Politycy Prawa i Sprawiedliwości, a także więźniowie sumienia z okresu stanu wojennego zapowiedzieli, że w zapowiadanym w Warszawie marszu “W obronie demokracji i wolności mediów” wezmą udział mieszkańcy miasta i regionu. Poseł Tomasz Latos zapowiedział wyjazd kilkunastu autokarów. – Uważamy, że są takie chwile, kiedy należy wyrazić swoje zaniepokojenie, czy oburzenie – powiedział Latos. – Związane to jest z jednej strony z tymi bardzo dziwnymi wynikami wyborów, z tą zwiększoną liczbą głosów nieważnych, z tym zamieszaniem, które temu towarzyszyło, ale także z drugiej strony z aresztowaniem i postawieniem zarzutów części dziennikarzy, którzy weszli do siedziby PKW – dodał pełnomocnik PiS w okręgu bydgoskim.
- Wybory to serce demokracji. Do tego serca demokracji wszyscy obywatele muszą mieć zaufanie – stwierdził Kosma Złotowski. Poseł do Parlamentu Europejskiego przypomniał, że już w poprzednich wyborach samorządowych odnotowano zwiększoną liczbę głosów nieważnych. Wtedy prokuratura nie wszczęła w tej sprawie postępowania, a teraz zjawisko uległo zwielokrotnieniu. – Wszystkie karty powinny zostać przejrzane tak, by ustalić powód unieważnienia głosów – stwierdził Złotowski. Europarlamentarzysta wyraził oburzenie, że w trakcie ostatniego posiedzenia polskiego sejmu koalicja PO-PSL odrzuciła proponowaną przez PiS nowelizację Kodeksu wyborczego. – Jeśli procedura w kolejnych wyborach będzie niegodna, to cała demokracja będzie do wyrzucenia – przestrzegał.
O odrzuconym przez sejm projekcie mówił poseł Bartosz Kownacki. – Dlaczego politycy PO i PSL boją się kamer internetowych w lokalach wyborczych, które obserwowałyby jak komisje liczą głosy? Dlaczego boją się przezroczystych urn? – pytał Kownacki, wywodząc, że jeśli projekt z takimi postanowieniami jest odrzucony to znaczy, że posłowie koalicji mają coś do ukrycia, mają coś na sumieniu. Krytykę organizatorów marszu, sprowadzającą się do oskarżeń, że jest to podpalanie Polski, a PiS należy wyrzucić poza nawias demokracji, uznał jako zastosowanie wobec opozycji słów i metod komunistycznych.
Zaniepokojenie przebiegiem wyborów okazał Jan Raczycki, więzień sumienia z lat 80., przewodniczący Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w PRL Przymierze. – To co się dzieje to PRL-bis. Wybory do sejmików powinny zostać powtórzone. Jeśli nie będziemy protestować, grozi nam nowy totalitaryzm – oświadczył Raczycki.
Na wprowadzenie wyborców w błąd przez zastąpienie karty wyborczej książeczką zwrócił uwagę Maciej Różycki z Solidarnych 2010, a bydgoski radny Krystian Frelichowski zauważył, że data 13 grudnia jest odpowiednim terminem do obrony wolności w Polsce.
Apel polityków PiS o udział w proteście w Warszawie poparły również Teresa Pastuszewska i Barbara Wojciechowska ze Stowarzyszenia “Idee Solidarności”.