Radni Prawa i Sprawiedliwości w tygodniu po wyborach złożą wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Bydgoszczy. Poświęcona będzie trzem sprawom: śmieciowemu bałaganowi w mieście, zalewanym ulicom i panującymi ciemnościami na ulicach. Po złożeniu przez radnych wniosku przewodnicząca rady będzie miała 7 dni na zwołanie sesji.

Przewodniczący Klubu Radnych PiS Jarosław Wenderlich podczas dzisiejszej konferencji prasowej stwierdził, że o ile Polsce grozi po wyborach Trzaskogedon, to w  Bydgoszczy Bruskogedon już jest. - W Bydgoszczy mamy Bruskogedon, który kroczy po kolei i niestety sytuacja jest, w ocenie mieszkańców, w ocenie radnych taka, że wymaga interwencji - powiedział Wenderlich i dodał, że w przyszłym tygodniu radni PiS złożą wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady.

- Poświęcona będzie trzem palącym problemom: hałdom śmieci walającym się na bydgoskich ulicach i placach, zalewanym ulicom oraz ciemnościom na bydgoskich ulicach i placach, wynikających z nie do końca rozwiązanym zamówieniem publicznym z Eneą - zapowiedział szef klubu radnych PiS i zaznaczył, że sesja będzie mieć charakter obywatelski. Na obrady zaproszeni zostaną mieszkańcy, którzy przedstawią swoje bolączki.

- Sesję organizujemy po wyborach celowo, żeby nie było zarzutów, że to kampania wyborcza - wyjaśnił Wenderlich.

Jarosław Wenderlich zaznaczył, że dyskusja dotyczyć też będzie niezrealizowanych dotąd inwestycji: budowie kolei wąskotorowej w Myślęcinku, przebudowie ulicy Nakielskiej, budowie trasy W-Z, niezagospodarowanemu budynkowi przy ul. Dworcowej 63. Podkreślił, że dzięki wsparciu rządu i prezydenta Andrzeja Dudy, Bydgoszcz nie tylko nie straciła 1 mld zł, a zyskała 2,5 mld zł. - W ubiegłym roku dzięki programowi 500 plus było to 230 mln zł, dzięki emeryturze plus - 100 mln zł, a teraz z tarczy antykryzysowej - 0,5 mld zł. Na sesji przekażemy też miastu 63 mln zł z tytułu Funduszu Inwestycji Samorządowych - zapowiedział Wenderlich.

Szef Prawa i Sprawiedliwości w Bydgoszczy Tomasz Rega powiedział, że radni pytać będą o dalsze losy firmy Komunalnik w Bydgoszczy.  - Nie wszystkie śmieci, które trafiają do bydgoskiej spalarni, są przez nią utylizowane. Część z nich jest sprzedawana do innych bydgoskich firm, aby one mogły dokonać segregacji i mogły je zagospodarować. Radni będą pytać, jakie są moce przerobowe spalarni - zdradzał sesyjne tematy Rega i dodał, że gdy spalarnię budowano, był przeciwny tak dużej spalarni, która miała utylizować 700 tys. ton odpadów. - Jakie są teraz moce przerobowe spalarni? Dlaczego spalarnia działa na jedną zmianę? - stawiał pytania Rega i dodał, że niewyjaśnionych spraw jest więcej: dlaczego część śmieci Pronatura i przez nią zarządzana spalarnia sprzedaje, bo nie jest w stanie ich przerobić. Rega wskazał, że część śmieci sprzedawana jest do innych bydgoskich firm, by te mogły je segregować i zagospodarować, w sytuacji gdy spalarnia nie pracuje na pełną moc swoich możliwości.  Lider PiS w Bydgoszczy przedstawił jeszcze dwa pytania: "czy prawdą jest, że śmieci z Torunia w ramach umowy między Bydgoszczą a Toruniem za 140 zł na bramie, a bydgoskie śmieci trafiają za kwotę 250 zł za tonę?" oraz dlaczego  śmieci z cmentarzy wyznaniowych nie są przyjmowane do spalarni tylko wywożone poza Bydgoszcz.

Szef bydgoskich radnych PiS Jarosław Wenderlich zapowiedział złożenie na sesji wniosku o powołanie trzech komisji doraźnych, które zajmą się gospodarką odpadami, oświetleniem ulicznym i zalewanymi wodami opadowymi ulicami.

- Mnie nie interesuje kto stoi za firmą Komunalnik, skąd przyszła, kogo reprezentuje. Myślę, że mieszkańców też nie. Mieszkańców interesuje to, w jaki sposób jest realizowany podstawowy obowiązek miasta - podsumował inicjatywę radnych PiS poseł Tomasz Latos.

Tomasz Rega, Jarosław Wenderlich, Tomasz Latos, Krystian Frelichowski. Fot. Jacek Nowacki