Środowiska kombatantów od lat zwracają uwagę na to, że bohaterowie antykomunistycznego podziemia i oporu wobec komunistycznych władz są dyskryminowani przez kolejne rządy niepodległej Rzeczypospolitej. Zdaniem kombatantów III RP zapomniała o zasługach tych, którzy walczyli o niepodległą Polskę. Działacze stowarzyszeń opozycjonistów zwracają też uwagę na to, że wielu kombatantów znajduje się w trudnej sytuacji życiowej i wymaga wsparcia państwa.
Senat RP chcąc zaradzić tej sytuacji wniósł 30 stycznia bieżącego roku do sejmu ustawę o pomocy dla działaczy opozycji demokratycznej oraz osób represjonowanych z powodów politycznych. W trakcie prac nad ustawą ustalono, że o pomoc mogą się ubiegać osoby z rodzin, w których dochód na głowę nie przekracza 170% najniższej emerytury. Wówczas Urząd d/s Kombatantów i Osób Represjonowanych przyzna świadczenie w wysokości minimalnej emerytury. Świadczenie to będzie waloryzowane i przyznawane na 12 m-cy. Odpowiednio, do poziomu 2500 zł podniesiono wartość pomocy na cele losowe.
Ustawa ta była oczkiem w głowie senatora Jana Rulewskiego. Był on sprawozdawcą przed połączonymi komisjami. Od zarania swojej publicznej działalności, jeszcze w latach osiemdziesiątych Rulewski kojarzony jest z troską o sprawy pracownicze i socjalne. Kombatanci, szczególnie ?Solidarności? stanowią jego naturalne zaplecze polityczne, choćby dlatego, że był pierwszym, historycznym już dziś, przewodniczącym Zarządu Regionu Bydgoskiego NSZZ ?Solidarność? i niekwestionowanym wówczas przywódcą związkowym. Mógłby być zadowolony z ustawy, gdyby nie…
Sejm RP, głosami przyjaciół politycznych Jana Rulewskiego, czyli PO, przy wsparciu PSL i SLD odrzucił poprawkę senatora do budżetu, zabezpieczającą wejście w życie ustawy już 1 czerwca 2014 roku. I w tej sytuacji mamy korzystną dla kombatantów ustawę, natomiast nie ma na jej realizację pieniędzy w budżecie na 2014 rok.
Jan Rulewski wyjaśnia, że w jego opinii chodzi o zaledwie 20 mln zł na kwartał, co dla budżetu państwa nie powinno stanowić zagrożenia. Senator twierdzi również, że osobiście znalazł te pieniądze w planowanych przychodach ze sprzedaży ziemi. Przypomniał, że Józef Piłsudski przekazał legionistom ziemię w ramach świadczeń kombatanckich. Kłopot w tym, że CBOS podaje liczbę osób represjonowanych 220 tys., IPN 10 tys., a sam senator szacuje, że beneficjentów ustawy byłoby zaledwie kilka tysięcy. Szacunki swoje Rulewski wyjaśnia tym, że wiele ofiar represji z lat pięćdziesiątych nie żyje, wielu represjonowanych nie ma sytuacji finansowej, która uprawniałaby ich do korzystania z dobrodziejstw ustawy.
Zapytaliśmy senatora jak się zachowa w sytuacji, gdy jego sprzymierzeńcy z PO gremialnie nie poparli ustawy, z którą wiązał tak duże nadzieje i ambicje? – Są pewne granice. Dla mnie taką granicą jest ta ustawa. Wspólnoty, nawet te pierwotne, dbają o swoich ludzi, dbają o tych, którzy darowali swemu krajowi zdrowie, kariery. My przecież w konstytucji, w artykułach 19, 40 i 41, gwarantujemy wsparcie dla tych ludzi. Obecnie otrzymałem obietnicę, że rząd znajdzie na ten cel pieniądze. Poczekam.
Wyraziliśmy powątpiewanie, czy rząd rzeczywiście znajdzie pieniądze dla represjonowanych. Jan Rulewski nie skomentował naszych wątpliwości.