SB i wojskowi powoływali w 1982 roku do wojska robotniczych przywódców i podczas ćwiczeń wojskowych poddawali ich licznym represjom, szykanom, a także próbowali indoktrynować. Z aktem oskarżenia wystąpiło Stowarzyszenie Chełminiacy 1982, mające swoją siedzibę w Bydgoszczy oraz gdański IPN.
Sąd Rejonowy w Warszawie motywuje swą decyzję przedawnieniem, które w opinii sądu nastąpiło po dziesięciu latach, czyli w 1993 roku. Szefujący Stowarzyszeniu Chełminiacy 1982, gromadzącego szykanowanych robotników, Tadeusz Antkowiak zapowiada apelację i nie kryje oburzenia: – Latami trwają przepychanki między sądami ? mówi Antkowiak. – Przez lata nie wiadomo, który sąd ma się zająć tą sprawą, a dzisiejsza decyzja wpisuje się w politykę polskiego sądownictwa, które czeka chyba aż sama biologia rozwiąże sprawę. A sprawa jest prosta i oczywista. Mamy dokumenty podpisane przez oskarżonych. Mamy dowody represji, prześladowania ludzi.
Przypomnijmy, że powoływanie do wojska młodych robotników, których listy sporządzała SB odbywały się od 2 listopada 1982 roku aż do 2 lutego 1983 roku. SB wybierało i wysyłało na represywne ćwiczenia robotników z dużych zakładów pracy, tych, których esbecy podejrzewali o chęć organizowania strajków lub innych form protestu. W dziesięciu obozach na terenie całego kraju poddano szykanom około 1500 osób. Formułujący akt oskarżenia prokurator Mieczysław Góra zwrócił uwagę w akcie oskarżenia na to, że ćwiczenia nie miały żadnych celów wojskowych i spełniały jedynie zadania represyjne wobec młodych robotników. Jeden z takich obozów utworzono pod Chełmnem w naszym województwie. Przetrzymywano tam i szykanowano działaczy z Polski północnej. – Akt oskarżenia był przygotowany przez prokuratora Górę od 2008 roku ? mówi Tadeusz Antkowiak. – Proces wciąż nie może się odbyć.
Podczas ogłaszania wyroku w stronę sądu oznajmiającego, że zarzucane funkcjonariuszom SB przestępstwa się przedawniły poleciały drobne monety. Andrzej Adamczyk ze Stowarzyszenia Chełminiacy 1982 opowiada o wydarzeniach w sądzie: – Kiedy sąd ogłosił, że umarza sprawę podniosły się okrzyki “Białoruś!”, “Białoruś!” i w stronę sądu poleciały jakieś drobne przedmioty. Chyba monety.
Andrzej Adamczyk komentuje także sprawę: – Skandalem jest to, że o posiedzeniu sądu nie został powiadomiony prokurator Mieczysław Góra. Zwróciłem na to uwagę sądowi, ale sąd się do moich słów nie ustosunkował. Ten wyrok to skandal. W obozie w Chełmnie było represjonowanych 304 ludzi. Przez trzy miesiące. Czterdziestu czterech z nich już nie żyje.
Dopytujemy o szczegóły dotyczące represji. Andrzej Adamczyk podaje jeden przykład represjonowania bydgoszczanina, Józefa Pinderę. – Józek Pindera miał tam w Chełmnie zawał. Nie udzielono mu pomocy. Tak to wyglądało – mówi Adamczyk.