Z pomocy Domu Sue Ryder korzystało już tylu mieszkańców, że jest on w Bydgoszczy dobrze znany i szanowany. Nie wszystkim jednak wiadomo, że placówka ta pomagała również ciężko chorym dzieciom w ramach Hospicjum Domowego dla Dzieci. – Dotychczas służyliśmy pomocą w postaci wizyt domowych naszych rehabilitantów, ale stwierdziliśmy, że to jest za mało – relacjonował Andrzej Stachowiak, dyrektor bydgoskiego Domu Sue Ryder, podczas konferencji prasowej poprzedzającej uroczystość oficjalnego otwarcia Centrum Rehabilitacji.
O wsparcie finansowe zwrócono się do Fundacji Sue Ryder. – Jeszcze nie tak dawno rozmawialiśmy w Warszawie o potrzebie utworzenia tego miejsca. I ono już jest! Jesteście państwo rewelacyjni, jeśli chodzi o pomysły i ich realizację – pochwaliła bydgoszczan Hanna Kon, członek zarządu Fundacji Sue Ryder.
Bydgoska placówka otrzymała grant w łącznej wysokości 474 tys. zł.
- Jedna część miała służyć wsparciu tego, czym się dotąd zajmowaliśmy, czyli terapii respiratorem w warunkach domowych – poinformował Andrzej Stachowiak. – Ten grant był dla pacjentów zbawczy, ponieważ zgodnie z rozporządzeniem ministra od 1 stycznia dzieci objęte wcześniej opieką respiratorową pozbawiono możliwości rehabilitacji w warunkach domowych. Żeby złagodzić trudy nowej sytuacji, część otrzymanych z grantu środków poświęciliśmy na zakup sprzętu do rehabilitacji oddechowej.
Na respiratory, koflatory, ssaki elektryczne, koncentratory tlenu, pikflometry i spirometry poszło z grantu 225 tys. zł. Nieco większa suma – 248 tys. zł – została przeznaczona na wyposażenie tworzonego centrum w nowoczesny sprzęt do specjalistycznej rehabilitacji. Powstały sale indywidualnej terapii i integracji sensorycznej, urządzono gabinety specjalistów: fizjoterapeuty, neurologopedy oraz psychologa.
- NTD Bobath, Vojty, w kombinezonach Thera Suit, kinesiology taping – z dumą wyliczała zabiegi, jakie będą dostępne w centrum, Emilia Nikodem-Boczek, kierownik ds. terapii specjalistycznych. Oczywiście, to nie jest cała lista. Na uwagę zasługuje również to, że pomyślano nie tylko o pacjentach, ale również ich opiekunach. Rodzice będą mogli odetchnąć w przyjaznych warunkach, a także poddać się zabiegom rehabilitacyjnym.
Centrum Rehabilitacji zajmuje, po niezbędnym i nietanim zaadoptowaniu, pomieszczenia zajmowane wcześniej przez administrację. Ciągle wspomina się tutaj fundatorkę, lady Sue Ryder. – To była skromna osoba, metr pięćdziesiąt wzrostu, która przyjeżdżała tutaj ciężarówką, z cegłą pod pedałem. Przywoziła materiały budowlane i nadzorowała budowę. Przyjaźniła się z generał Zawadzką z Torunia – opowiada Aleksandra Burchacka, dyrektor ds. leczniczych Domu Sue Ryder, prezes Stowarzyszenia im. Sue Ryder i córka Teresy Ciepły.