Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna jest największym konkursem dla dramaturgów w Polsce. Prestiż tego konkursu wyznaczają dwa parametry: olbrzymia liczba zgłaszanych do konkursu dramatów oraz pokaźna nagroda w wysokości 50 tys. zł. Umniejsza wagę tej nagrody to, że promuje ona często sztuki liche, a za to zgodne z lewicową mentalnością jury ? o czym pod koniec tego artykułu.
W tym roku do konkursu dramaturdzy zgłosili 230 sztuk teatralnych. Do następnego etapu wybranych zostało 58 sztuk. I wśród nich trzy sztuki bydgoskich autorów: Jarosława Jakubowskiego i Bartłomieja Siwca. W połowie kwietnia jury zakwalifikuje do finału 5 sztuk i spośród nich wyłoniona zostanie ta, która uhonorowana zostanie Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną.
Jarosław Jakubowski już po raz piąty znalazł się w półfinale Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Nie miał dotąd szczęścia i nie przedarł się do finałowej piątki. O swoich sztukach, bo do półfinału jury zakwalifikowało aż dwie sztuki Jakubowskiego, dramaturg opowiada tak: – Sztuka “Cud” to historia dziejąca się w świecie celebrytów. W mieszkaniu wziętej aktorki i jej partnera, pracownika branży reklamowej, ukazuje się Matka Boska. Wynikają z tego wielorakie perturbacje, obnażone zostają konformizm, zakłamanie i konsumpcjonizm (żeby ograniczyć się do magicznej trójki). Kończy się ten dramat zaskakująco?
Jakubowski nie ujawnia, na czym polega suspens jego dramatu ?Cud?. Chętnie natomiast mówi o drugim zakwalifikowanym do półfinału dramacie: – “Nowy Legion” nosi podtytuł “Świt albo Samowyzwolenie. Historia sześciu śmierci i jednego zmartwychwstania Adama Mickiewicza wierszem”. To już wiele wyjaśnia. Umieszczam Mickiewicza w różnych czasach – jemu przypisanym, ale i współczesnym. Wieszcz nieustannie się odradza w nowych postaciach i nieustannie knuje, jakby tu obudzić Polaków. Czy mu się to udaje? Tego nie zdradzę. Dodam tylko, że ten dramat od początku do końca pisany jest metrum Mickiewiczowskim. Kosztował mnie ogromnie wiele wysiłku, ale i dał ogromnie wiele radości”.
Bartłomiej Siwiec natomiast o swoim dramacie ?Wyszła z domu? zakwalifikowanym do półfinału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej opowiada tak: – Rzecz jest o synu, który zabił własną matkę. Powód banalny: matka zwróciła mu uwagę. Odpowiedzią na tę “niestosowność” było kilkadziesiąt uderzeń młotkiem. Najważniejsze w tym wszystkim jednak była nie sama zbrodnia, ale to co stało się później. Syn w przemyślny sposób pozbył się zwłok. Matka w przenośni i dosłownie “rozpłynęła się”. A później, do matki dzwonili różni ludzie: rodzina, urzędnicy, pytali o nią sąsiedzi. Morderca przez wiele miesięcy “wodził wszystkich za nos”. Przecież ona “wyszła z domu”. I to jest chyba kluczowe. Kłamstwo wielokroć powtarzane. W gruncie rzeczy, to jest dramat o kłamstwie.
Sukces bydgoskich autorów cieszy. Przysłowiową jednak łyżką dziegciu w tej beczce radosnego miodu jest to, że konkurs, o Gdyńska Nagrodę Dramaturgiczną bywa często zdominowany przez lewicową ideologię, graniczącą z teatralnym kiczem. Źle się przysłużyło prestiżowi nagrody na przykład to, że w 2012 roku otrzymała ją Małgorzata Sikorska-Miszczuk za sztukę ?Popiełuszko. Czarna msza? – dziełko propagandowe, wzorcowo antyklerykalne i rozprzestrzeniające kłamstwa o okolicznościach śmierci i męczeństwa Jerzego Popiełuszki.
Należy mieć tylko nadzieję, że w tym roku zwycięży sztuka, a nie jakieś lewicowe bredzenie, a jeśli tak, to ja trzymam kciuki za bydgoszczan. Za którym z nich? A to już mój suspens.