Dwóch emerytowanych generałów SB zostało wczoraj skazanych przez sąd w Warszawie na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności za prześladowanie działaczy Solidarności w wojskowym obozie pod Chełmnem zimą 1982 roku. Dzisiaj, podczas konferencji prasowej w siedzibie bydgoskiej Solidarności, Tadeusz Antkowiak, przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych „Chełminiacy 1982” oświadczył, że sprawiedliwości w końcu stało się zadość.
Emerytowani generałowie SB, Władysław C. i Józef S., zostali wczoraj skazani na dwa lata pozbawienia wolności za bezprawne powołanie w stanie wojennym opozycjonistów na rzekome ćwiczenia wojskowe do obozu pod Chełmnem. Wyrok wydał warszawski Sąd Rejonowy. Orzeczenie nie jest prawomocne. Prokuratura wnosiła o zasądzenie kar więzienia w zawieszeniu! Sąd, czyny popełnione przez skazanych, ocenił jako prześladowanie ze względów politycznych i zakwalifikował je jako zbrodnię komunistyczną i zbrodnię przeciwko ludzkości.
Na przełomie 1982-1983 opozycjoniści, powołani na ćwiczenia, spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach, dostali stare buty i mundury, zmuszano ich do katorżniczej pracy - kopania rowów. Oskarżający prokuratorzy IPN wskazywali, że warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych. Postępowanie przeciw emerytowanym generałom wszczęte zostało w 2008 roku po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych „Chełminiacy 1982”, zrzeszającego pokrzywdzonych z obozu w Chełmnie. Proces toczył się przed stołecznym sądem rejonowym od marca 2015 r.
Dzisiaj, 23 lutego, podczas konferencji prasowej w siedzibie Zarządu Regionu Bydgoskiego NSZZ „Solidarność”, Tadeusz Antkowiak, przewodniczący Stowarzyszenia Osób Internowanych „Chełminiacy 1982” oświadczył, że sprawiedliwości w końcu stało się zadość. Podkreślił, że z 304 opozycjonistów, którzy trafili do obozu pod Chełmnem, 56 nie żyje. - Większość z tych, którzy nie żyją, oni byli młodsi ode mnie. Miałem szczęście, bo do obozu trafiali zdrowi, a zostali zwolnieni jako osoby chore. Był tam wyraźny rozkaz, żeby tych ludzi trzymać i nie zwalniać jak najdłużej do cywila. Mieli zostać nawet chorzy. Po operacjach trafiali z powrotem na poligon do jednostki i nie byli zwolnieni z ciężkich prac fizycznych - wspominał Tadeusz Antkowiak.
Mieczysław Góra, prokurator IPN Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, stwierdził, że wyrok warszawskiego sądu jest przełomowy. Większość dokumentów z czasów stanu wojennego została zniszczona i po latach trudno dowieść winę komunistycznym oprawcom. Jednak w sprawie "chełminiaków" dwa ocalały. Generała Józefa S obciążył szyfrogram z wydanym przez niego poleceniem typowania osób, które władza ludowa uznawała za niebezpieczne, natomiast Władysława C. pogrążył dokument z telekonferencji, w czasie której oskarżony generał SB powiadomił dyrektorów departamentu i komendy wojewódzkie MO, że "jest możliwość pozbycia się" opozycjonistów i umieszczenia niepokornych w wojskowych obozach internowania. - Właśnie w ten perfidny sposób wykorzystano mundur Wojska Polskiego, wykorzystano Wojsko Polskie, żeby zakamuflować sposób pozbawienia wolności, internowania, bo tak to trzeba nazwać - tłumaczył prokurator Mieczysław Góra.
Skazani generałowie nie przyznali się do winy. Mają prawo do zaskarżenia wyroku.