadzających i wprowadzających widzów oraz zwiększenia liczby miejsc parkingowych?

Radny Tomasz Puławski przejął się najwyraźniej opinią naszego portalu, że uległ przemianie z młodego wilczka w wyliniałego kocura, bo pokazał pazurki. Odniósł się najpierw do stwierdzenia prezydenta Bruskiego, że widownia byłaby w komplecie zapełniona tylko wtedy, gdyby  zapowiedział wskoczenie w garniturze do basenu. - Już  niejeden włodarz miasta wskoczył do basenu i na szczęście wypłynął. Na inaugurację zrobił tak na przykład burmistrz Nakła. Rozumiem,  że my mamy trochę większe aspiracje niż Nakło nad Notecią i wymyślilibyśmy coś więcej na otwarcie pływalni – zakpił radny SLD.

Potem zadał prezydentowi pytanie, związane z jego wcześniejszymi stwierdzeniami, że widownie na basenach świecą w czasie zawodów pływackich pustkami. – To po co aż 450 miejsc na widowni?

Na zakończenie wygłosił pod adresem prezydenta gorzką uwagę. - Jest mi trochę przykro po tej prezentacji, bo zostawiliśmy postawieni troszkę pod ścianą. Ja rozumiem, że jeżeli nie będziemy głosować „za”, no to znaczy, że będzie można powiedzieć, że jesteśmy przeciw rozwojowi miasta, przeciwko inwestycjom, przeciwko młodzieży, która chce trenować na 50-metrowym basenie. Mam wrażenie, że po tej dyskusji i po tym głosowaniu nikt z nas nie będzie tak do końca szczęśliwy.

Zabłysnął radny Mateusz Zwolak, bo postanowił się wypowiedzieć ad vocem, chociaż wcześniej nie zabierał głosu. - Ja ad vocem do głosu pana Puławskiego – poinformował dawny asystent prezydenta Bruskiego, a chodziło mu o stwierdzenie radnego SLD, że czuje się postawiony pod ścianą.  - Całkowicie nie rozumiem tej wypowiedzi i tego stwierdzenia. Może mi pan to uświadomi, jak pan zaraz zabierze głos.

- To pana ocena, że ta wypowiedź była bez sensu. Panu też zdarza się takie wypowiedzi popełniać - odpowiedział ad vocem Tomasz Puławski. Odniósł się też powtórnie do wypowiedzi prezydenta na temat pustych krzesełek na widowni.  – Wszelkie prognozy demograficzne mówią, że Bydgoszcz się wyludnia i będzie się wyludniać w najbliższym czasie bardzo bardzo mocno, podczas gdy deweloperzy na potęgę stawiają coraz  to nowe i bardziej śmiałe inwestycje. Pewnie kierują się jakimiś analizami. W zarządzaniu miastem jak i i biznesie jest pewna doza ryzyka, być może nawet wizjonerstwa i tego właśnie  panu moim zdaniem brakuje.

Prezydenta ewidentnie wyprowadził tą opinią z równowagi: - To pan powie jakiś swój pomysł wizjonerski i podda się pod ocenę! Najłatwiej jest krytykować!  -  podniósł głos Rafał Bruski.

- Być może tego problemu by nie było, gdyby pan prezydent realizował Strategię Rozwoju Bydgoszczy, gdzie  była zapisana budowa aquaparku wraz z budową basenu olimpijskiego – stwierdził z olimpijskim spokojem radny Jarosław Wenderlich.

- Jak byśmy nie mieli swego czasu wizjonerskich poglądów na temat reklamy czy promocji miasta, czy rozwoju miasta to nigdy mistrzostwa świata w lekkiej atletyce nie byłyby organizowane na Zawiszy – stwierdził wiceprzewodniczący rady  Kazimierz Drozd i przypomniał, że warunkiem, który postawiono wówczas miastu,  było posiadanie odpowiednich obiektów. 

