Budżet Bydgoszczy na 2014 rok przedstawił radnym na sesji skarbnik miasta Piotr Tomaszewski. Zakłada on, że dochody miasta w przyszłym roku wyniosą 1.535 mln zł, a wydatki 1.669 mln zł. Deficyt pokryty zostanie głównie bankowym kredytem, a zadłużenie Bydgoszczy wzrośnie z planowanego 1.017 mln zł na koniec bieżącego roku do 1.150 mln zł na koniec 2014 r. Przypomnijmy, że tak wielkie zadłużenie Bydgoszczy nie byłoby możliwe, gdyby nie zmiana przepisów, jaka zacznie obowiązywać z dniem 1 stycznia 2014 r. Od nowego roku od wielkości tzw. nadwyżki operacyjnej zależeć będą możliwości zadłużania się jednostek samorządu terytorialnego. Im większa będzie tak zwana nadwyżka operacyjna, tym wskaźnik zadłużenia miasta będzie wyglądał korzystniej i tym bardziej przepisy umożliwią dalsze zadłużanie. Nadwyżkę operacyjną stanowi dodatnia różnica między dochodami bieżącymi a wydatkami bieżącymi.
Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski komentując budżet, stwierdził, że przy jego ocenie należy porównać go do projektów z poprzednich lat. – Musieliśmy się odbić od dna. Było to konieczne, porządkowanie opłat komunalnych. W 2010 roku budżet miał liczne zadłużenia, był bez perspektyw. W skali od 1 do 10 tamtej sytuacji daję minus 1 – opisywał dramatyczną sytuację miasta, gdy został trzy lata temu prezydentem, po czym opisał budżet na 2014 rok: – To budżet optymizmu i przyspieszenia. To jest wyjście na prostą. Cel strategiczny to nadwyżka budżetowa. Po wykładach skarbnika wiemy, że to jest najważniejsze, to polisa na przyszłość. Dzisiaj możemy uczynić duży krok do Bydgoszczy XXI wieku – stwierdził.
W imieniu radnych Platformy Obywatelskiej poparcie dla budżetu zgłosił Zbigniew Sobociński, który zaznaczył, że budżet na rok 2014 będzie inny niż dotychczasowe. – Po 3 latach naprawy finansów budżet na nowy rok będzie realizowany w warunkach skromnego komfortu – stwierdził i na uzasadnienie swojego stanowiska podał, że… radna SLD Anna Mackiewicz uznała projekt za bardzo dobry, bo realizuje wiele jej postulatów, które dotąd zgłaszała bez powodzenia przez wiele lat. Do tego stwierdzenia odniósł się przewodniczący klubu radnych lewicy Jacek Bukowski. – Parafrazując to, co powiedział Zbigniew Sobociński, Ania Mackiewicz nie jest wyjątkiem – poinformował i również zapowiedział poparcie projektu. Wytknął jednak prezydentowi potknięcia w dotychczasowym sposobie wydawania pieniędzy – jako przykład podał m.in. zapłatę 600 tys. zł za nieakceptowane przez radnych projekty rewitalizacji Starego Rynku.
Głosowanie przeciw zapowiedział szef klubu radnych PiS Piotr Król. – Przemawiam w imieniu krzykaczy, krytykantów, lobbystów i tych, co mają prywatne interesy – kpił z przemówienia prezydenta Bruskiego Król, przypominając, że w ten sposób prezydent Bydgoszczy określił tych, którzy mają inne zdanie. Następnie przypomniał, że najmocniej w górę to nie idą dochody i wydatki tylko opłaty za usługi komunalne. Ich wzrost określił jako łupienie mieszkańców. – Panie prezydencie zadłużenie miasta w 2010 roku było na poziomie 713 mln zł. Wydawało się nam, że to horrendalne zadłużenie. Tymczasem w 2014 roku ma dojść do 1 mld 150 mln zł. Miasto zaiste rozwija się – stwierdził ironicznie i dodał, że tygodnik “Wspólnota” sklasyfikował Bydgoszcz na przedostatnim miejscu (17 na 18) wśród największych polskich miast w pozyskiwaniu środków unijnych. – Przecież w 2010 roku to radni Platformy przegłosowali prezydentowi Dombrowiczowi budżet wyborczy. Teraz pan to powiela. Mam nadzieję, że doprowadzi to pana, jak prezydenta Dombrowicza, do politycznego niebytu – zakończył wystąpienie Piotr Król.
Klub Radnych Miasta dla Pokoleń nie wypowiedział się na temat najważniejszej uchwały dotyczącej miasta. Natomiast bardzo emocjonalne przemówienie wygłosił przewodniczący rady Roman Jasiakiewicz (niezależny).
- Czas budowania budżetu miasta to czas budowy marzeń i nadziei. Czy nasze działania spełniają oczekiwania mieszkańców miasta? Dlaczego 70% mieszkańców Bydgoszczy jest niezadowolonych z tego miejsca na ziemi? – zapytał Jasiakiewicz i zastrzegł, że nie kieruje tych słów do prezydenta Rafała Bruskiego, choć stwierdził, że budżet nie wywołuje emocji, bo nie ma nad czym. Zrealizowane inwestycje: Trasa Uniwersytecka lub projektowane: Dworzec Główny PKP, spalarnia budzą niedosyt. – Mieszkańcy oczekują lodowiska, a my budujemy halę rozgrzewkową – dziwił się przewodniczący rady i dodał: – Dlatego zainteresowanie tym, co robimy, co uchwalamy, jest coraz mniejsze. Następnie zaakcentował największy problem Bydgoszczy. – Gdynia, Reda, Rumia walczą o przedłużenie obwodnicy Trójmiasta. My na drogę ekspresową S5 potrzebujemy 6 mld zł, a ich nie ma. W wielu naszych działaniach brak woli politycznej, by Bydgoszcz była dużym, ważnym miastem – stwierdził.
Budżet Bydgoszczy radni uchwalili, po wprowadzeniu drobnych korekt, zdecydowaną większością głosów w wersji przygotowanej przez prezydenta Rafała Bruskiego. Za głosowało 20 radnych (PO w komplecie – 14, SLD – 5 i Roman Jasiakiewicz), przeciw było 6 (PiS w komplecie – 6), a 2 radnych wstrzymało się od głosu: Tadeusz Kondrusiewicz (MdP) i Maciej Eckardt. Radni: Barbara Kozber (MdP), Maciej Grześkowiak (MdP) i Ryszard Zawiszewski (SLD) byli nieobecni.