Wydaje się, że inicjatywa słuszna, mając na uwadze gorszące wydarzenia, które towarzyszą konfliktowi na Zawiszy. W końcu radni mogliby zawalczyć o jakieś role dla siebie, zwłaszcza gdy dostrzeżemy, że spór na Zawiszy jakby nie było toczy się na gruncie, na którym nasi wybrańcy powinni mieć coś do powiedzenia – Zawisza należy do miasta.
Rezultat jest taki jednak, że wybrańcy nasi wypadli nie tylko licho, ale infantylnie. Z ich kondycji i możliwości w zakresie “pochylenia się” nad sporem między akcjonariuszami WKS Zawisza a wojskowymi z CWZS Zawisza musiał w pełni sobie zdawać sprawę właściwy miejscowo komendant bydgoskich policjantów, bo zdecydował się wysłać do monitorowania i zapewnienia prewencyjnej opieki nad naszymi reprezentantami dobrze zbudowanych funkcjonariuszy, którzy w odpowiednim czasie pojawili się na sali sesyjnej, towarzysząc grupie zwolenników Stowarzyszenia Piłkarskiego “Zawisza”. W związku z tym, że byli ubrani po cywilnemu, można było wziąć ich nawet za kibiców Zawiszy, gdyby spostrzegawczy uczestnicy demokratycznej debaty na sesyjnej sali bydgoskiego ratusza nie dostrzegli wystających zza krótkich kurtek kajdanek. A trudno przecież było przyjąć, że nawet najbardziej zuchwali fani SP “Zawisza” przyszli na sesję aresztować swoich adwersarzy.
W debacie nasi radni na początku spisywali się nie najgorzej. Właściwie wszyscy ponad podziałami politycznymi apelowali o kompromis, byli za dobrem bydgoskiej piłki i tylko okrutny radny Rega się nie powściągnął i zamierzał bezkompromisowo walczyć po jednej stronie, dręcząc panią prezes WKS Zawisza. Jednak nec Hercules contra plures i musiał spasować w swej zapalczywości. I wszystko byłoby dobrze, gdyby przybyli na debatę kibice nie wywiesili transparentu ,,Bruski przestań gnębić dzieci z SP Zawisza!?, a przewodniczący Jasiakiewicz sesji nie przerwał, nie akceptując tego sposobu wyrażania opinii.
Decyzja Jasiakiewicza obecnych na sesji nieumundurowanych funkcjonariuszy zachęciła do podjęcia – jak to nam zawsze tłumaczą policyjni rzecznicy – czynności służbowych. W ich wyniku na galerii naszej agory zostali wylegitymowani obywatele, którzy mogli mieć – jak to później policyjny rzecznik nam wytłumaczył – związek z zademonstrowaniem transparentu i że w związku z treścią art. 63a kodeksu wykroczeń będą dalej prowadzone czynności wyjaśniające tak, żeby prawo było respektowane, a demokracja w jego ramach mogła kwitnąć. Jak wiadomo powszechnie, tego rodzaju wykroczenie na sali sesyjnej popełnić mogą jedynie kibice, bo protestujący wielokrotnie z powodu likwidowania szkół nauczyciele go nie popełniają, nawet gdy dopuszczali się w tym samym miejscu prezentacji całej gamy różnych banerów i tworzyli bez zezwolenia oprawy dużo bardziej okazałe.
Duże zaskoczenie powstało po wznowieniu sesji. Przewodniczący Roman Jasiakiewicz wzburzonym głosem wezwał nieumundurowanych funkcjonariuszy do opuszczenia sali sesyjnej i galerii. Okazało się, że najście utajnionych policjantów nie było uzgodnione ani z prezydentem Bydgoszczy jako gospodarzem ratusza, ani z przewodniczącym Jasiakiewiczem jako gospodarzem sesji rady. Wtedy też się wyszło na jaw, że właściwy miejscowo komendant bydgoskich policjantów prawidłowo rozpracował bydgoską radę, ale pomylił się co do jednej osoby: szefa bydgoskiej rady.
Sposób uczestnictwa nieumundurowanych policjantów w debacie podczas sesji Rady Miasta oburzył właściwie tylko jego. Naturalną reakcją było wezwanie nieumundurowanych policjantów do opuszczenia sali sesyjnej i okazanie dezaprobaty dla takich praktyk. Ale stanowcza reakcja Jasiakiewicza była osamotniona. Nikt więcej w tej skandalicznej sprawie się nie odezwał. Ani prawicę, ani lewicę, ani radnych tzw. niezależnych nie oburzyła kuratela nieumundurowanych stróżów. W ciągu minionych dwóch dni tylko były poseł SLD Grzegorz Gruszka na konferencji prasowej w czwartek nawiązał do tych wypadków na sesji, pytając, czy “chodziło o prowokację, o wywołanie zamieszek, żeby znów było głośno o Bydgoszczy”, a działania nieumundurowanych policjantów polegające na legitymowaniu i filmowaniu uczestników sesji Rady Miasta Bydgoszczy określił jako niebywałe, właściwe dla państwa policyjnego.
Roman Jasiakiewicz i Grzegorz Gruszka zapowiedzieli kandydowanie do sejmiku województwa. Jeśli zostaną wybrani, będą obradować w Toruniu. Kto wypełni salę sesyjną w Bydgoszczy? Aż strach pomyśleć.