Wyznał też, że z bólem serca głosował za wybudowaniem nowego Torbydu z widownią na 300 miejsc, bo wiedział, że w przeciwnym razie krytego lodowiska nie będzie wcale w mieście. W końcu zwrócił się do Rafała  Bruskiego: - Panie prezydencie, niech pan sobie wyobrazi, ile Astoria miała miejsc siedzących przy starym basenie 25-metrowym. Około trzystu -  wyjaśnił radny Kazimierz Drozd i zadał retoryczne pytanie: - Czy jak basen jest 50-metrowy nie powinniśmy mieć tych miejsc trochę więcej?

Radna Agnieszka Bąk  przypomniała, że miasto, które chce organizować międzynarodowe  zawody pływackie, musi posiadać także basen rozgrzewkowy.

Jako  regionalny szef SLD radny Ireneusz Nitkiewicz musi przed wyborami choćby lekko krytykować prezydenta z PO, chociaż koalicja PO-SLD drugą kadencję rządzi naszym miastem. - Przy pewnych inwestycjach, tak jak ja to często powtarzam, szanuję pana za pilnowanie środków, to cały czas brakuje mi tego  błysku w pewnych rzeczach i tej odrobiny rozmachu  - ocenił działania prezydenta Bydgoszczy dyrektor biura europosła Janusza Zemkego. Mówiąc o potrzebie większej liczby miejsc na trybunach, nie zapomniał mimochodem wspomnieć o własnych zasługach. -  Oczywiście zdaję sobie sprawę też, że nadmierna rozbudowa może spowodować,  że nie znajdzie się miejsce na rzecz, o którą  ja również zawalczyłem z rodzicami dzieci niepełnosprawnych, czyli na ten wodny integracyjny plac zabaw -  stwierdził Ireneusz Nitkiewicz.

Janusz Czwojda  zaserwował uczestnikom  sesji przemyślenia natury ogólniejszej. -  Jeśli chodzi o areny sportowe, to jednak rysują się całkiem inne tendencje, zupełnie bardziej uniwersalne. Na wielkie imprezy tworzy się w tej chwili specjalne areny sportowe –  podzielił się spostrzeżeniami radny PO, wymieniając jednym tchem wydarzenia sportowe typu wyścigi żużlowe czy mecze siatkarskie, które miały miejsce na stadionach. W podobnym sposób można jego zdaniem skorzystać ze stadionu Zawiszy. - Gdybyśmy chcieli zorganizować zawody pływackie to myślę, że można byłoby je tam niedrogo zorganizować – sądzi Janusz Czwojda,

- Pragnę podziękować radnym, którzy napisali list do prezydenta i podpisali się pod nim własnym nazwiskiem, ponieważ mam okazję uczestniczyć rzadko na tej sali w merytorycznej dyskusji i fajnych argumentach, tak z jednej, jak i drugiej strony przedstawianych -  wysoko ocenił przebieg dyskusji podczas wczorajszej sesji rady miasta przewodniczący klubu radnych PiS Mirosław Jamroży.

Że debata była potrzebna, uznał również wiceprzewodniczący rady Jan Szopiński. Jego zdaniem, w ten sposób został odczarowany temat obiektów potrzebnych miastu. – Bydgoszczy są potrzebne obiekty na miarę miasta 360- tysięcznego, na miarę miasta, które było gospodarzem mistrzostw świata i mistrzostw Europy w wielu dyscyplinach sportu i nieprawdą jest, że stadion Zawiszy nie zapełnił się ani razu – polemizował z prezydentem radny SLD, a potem stwierdził, że informacja o liczbie miejsc na trybunach przy basenie olimpijskim  „nie do końca była przedkładana opinii  publicznej”.

- Kiedy wiceprezydent Kozłowicz przedstawiał na sesji informację o basenie, zapytałem, ile będzie miejsc. To było w kwietniu tego roku - relacjonował Jan Szopiński. Z jego ustaleń wynika, że widownia będzie całkowicie wypełniona w trakcie pływackich  zawodów młodzieżowych, dlatego tak ważna jest liczba miejsc siedzących.

