Święta Wielkanocne są symbolem triumfu życia nad śmiercią. Może w tym czasie warto pomyśleć, że... wymieramy jako Polska i jako Bydgoszcz.

W ubiegłym tygodniu Bydgoszcz świętowała swoje 673. urodziny. Jaka jest kondycja naszego miasta i jak przedstawia się jego przyszłość? Jeśli popatrzymy na publikowane przez Urząd Statystyczny w Bydgoszczy dane, to sytuacja gospodarcza tak dobra nie była nigdy, jeśli popatrzymy na minione 30 lat. Bezrobocie jest najniższe od 1992 roku, a przeciętne płace rosną, choć niewiele, ale jednak powyżej stopy inflacji.

Tymczasem pod względem ludnościowym Bydgoszczy już nie tyle grozi, co miasto dotyka katastrofa demograficzna. Najlepiej ilustruje to przedstawiona obok piramida populacji, przedstawiająca strukturę płci i wieku. U podstawy jest coraz bardziej wątła i należy liczyć się z tym, że już niebawem nasze miasto może stracić równowagę

O ile wyż demograficzny lat 50. XX wieku przyniósł echo w postaci wyżu lat 80. minionego wieku, to pokolenie obecnych 50-, 40-latków nie dało takiego urodzeniowego efektu, nawet jeśli uwzględnimy "wyeksportowanie" przez Rzeczypospolitą do Unii Europejskiej milionów młodych Polaków i tysięcy młodych bydgoszczan. Na zmianę demograficznej sytuacji jest już za późno. W wiek rozrodczy weszło pokolenie wolnej Polski, a ono do tematu rodziny i stylu życia ma już inne podejście i stosunek niż pokolenia poprzednie.

Znajduje to odzwierciedlenie w statystykach naszego miasta. W najbliższych latach różnica w liczbie zgonów i urodzeń w Bydgoszczy przekroczy 1000 i będzie rosnąć. Obraz katastrofy demograficznej miasta dopełnia ujemne saldo migracji zagranicznych i wewnętrznych, wynoszące przeciętnie rocznie 1000-1500.  Dramatyczną pokoleniową lukę w ostatnich latach wypełniają napływający do naszego miasta migranci, głównie z Ukrainy. Żadną przesadą nie będzie jednak stwierdzenie, że Bydgoszcz wymiera.

/Tablice: Urząd Statystyczny w Bydgoszczy/