Miesiąc temu opublikowaliśmy tekst pt. ?Przez prezydenta omal zawału nie dostałem?. To było następstwo wizyty w naszej redakcji emeryta, który zdenerwował się potwornie, gdyż dostarczono mu do domu decyzję prezydenta, z której wynikało, że w jego sprawie wszczęto postępowanie i ma siedem dni na ustosunkowanie się do zebranego materiału dowodowego.

W ten sam sposób decyzję prezydenta przyjęło bardzo wielu mieszkańców Bydgoszczy. Jednym skakało ciśnienie, inni zwalniali się z pracy i pędzili do ratusza, żeby wyjaśnić sprawę. Urzędnikom miejskim zabrakło wyobraźni. Należało w liście przewodnim dokładnie wytłumaczyć adresatom, o co chodzi. A sprawa była banalnie prosta.

Bydgoszczanie zostali zobligowani do złożenia deklaracji, czy będą śmieci sortować, czy też nie. Od tego zależała opłata miesięczna: 25 zł lub 12,50 zł w przypadku sortowania. Potem rada miasta obniżyła stawki na 20 i 10 zł, więc mieszkańcy powinni ponownie złożyć deklarację, którą z tych stawek zobowiązują się płacić. Żeby oszczędzić im fatygi, prezydent za nich dokonał tej czynności, ale w tym celu musiał wydać decyzję administracyjną.

Niestety, wiadomość o tym, że to czysta formalność, była tak dobrze ukryta w treści załączonego pisma, w którym znajdował się taryfikator za opróżnianie pojemników większych niż standardowe, że wielu mieszkańców jej nie wyłapało. Nawet tych z tytułami naukowymi.

Jak nas poinformował Wydział Promocji, Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej UMB, decyzje, które obecnie są roznoszone, zawierają już czytelny komunikat, iż jest to JEDYNIE FORMALNOŚĆ.