Na podwórzu kamienicy przy ul. Garbary 9 (kilka minut pieszo do Opery Nova) koczują lokatorzy wyeksmitowani w kwietniu z mieszkania na drugim  piętrze.  

Pani Marlena (lat 55)  i pan Andrzej (lat 58) mieszkali w domu przy Garbarach od roku 1992. Lokal został im przyznany, gdyż musieli opuścić  oficynę przy Śniadeckich z powodu zagrożenia katastrofą budowlaną.

13 kwietnia br. miała miejsce eksmisja na bruk z mieszkania na Garbarach. Pozbawione dachu nad głową małżeństwo skarży się, że nie zostało powiadomione o rozprawie sądowej, podczas której zadecydowano o ich dalszym losie. Nie otrzymało też żadnej pomocy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Są obecnie bezrobotni i bezdomni, a mieszkają tuż przy bocznej ścianie kamienicy,  w czymś w rodzaju prymitywnego namiotu.

Odwiedziliśmy ich, żeby sprawdzić, czy można im jakoś pomóc. Okazało się, że nie można. Dlaczego? Wyjaśnią tę sytuację odpowiedzi na pytania, które otrzymaliśmy.

Ile wynosił czynsz za lokal przy ul. Garbary 9/12?

Pani Marlena: - Prawie 700 zł.

Magdalena Marszałek (rzecznik ADM): - Po ostatniej podwyżce czynsz za mieszkanie o powierzchni użytkowej 50,81 m2 (dwa pokoje z kuchnią i łazienką, z centralnym ogrzewaniem) wynosił 548,75 zł.

Jak duże było zadłużenie?

Pani Marlena: - Mama zmarła w styczniu, no to przestała płacić. Nie mieszkała z nami, ale do stycznia czynsz płaciła.  Jako starsza kobieta uważała, że takie rzeczy to się należy  robić.

Magdalena Marszałek: - Łączne zadłużenie rodziny na koniec kwietnia br. wynosiło ok. 19 tys. zł (14 tys. zł zaległości czynszowe, 1 190 zł odsetki, 3 119 zł koszty sądowe i egzekucyjne). Problemy najemców z płatnościami zaczęły się już w 2011 roku, kiedy to pojawiły się pierwsze długi. Od 2014 roku, z przerwą w styczniu i lutym 2014 r. kiedy wnoszone były pełne kwoty opłat, na koncie cały czas widnieje zaległość. Przed wykonaniem eksmisji wpływały do nas ustne skargi lokatorów na uciążliwe zachowanie tej rodziny. Dotyczyły głównie picia alkoholu, zbieractwa, wpuszczania na klatkę schodową bezdomnych.

Jak przebiegała eksmisja?

Pani Marlena:- Właśnie to jest najgorsze, że żadnego pisma nie dostaliśmy. Wezwania do sądu też nie.

Pan Andrzej: - Dostaliśmy wiadomość, że do końca kwietnia mamy się wyprowadzić.

Pani Marlena: - A 13 kwietnia przyszła taka babka z ADM-u, przyprowadziła ekipę trzech ludzi i zamki porozkręcali.

Magdalena Marszałek – Rodzina od dłuższego czasu nie interesuje się swoją sytuacją mieszkaniową. Pomimo odebranych osobiście pism dotyczących  uprzedzenia o zamiarze wypowiedzenia umowy najmu oraz samego wypowiedzenia umowy najmu ze skutkiem na koniec roku 2016 (pismo z listopada 2016r) – nie reagowali. W maju 2017 roku zaocznie zapadł względem dłużników wyrok o eksmisję bez prawa do lokalu socjalnego. Od momentu wydania przez sąd wyroku o eksmisję rodzina nie kontaktowała się w sprawie wstrzymania jego realizacji, pomimo otrzymania informacji o takiej możliwości. Z informacji od komornika z 23 marca br. wynika, że zgodnie z prawem, zawiadomienie o wyznaczeniu terminu eksmisji zostało skutecznie doręczone wszystkim stronom postępowania (do zainteresowanych informacja wysyłana była dwukrotnie – awizo z 26 marca i 3 kwietnia br.).

Z czego się wyeksmitowani utrzymują?

Pani Marlena: - Żyjemy z puszek, z butelek i idziemy do jadłodajni Caritasu. Nie chodzę, nie żebram, nie wołam od nikogo. Jakoś sobie sami radzimy.

Pan Andrzej: -  Sąsiadka nagotuje zupy i przyniesie.

Czy ADM zaproponował odpracowanie długów?

Pani Marlena: - Nikt nam tego nie proponował.

Magdalena Marszałek:  -  Administrator proponował zainteresowanym złożenie wniosku o spłatę długu w ratach – z czego ostatecznie nie skorzystali. Nie wykazali też chęci odpracowania długów.

Pan Andrzej: - Kolega siedem lat nie płaci.

Dlaczego nie starają się o pracę? Firmy szukają ludzi

Pani Marlena: - Ale nie w wieku sześćdziesiąt paru  lat.

Dlaczego nie zgłosili się do schroniska?

Ewa Taper (zastępca dyrektora  Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej) - W miesiącu kwietniu br. na zgłoszenie sąsiadów, którzy obawiali się o swoje bezpieczeństwo w związku z częstym noclegiem wyeksmitowanych  w piwnicy i obawą o zaprószenie ognia, pracownik socjalny udał się pod wskazany adres. Przekazana została im informacja, że istnieje możliwość udzielenia pomocy w formie schronienia w Schronisku dla Bezdomnych. Mieli nawiązać kontakt z pracownikiem socjalnym  w siedzibie ośrodka pomocy celem odebrania skierowania do schronisk. Do dnia dzisiejszego nie nawiązali kontaktu i nie skorzystali z oferowanej pomocy.

Pan Andrzej: - Ja psa nie zostawię!

Pani Marlena: - Nie oddam go! Mam go tyle lat. 

Dlaczego nie zgłosili się do MOPS-u?   

Pani Marlena: - Poszliśmy. Ani grosza nam nie dali! Powiedziała jedna pani, że mąż ma nogi zdrowe i może zarabiać.

Magdalena Marszałek:  - Według informacji otrzymanych z MOPS, przed wykonaniem eksmisji pracownicy socjalni kontaktowali się z dłużnikami celem udzielenia pomocy.

Ewa Taper: - Nadal mają możliwość skorzystania z pomocy.

Pani Marlena:  Jakoś żyjemy.