We wtorek, 16 września, po południu tuż po godz. 14:00 dyżurny policji w Bydgoszczy otrzymał telefoniczne zgłoszenie od kobiety, że została napadnięta jej koleżanka. Natychmiast do jednego z mieszkań na osiedlu Leśnym skierowano policjantów i grupę dochodzeniowo-śledczą z komisariatu Śródmieście. Na miejscu okazało się, że poszkodowana została napadnięta w swoim mieszkaniu. Kobieta otworzyła drzwi nieznajomemu i wtedy została zaatakowana przez zamaskowanego napastnika. Sprawca skrępował kobiecie ręce, usta zakleił taśmą i ukradł cenne zakupy, które jeszcze tego samego dnia zrobiła wspólnie z mężem. Łupem padła biżuteria, sprzęt elektroniczny i gotówka. Łączne straty poszkodowana oszacowała na około 27 tys. złotych. Gdy śledczy ustalili wszystkie okoliczności napadu w mieszkaniu pojawiła się koleżanka, która powiadomiła policję i męża pokrzywdzonej o całym zdarzeniu. Chwilę później wszyscy aktorzy wydarzeń byli na miejscu, bo i mąż poszkodowanej stawił się na miejscu przestępstwa.
Gdy wszyscy trafili na komisariat, śledczy zmienili taktykę prowadzenia postępowania. Bardziej szczegółowe pytania zadawane przez policjantów doprowadziły do ujawnienia tego, co wydarzyło się naprawdę. Małżonkowie w końcu przyznali, że napad został sfingowany, aby wydatki związane z cennymi zakupami chcieli pokryć z odszkodowania, które wypłaciłaby firma ubezpieczeniowa. Po przesłuchaniach 42-latek i 39-letnia kobieta zostali zwolnieni, a zebrane materiały dowodowe zostały przekazane prokuratorowi, który zadecyduje, jakie konsekwencje poniosą małżonkowie.
Za zawiadomienie o przestępstwie, którego nie popełniono grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. A za usiłowanie oszustwa jeszcze więcej.