Chodnik, o którym mowa, już niedługo będzie śmieszył bądź irytował bydgoszczan. Do rzecznika ZDMiKP napisałem w tej sprawie zaledwie w środę. Dziś nasz fotograf udał się na miejsce by uwiecznić to dzieło i zastał je już odpowiednio zabezpieczone. Bez cienia ironii – brawo dla służb miejskich!
Jednak nim fenomen ten egzystencję swą żałosną zakończy, warto o nim pisać poezję, prozę i dramaty. Taka sztuka dla sztuki. Mowa o chodniku, który biegnie wzdłuż ulicy Przy Zamczysku, a zaczyna się w miejscu, gdzie kończy się ulica Magdzińskiego. Obok jest rynek. Płyty leżą luzem. Kobiety, które tam handlują, nie zgadzają się co do tego, od jak dawna chodnik znajduje się w tak złym stanie. Jedna z zapytanych pań stwierdziła, że co najmniej rok. Druga, że jest tak znacznie dłużej. Odkąd ona w tym miejscu pracuje, a więc kilkanaście lat. Prawda zostanie chyba jedną z nierozwikłanych zagadek XXI wieku.
Zgrabny i płaski chodnik, który znajduje się wzdłuż ulicy Magdzińskiego, złośliwie kontrastuje z ciekawostką architektoniczną, o której mowa. Wiele jezdni i chodników w Bydgoszczy ma trzeci wymiar. Oprócz długości i szerokości, także góry, doliny, kaniony i depresje. Jednak chodnik wzdłuż ulicy Przy Zamczysku posiada także wymiar czwarty: kinestetyczny. Jego części ruszają się tak, że trzeba było pewnej odwagi, by na niego wejść. Teraz jest to już niemożliwe.
Mają Arabowie ruchome piaski, a my mamy ruchomy chodnik. Ostatnio budowane parki i place zabaw bywają wyposażone w urządzenia do ćwiczeń. Chodnik, od biedy, można by było wykorzystywać jako prymitywny stepper. Niedawno modne były buty kształtujące pośladki, które ?wytwarzają naturalną chwiejność?, jak opisywali kolebiące podeszwy producenci. Znamy też płyny, które chwiejność człowiekowi czynią. A teraz poznaliśmy też chodnik. Chodząc po nim organizm zużywał znacznie więcej kalorii niż podczas zwykłego spaceru. Po prostu fitness-chodnik! Na szczęście zostanie naprawiony.
Można by też zostawić go w obecnym stanie w celach edukacyjnych i szkoleniowych. Wspaniałe miejsce na lekcję: Jak nie robić chodników. Istnieje niestety ryzyko, że jacyś młodzi buntownicy wykorzystają całkiem luźno spoczywające płyty w charakterze pocisków. Niedawno podobna rzecz wydarzyła się w Bydgoszczy naprawdę. Kierowca miejskiego autobusu został zaatakowany wewnątrz pojazdu asfaltową bryłą. Z tego punktu widzenia chodnik, o którym mowa, wygląda jak otwarty skład amunicji.
Gdyby przyszło i Polakom przeżyć odżywczy politycznie demokratyczny demontaż państwa ? la Majdan, to właśnie w Bydgoszczy powstać z ziemi mogłaby pierwsza płyta chodnikowa. A potem to już wiadomo: bycie drugim i trzecim jest znacznie łatwiejsze niż przecieranie szlaków. Zresztą kilkadziesiąt płyt można w tym miejscu podnieść z ziemi niezwykle łatwo i powinno cieszyć, że mimo to wciąż leżą tu, a nie w czyjejś piwnicy. Wyglądają, jak gdyby wczoraj ktoś przypadkiem je tu wysypał. Okazuje się, że chodnik był w tak złym stanie od dawna, a wystarczył jeden mail i jeden telefon.
Skontaktowałem się telefonicznie z rzecznikiem ZDMiKP, Krzysztofem Kosiedowskim w środę. Poprosił o maila. Odpowiedź dostałem już następnego dnia. Nim zdążyliśmy porządnie miejsce to obfotografować pojawiły się odpowiednie bariery zabezpieczające i chodnik, i przechodniów. Szybkość działania wzorcowa. Oby tak było zawsze.
Dowiedziałem się, że chodnik został zrujnowany przez parkujące na nim samochody. Tu mam wątpliwości. Samochody parkują też na innych chodnikach, ale te nie rozpadają się do takiego stopnia. Z pewnością przyczyną są auta, ale warunki w tym miejscu są niezwyczajne. Może podłoże jest akurat wyjątkowo niestabilne. W takim razie należałoby na stałe uniemożliwić samochodom parkowanie stawiając słupki. Marnotrawstwem jest przecież naprawiać chodnik, żeby służył zaledwie kilka miesięcy.
Jak będzie, dowiemy się po remoncie. Ten nastąpi chyba już niebawem, choć rzecznik nie podał żadnych konkretnych informacji. Ja maila wysłałem w środę. Pracownicy ZDMiKP ocenili sytuację już w czwartek i zdecydowali o konieczności podjęcia remontu. Rzecznik w odpowiedzi zachęcał też mieszkańców, żeby informowali Zarząd Dróg Miejskich o tego typu sytuacjach.