Po rozmowach z fachowcami Jan Szopiński zaproponował na wczorajszej sesji „przeprojektowanie” istniejącego projektu, by mogła powstać większa widownia. Jego zdaniem, nie powinno się poddawać pod głosowanie zarekomendowanej przez prezydenta uchwały do czasu odbycia rozmowy w ministerstwie w celu ustalenia, czy możliwe jest przesunięcie przyznanej Bydgoszczy dotacji w wysokości 20 mln zł o pół roku.

Prezydent z pomocą skarbnika i radcy prawnego przystąpił do kontrnatarcia. Według niego opóźnienie  będzie dłuższe niż pół roku, gdyż  może stracić zainteresowanie inwestycją w Bydgoszczy firma, która złożyła najkorzystniejszą ofertę. W takim razie realizacja inwestycji byłaby znacznie droższa.

W sukurs prezydentowi pospieszyła szefowa klubu radnych PO Monika Matowska. – Pierwsze na co chciałabym zwrócić uwagę to fakt, iż państwo jakby mówicie o takiej retoryce, że jeśli nie będziecie głosować „za” to znaczy, że będziecie przeciwko Astorii. Z ust prezydenta chyba takie zdanie nie padło, więc to jest jakaś państwa być może forma asekuracji –  rozgryzła  radnych opozycyjnych szefowa biura poseł Teresy Piotrowskiej. Potem zajęła się kwestią aquaparku. - Jeśli chodzi o akłapark to wiadomo, że jest tak, że do akłaparku nie chodzi się systematycznie. Jest to forma jakiejś atrakcji.  Bardzo często nie jeździ się zawsze  do tego samego  akłaparku, tylko zmienia się to miejsce, więc mówienie  o tym, że akłapark jest teraz  potrzebny na gwałt jest moim zdaniem bezzasadne –uznała Monika Matowska.

Po piętnastominutowej przerwie przystąpiono do głosowania.  Okazało się, że prezydent przekonał do swoich racji 21 radnych (m.in. Bokieja, Puławskiego i Nitkiewicza). Kwota 12,5 mln została dopisana do Wieloletniej Prognozy Finansowej miasta.

Na zakończenie kilka słów o głównym bohaterze sesji nadzwyczajnej, czyli prezydencie Bydgoszczy.  

Rzecz jasna w sali sesyjnej miały miejsce wczoraj rytualne „uprzejmości” między prezydentem a jedynym radnym niezrzeszonym.

Bruski do Dzakanowskiego: - Jak zawsze mija się pan, używam grzecznego sformułowania, z prawdą.

Dzakanowski do Bruskiego: -  Panie prezydencie, powiem też delikatnie, mija się pan z prawdą.

Dało się zauważyć, że prezydent został profesjonalnie przygotowany  do udziału w sesji nadzwyczajnej. Pomniejszał na przykład znaczenie słowa widownia, używając stale takich określeń, jak puste krzesełka czy siedzonka. („Po co te puste siedzonka?!”„Uważam, że nie możemy metropolitalności mierzyć liczbą pustych krzesełek na basenie”).  

Został też nauczony przez swój sztab wyborczy, żeby wbić wszystkim słuchaczom do głowy, że jest człowiekiem sukcesu. To on mianowicie zdobył dofinansowanie na budowę kompleksu nowej Astorii, gdyż pojechał do Warszawy i osobiście rozmawiał z ministrem. O tej rozmowie prezydent mimochodem wspomniał wczoraj kilka razy.

Zajął większą część wczorajszej debaty, gdyż ustosunkowywał się do każdej wypowiedzi, przy czym jego wyjaśnienia trwały znacznie dłużej niż kwestia, do której się odnosił. Ten czas umiejętnie wykorzystywał. Zobaczyliśmy człowieka,  którego praca na rzecz miasta pochłania bez reszty, natomiast męczy go postawa radnych opozycyjnych, którzy nigdy nie pojawili się u niego z jakąś konstruktywną propozycją, natomiast stale go krytykują.  Bo, jak wczoraj wielokrotnie powtarzał prezydent, „krytykować jest najłatwiej”.