Bydgoski Kongres Kultury był niewątpliwie przedsięwzięciem z rozmachem i zaowocował olbrzymią ilością działań. Były wystawy, przedstawienia, instalacje, koncerty, wykłady, panele dyskusyjne. Było tego aż nadto.
– Szkoda, że nie można być wszędzie ? powiedział mi jeden z bydgoskich plastyków podczas obrad podsumowujących dorobek stolików tematycznych i środowiskowych.
Wiodącym wnioskiem z dyskusji środowisk twórczych było wołanie o pieniądze. Więcej pieniędzy na kulturę! Nie tylko więcej, ale także racjonalniej wydatkowanych. Przeważały głosy zapisane we wnioskach wielu grup dyskusyjnych, opowiadające się za transparentnym i raczej grantowym, niż uznaniowym wydatkowaniem pieniędzy na kulturę.
Kongres nie wypracował programu priorytetów kulturalnych dla miasta. Dyskutowano o powszechności dostępu do kultury, o tożsamości, miejscu muzyki, plastyki i teatru w budowaniu bydgoskiej kultury.
Zgadzano się, że oferta kulturalna powinna być na najwyższym poziomie, niezależnie od tego, czy jest to koncert muzyki młodzieżowej, czy przedstawienie operowe.
Bydgoski Kongres Kultury zwieńczony został podpisaniem ?Deklaracji Bydgoskiego Kongresu Kultury w sprawie podpisania Paktu dla Kultury?, której tekst brzmi:
My, uczestnicy BKK, powołując się na zapisy przyjętej przez Radę Miasta Bydgoszczy Agendy 21 dla kultury, podpisany przez Prezydenta Miasta Bydgoszczy list intencyjny w sprawie realizacji założeń Paktu dla kultury oraz rekomendacje złożone w trakcie Kongresu, w trosce o rozwój naszego Miasta, deklarujemy pracę nad Bydgoskim Paktem dla Kultury.
Dokument stanie się podstawą dla stworzenia Masterplanu dla nowej miejskiej strategii rozwoju kultury opartego przede wszystkim o dyskutowane podczas kongresu pojęcia uczestnictwa, tożsamości, kreatywności, rewitalizacji i współpracy.
Dostrzegamy potrzebę zwiększenia nakładów na kulturę, w tym ze źródeł pozabudżetowych, w celu zwiększenia dostępu do kultury, edukacji kulturalnej, podniesienia efektywności instytucji kultury, wspierania twórczości i rozwoju aktywności obywatelskiej.
Bydgoski Pakt dla Kultury zawierający harmonogram prac nad Masterplanem, jego ramy programowe oraz zakres obowiązków wszystkich zainteresowanych stron zostanie podpisany do 30 listopada 2011 r., a następnie przedstawiony Radzie Miasta.
Oprócz prezydenta i przewodniczącego rady Deklarację podpisali organizatorzy ? Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy, Marzena Matowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury i Olga Marcinkiewicz, kierownik programowy kongresu.
Za dwa miesiace zatem należy się spodziewać gotowego Bydgoskiego Paktu dla Kultury. Z konkretami. Z planem finansowym. Czasu mało. I oczekiwania, jak się wydaje, zarówno bydgoszczan, jak i twórców znaczne.
Moim zdaniem
Źle się stało, że Kongres został zdominowany przez lewicowe i jednocześnie, co w Polsce nader częste, establishmentowe środowiska kultury.
I tak wśród gości z Warszawy znaleźli się wyłącznie przedstawiciele lewicowego establishmentu, ?Krytyki Politycznej?, ?Gazety Wyborczej? – ot, choćby, Paweł Potoroczyn, Agnieszka Odorowicz, Jarosław Lipszyc, Beata Chmiel.
Paweł Potoroczyn to nominat ministra Bogdana Zdrojewskiego na stanowisko dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza, bogatej, rządowej instytucji kultury zajmującej się ostatnio organizacją wydarzeń kulturalnych w ramach polskiej prezydencji. To, ni mniej ni więcej, tylko urzędnik od kultury, wysokiego szczebla, działający na pograniczu kultury i rządowej propagandy.
Następny gość z Warszawy, Beata Chmiel prezentowana jest w programach BKK jako obywatelka kultury. Ruch obywateli kultury tworzą między innymi: Kazimiera Szczuka, Jacek Żakowski, Jerzy Hausner, Henryka Bochniarz, ludzie lewicy niewątpliwie.
A kim jest Agnieszka Odorowicz prezentowana też jako obywatelka kultury? W rządzie Marka Belki była sekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury. Dziś szefuje Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej.
Najkrócej mówiąc ? goście z Warszawy, to prominentni beneficjenci życia kulturalnego III RP. Szkoda, że nie zaproszono ludzi zorientowanych bardziej prawicowo, sygnujących alternatywny w stosunku do III RP system wartości.
Jeśli ktoś zarzuci mi w tym miejscu upolitycznianie kongresu, to przywołam tylko jedną ze scenek, której byłem świadkiem. Podczas obrad na temat mediów, gość z Warszawy zaczął prawić o tym, że jeśli nie dokonamy właściwego wyboru podczas wyborów parlamentarnych, to Pakt dla Kultury może nie dojść do skutku. Dziennikarze bydgoscy zignorowali tę wypowiedź, ale takie wypowiedzi polityczne warszawskiego establishmentu padały.
Niebezpieczeństwem, którego nie udało się z powodzeniem uniknąć była obawa, która się niestety w sposób znaczny ziściła, że władze miasta pogadają sobie o kulturze… ze swoimi urzędnikami.
Z jednej strony dyskusje panelowe dowiodły, że nie były to debaty wyłącznie urzędników z urzędnikami; z drugiej jednak strony Deklarację podpisał prezydent ze swoimi pracownikami: Pawłem Łysakiem i Marzeną Matowską ? konstrukcja cokolwiek dziwna. Co widać zresztą na naszych fotografiach.
Zręczniej byłoby, gdyby bardziej eksponowani byli szefowie stowarzyszeń i związków twórczych, a urzędnicy pozostali zręcznymi animatorami, bo rozmachu organizacyjnego trudno im po kongresie odmówić. Marzena Matowska i Paweł Łysak wykonali kawał ciężkiej roboty, ale to nie oni powinni w imieniu środowisk twórczych sygnować Deklarację ze swoim… szefem.