W Bydgoszczy lotnisko założono w 1920 roku. Od 1929 do 1933 roku cywile mogli latać do Gdańska, Poznania i Warszawy. Do 1981 roku lotnisko działało z wieloletnimi przerwami. W 1992 roku podjęto kroki mające na celu przywrócenie pasażerskiego ruchu lotniczego na terenie miasta. W 1995 roku powstała spółka akcyjna, której większościowym udziałowcem jest obecnie Województwo Kujawsko-Pomorskie. Kierunek ku komercjalizacji lotniska został odwrócony w 2010 roku. Gmina Bydgoszcz posiada niecałe 23 procent udziałów. Oprócz tego jest jeszcze kilku innych akcjonariuszy.

Obecnie regularne loty odbywają się 15 razy w tygodniu do 6 lotnisk w zachodniej Europie. Liczby te mają na wiosnę ulec jeszcze pomniejszeniu. Od grudnia z Bydgoszczy nie można już latać do stolicy, skąd można było przesiadać się na inne trasy. W 2014 roku będzie można wprost z Bydgoszczy podróżować do 17 turystycznych kurortów. O ile oferta lotów regularnych zubożała w ostatnim czasie, o tyle turyści mają do wyboru w tym roku aż 7 nowych miejscowości, do których mogą dostać się liniami czarterowanymi przez biura podróży.

W latach 2012 i 2013 Port Lotniczy Bydgoszcz S. A. obsłużył znacznie więcej pasażerów, niż w latach ubiegłych. W 2012 roku było to 340 tysięcy osób, a w 2013 ponad 343 tysiące. Statystycznie daje to 941 osób dziennie, kilka przylotów i odlotów.

Liczba osób potrzebnych, aby zarządzać tak skomplikowanym przedsięwzięciem, jakim jest pasażerski ruch lotniczy, wskazuje na jedne z przyczyn problemów finansowych Portu Lotniczego Bydgoszcz. Dopiero wzmożony ruch pasażerski jest w stanie wygenerować zyski zdolne pokryć koszty utrzymania dużego personelu i skomplikowanych urządzeń. Na ten wzmożony ruch w najbliższych latach nie ma co liczyć.

W latach 2005-2012 Port Lotniczy Bydgoszcz S. A. przyniósł straty w wysokości 66,5 miliona złotych. Zysku nie udało się wygenerować ani razu od 1995 roku. Liczba obsługiwanych pasażerów musiałaby wzrosnąć dwukrotnie, może trzykrotnie, w stosunku do liczby z 2013 roku, aby lotnisko mogło zacząć ?wychodzić na zero?. W ciągu najbliższych lat niemal na pewno do tego nie dojdzie.

Z całą pewnością zarządzanie spółką komunalną zawsze związane jest z toczeniem walk nad dwóch frontach. Z jednej strony rynek, kontrahenci i konsumenci. Z drugiej polityka. Poprzedni prezes Portu kierował nim w kierunku komercjalizacji, a więc odpolitycznienia, a co za tym idzie usprawnienia. Nie wiemy, jakie byłyby tego skutki, bo trend został odwrócony. Wiemy natomiast z autopsji, że jako spółka komunalna Port ostatnio zaczyna się zwijać.

Może warto jednak przyjrzeć się tej sprawie z punktu widzenia obywateli, a nie polityki. Wiemy, że jedno jest pewne. Na skokowy wzrost zamożności mieszkańców województwa nie można liczyć. A od tego uzależnione jest zainteresowanie podróżami lotniczymi. Stąd z kolei płynie zainteresowanie przewoźników.

Obecnie do lotniska dopłacają ci, którzy z niego nie korzystają. Prosta kalkulacja wskazuje, że gdyby od każdego z 340 tysięcy pasażerów w 2012 roku pobrano dodatkowe 14 złotych pokryłoby to wygenerowane w tym okresie straty.
Teoretycznie istnieje więc alternatywa wobec sytuacji, gdzie, jakby nie patrzeć luksus latania, jest utrzymywany z pieniędzy wszystkich obywateli, także tych, których nań nie stać. Lotnisko jest oczywiście tylko kroplą w cyklu obiegu pieniędzy podatników. Jednak to z kropli powstają kałuże, strumienie, rzeki i jeziora. A ilu jest takich, którzy, gdyby im trochę mniej zabierać w podatkach na deficytowe przedsięwzięcia komunalne, nie musieliby z bramą bydgoskiego lotniska opuszczać region na stałe lub na lata?

Panuje póki co pogląd, że nieopłacalne przedsięwzięcia muszą być finansowane z pieniędzy podatników. Nieopłacalność oznacza, że liczba zainteresowanych jest niewystarczająca do samofinansowania się danej działalności. Jednocześnie przecież na co dzień brakuje Polakom pieniędzy na wiele potrzeb. Niewielu w naszym kraju cierpi z powodu nadmiaru. Zatem jednym odbiera się możliwość realizacji potrzeb, aby inni mogli je realizować po zaniżonych kosztach.

Więc kiedy kolejny raz zabraknie komuś na jedzenie albo wyjazd na narty, warto zastanowić się, ile nierentownych przedsięwzięć, z których nie korzystamy, jest finansowanych z naszych podatków. Bydgoskie lotnisko to tylko kropla w morzu wydatków publicznych, z których korzysta mniejszość, a płacą wszyscy, ale jest to przykład bliski nam fizycznie.