Beatlesi znowu na ekranie…

…donosił 4 sierpnia 1965 roku nasz bydgoski “Dziennik Wieczorny”… “Czwórka długowłosych pieśniarzy, muzyków, kompozytorów – G. Harrison (22), J.W. Lennon (24), J.P. McCartney (23) i Ringo Starr (25) coraz bardziej angażuje się w rzemiosło filmowe. Młodzi artyści nie tyle ponoć myślą o ciągnięciu z tego zawodu dodatkowych zysków, bo i bez tego są już milionerami i jak powiedział jeden z nich, każdemu starczy do końca życia.
Chodzi im natomiast o to, by kiedy ich pop-kwartet przestanie być w modzie, móc utrzymywać się z gry w filmie.

Reżyserem nowego filmu z Beatlesami pt. “Ratunku !” jest ten sam Richard Lester, który stworzył ich pierwszy znany w Polsce film “The Beatles”.

  • ..“Ratunku!” ma treść jednak całkiem odmienną…*

Nowy film zaczyna scena ofiarowania na ołtarzu bóstwa młodej nagiej dziewczyny. Jest to ołtarz kościoła orientalnej sekty. Ceremonii nie można jednak dopełnić, ponieważ odprawiającemu ją kapłanowi zginął święty pierścień. Okazuje się, że pierścień ten zdobi palec jednego z Beatlesów.
Kapłanka sekty ląduje w Anglii, by pierścień odnaleźć i zgładzić jego posiadacza. Rozpoczyna się pościg na przestrzeni od Alp po Wyspy Bahama. Beatlesi ukrywają się w przebraniach kolarzy i narciarzy. Nie zabraknie im w żadnej sytuacji czasu i możliwości by śpiewać i grać…”

Projekcja po latach

Pomimo tego, że “Dzienniczek” zapowiadał i recenzował filmowy “Help” tuż po światowej premierze w Londynie, to my w Polsce czekaliśmy prawie 3 długie lata zanim trafił on na nasze krajowe ekrany. Tak, dopiero w lutym 1968 mogliśmy obejrzeć wielką czwórkę w ich drugim filmie w “Orle”, “Pomorzaninie”, “Polonii”, a chwilę później na przedmieściach bydgoskich w “Mirze” na Okolu, w “Mimozie” na działkach przy Kruszwickiej, w “Gryfie” na Śniadeckich czy “Brdzie” na Saperów i wielu innych. Był to bowiem czas, kiedy w naszym mieście było niemal 20 czynnych sal kinowych.

Filmowe przygody Beatlesów, po latach już zapewne tak nie olśniewają i to z kilku powodów. Niektórym z nas przybyło te 50 lat i sporo zobaczyliśmy i usłyszeliśmy po drodze. To nie to co wówczas, kiedy każdy obrazek i dźwięk był niemal magiczny. Beatlesowskie poczucie humoru, które dla nas było niemal kanonem, który powielaliśmy, to dzisiaj nic nadzwyczajnego, kiedy dziesiątki kabaretów eksploatują surrealizm ponad miarę. Wówczas to było coś świeżego, młodzieńczego i miało ten posmak nowości. Sami Beatlesi nie ukrywali nigdy swoich punktów odniesienia w tym względzie. Legendarne filmy z braćmi Marx (z “Kaczą zupą” na czele) mocno wpłynęły na poczucie humoru Johna, Paula, George`a i Ringo.
To wszystko eksplodowało w filmach takich jak “Help” i stworzyło nowy styl życia i bycia, który powielamy od kilku pokoleń. Często robimy to nie pamiętając rodowodu naszych zachowań. Magiczne lata 60. mają tutaj swoje kolosalne zasługi, a Beatlesi byli tymi głównymi, najważniejszymi ambasadorami popkultury.

Kronika filmowa i latarka

Naszą projekcję po latach w “kinie” ElJazz rozpoczęliśmy (a jakże!) Polską Kroniką Filmową z 1965 roku. Jej charakterystyczny sygnał dźwiękowy, momentalnie przeniósł nas w ten bajkowy świat sal kinowych, gasnącego światła, wchodzenia chyłkiem na salę (nie zawsze na swoje miejsce!). Aby te wspomnienia wyostrzyć, uczestnicy pokazu filmowego wchodzili na salę z biletami wyglądającymi jak te sprzed półwiecza, a i kontroli biletów w trakcie wyświetlania filmu nie można było nie zrobić. Może nie było “świecenia po oczach”, ale latarki nie zabrakło!

Nie była to niestety ta sama “taszlampa”, którą niepokoił kierownik kina “Mir” na Grunwaldzkiej, próbując nieskutecznie zapanować nad całym kinem. Szczególnie śmieszny był, gdy próbował powstrzymać tych, którzy zaraz po “Kronice” uciekali na lepsze, droższe miejsca. Kiedy natomiast próbował uciszyć nas śpiewających i tupiących na filmach z Beatlesami, to była to klasyczna “mission impossible” oczywiście!
Ech, długo by można wspominać, świat którego już nie ma…

A po kinie do parku, nad kanał…

.

