Ambitnie. Bojowo. W pierwszym numerze ?Bydgoskiego Oka?, jakże inaczej, znalazł się obszerny tekst Barbary Chojnackiej poświęcony twórczości Mariana Turwida. Autorka z dużym znawstwem i wspierając się solidną bibliografią opowiedziała obszernie o dokonaniach i drodze artystycznej Turwida, który był niewątpliwie jednym z najciekawszych malarzy bydgoskich XX wieku. Szkoda natomiast, że zaprezentowane przy artykule obrazy są czarno-białe. Wynika to zapewne z chęci ograniczania kosztów, ale na dobre prezentacji dzieł Turwida nie wychodzi.
Elżbieta Kantorek napisała natomiast tekst o artystycznym fermencie, który pojawił się w Bydgoszczy, w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku. Demokracja i wolność zaowocowały eksplozją inicjatyw kulturalnych. Ciekawą właściwością tego fermentu było łączenie różnego rodzajów sztuk i ekspresji artystycznej. Za szczególnie udane dziedzictwo owych lat dziewięćdziesiątych uważa Kantorek działalność ?Wieży Ciśnień? i powiada o tej inicjatywie kulturalnej tak: ?Wspaniałe lata 90. – zapał, energia, bezinteresowność w działaniu, no i świetne wernisaże w Wieży Ciśnień z obowiązkową beczką piwa?.
Sporo też w pierwszym numerze ?Bydgoskiego Oka? o Szkole Bydgoskiej, czyli o twórczości Krzysztofa Gruse, Stanisława Stasiulewicza, ZbyZiela. Ważne, jak się wydaje, żeby redaktorzy nie opowiadali wyłącznie o sobie, bo środowisko jest znacznie liczniejsze niż Szkoła Bydgoska.
Drugi numer ?Bydgoskiego Oka? niestety potwierdza obawy, że będzie to pismo Szkoły Bydgoskiej. Artykuły zamieszczają Krzysztof Gruse (zresztą artykuł ciekawy o doświadczeniach emigracyjnych przenikających się z kontekstami artystycznymi), pisze też Stanisław Stasiulewicz. Pojawiają się też na szczęście autorzy nie związani ze Szkołą Bydgoską: Kornelia Czekaj, Barbara Chojnacka, czy Piotr Wąsowski.
Mankamentem są ponownie czarno-białe ilustracje.
No i Stasiulewicz zaskakuje tytułem: ?Piotr Matuszek ? najlepszy malarz bydgoski”.
No, no…