…wybiegaliśmy rozochoceni muzyką i kolorowym, niedostępnym światem. Często podśpiewując niedawno usłyszane w kinie melodie takie jak “Ticket To Ride” i inne. Nikt nie znał tekstu, ale nucił każdy jak umiał. Jeśli jeszcze ktoś się “puścił biegiem” po gitarę, to często grupa kinowa siadała na ławce w parku, nad starym lub nowym kanałem i beatlesowska magia działała, że chciało się wspólnie śpiewać. Czasami milicjant przerywał ten radosny ciąg dalszy i trzeba było zmienić miejsce, aby nie pozbyć się gitary lub popaść w inne kłopoty…

Przyznam, że zamarzyła mi się całkiem niedawno taka “powtórka z rozrywki”, aby przybliżyć tamtych chwil czar…
Kiedy po koncercie w ElJazzie w dniu 2 czerwca 2015 roku powiedziałem o tym Detlefowi i Waldkowi z grupy Widok na Bluesa zareagowali bardzo sympatycznie…
Akustyczny koncert, nawiązujący do takich parkowo-nadkanałowych party z piosenkami z filmu “Help” rozbudził naszą wspólną wyobraźnię.
Kiedy już za parę dni wybrałem się próbę na ulicę Widok, a z garażu dobiegały dźwięki piosenki “Help”, czułem, że rodzi się coś fajnego.
Jeszcze kilka żmudnych treningów instrumentalno-wokalnych i…

The Beat and Ballads Acoustic Band…

.

…zabrała nas w muzyczną podróż od Liverpoolu poprzez Londyn, austriackie Alpy aż na Wyspy Bahama! Salka koncertowa ElJazzu wypełniona po brzegi, publiczność po 90-minutowym teście na miłość do Beatlesów, ściany udekorowane plakatami z filmu “Help” z różnych stron świata, a więc ruszamy z koncertem bez prądu!

Widok na Bluesa tego dnia przemianowany na The Beat and Ballads Acoustic Band rozpoczyna oczywiście od piosenki “Help”. Detlef Hoeltken z pięknym “pudłem”, podobnie Grzegorz Marciniak, Waldek Warmiński z kompletem “przeszkadzajek” oraz Weronika Bogusz i Kinga Kruś dopełniają akustyczno-beatlesowską harmonię głosową. Oj niełatwy to obszar. Wielu wykonawców jak ognia boi się mierzenia z tą materią osadzoną w wysokich rejestrach głosowych.
Nasze artystki i artyści nie tylko wybronili się, ale i zachwycili widownię. “Help” to trudny kawałek, podobnie jak następny “You`re Gonna To Lose That Girl”. Grupa brzmi atrakcyjnie, jakbym widział Jefferson Airplane czy Mamas and Papas na ulicach San Francisco gdzieś około 1965 lub 1966 roku…

Ten folk, wczesny Flower Power z domieszką Boba Dylana w kompozycjach Lennona i Mc Cartneya to połączenie superinteresujące! Chyba nasze śpiewanie w parku, nad kanałem nie było tak doskonale.
W następnym utworze “You`ve Got To Hide Your Away” zaopatrzona w śpiewniki publiczności daje upust energii podśpiewując i wykrzykując słynne “Hey!”. To już zabawa na całego, tym bardziej że na widowni takie soulowe i rock`n`rollowe gardła jak Krzysiu Czabański i Leszek Agaciński.

Z Austrii na Bahamy

4 ostatnie utwory z filmu “Help” to taka podróż po globusie. Słyszymy “Ticket To Ride” i szusujemy na nartach i sankach w austriackich Alpach, kiedy z estrady docierają utwory takie jak Harrisonowskie “I Need You” i następnie “Night before” to jesteśmy na brytyjskim poligonie w otoczeniu czołgów i w huku wystrzałów. “Another Girl” to już ciepła plaża Wysp Bahama.

Te 4 piosenki zagrane i odśpiewane zostały bardzo, bardzo i beatowo, i balladowo! Weronika, Kinga, Detlef , Waldek i Grzegorz udowodnili, że folkrockową lekcję odrobili i chyba nie żałują tego muzycznego skoku w bok! Publiczność i piszący te słowa byli zachwyceni dźwiękiem gitar, harmonią głosów i subtelnym dozowaniem przeszkadzajek. Akustyczny “Help” to coś, co naprawdę warto było przeżyć!

Wczoraj

Wczoraj, czyli “Yesterday” nie znalazło się na filmie, ale na drugiej stronie albumu “Help” jak najbardziej. Jeżeli mamy więc do czynienia z jednym z największych przebojów wszechczasów to pominąć go nie sposób! Kinga Kruś odśpiewała to bardzo pięknie i dołączyła w ten sposób do innych z setek, tysięcy interpretatorek i interpretatorów tego superszlagieru.

Przed finałem i finał

Nasz sympatyczny siódmy wieczór klubowy zbliżał się do końca. Korzystając z miłej obecności pozdrowiliśmy menedżera bydgoskich Beatlesów, czyli Żuków, Mirosława Balbuzę, który stwierdził, że miło odwiedzać miejsca gdzie się pamięta o czwórce z Liverpoolu i gra się jej muzykę.
Andrzej Sieradzki zareklamował sierpniową wyprawę do Liverpoolu i podzielił się wspomnieniami z wcześniejszych swoich wędrówek śladami Johna, Paula, George`a i Ringo.

Piszący te słowa życząc wspaniałych urlopów zaprosił na nasze pierwsze powakacyjne spotkanie w dniu 15 września, kiedy oddamy muzyczny hołd niedawno zmarłemu królowi bluesa B.B. Kingowi.

Finał był bardzo efektowny i wszyscy w nim uczestniczyli bardzo aktywnie. Z estrady ponownie zabrzmiała pieśń “You`ve Gotta To Hide Your Love Away”, można powiedzieć przebój tego spotkania. Podobno jako naród jesteśmy rozśpiewani bardzo, bardzo średnio. Jednak jako wychowani od maleńkości na góralszczyźnie okrzyk “Hej” mamy opanowany perfekcyjnie!!!

Zbigniew Michalski