Jeden z mieszkańców powiadomił naszą redakcję o dziwnym zachowaniu policjantów. Nie stwarzając zagrożenia dla ruchu, przechodził przez jednię, tymczasem funkcjonariusze postanowili interweniować.
Art. 13 Prawa o ruchu drogowym określa zasady przechodzenia przez jezdnię. Jeżeli przejście dla pieszych znajduje się w odległości nie mniejszej niż sto metrów, możemy legalnie przejść na drugą stronę ulicy nie na pasach.
W ten sposób od lat postępuje nasz czytelnikiem, ale w zeszły czwartek zainteresowali się nim policjanci. Było to o godz. 17.00.
- Po przejściu przez ul. Twardzickiego (na wysokości POLOmarketu) w dozwolonej odległości pomiędzy przejściami dla pieszych przy Korfantego I Łochowskiego, zostałem zatrzymany przez policjanta wysiadającego ze stojącego radiowozu o nr służbowym C 122 - relacjonuje bydgoszczan w mailu, który przysłał do redakcji. - Ów młody pan, zwracając się do mnie co najmniej dwa razy starszego per „pan tu podejdzie”, zarzucił mi, że jezdnię przekroczyłem w niedozwolonym miejscu i mam okazać dowód. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że się myli, proponując, abyśmy zmierzyli odległości. Na to on, że wezwie drugi patrol z legalizowanym przyrządem, czego nie uczynił, bo zapewne już wiedział, że nie ma racji. Drugi z panów, siedzący za kierownicą radiowozu, na moje stwierdzenie, że się spieszę do pracy, a oni się czepiają, powiedział, że na razie to mnie jeszcze pouczy, ale za chwilę przestanie być grzeczny.
Nie byliśmy świadkami tego wydarzenia, ale jeśli nadesłana relacja jest wierna, to funkcjonariusze zachowali się jak ludzkie paniska. Nie wlepili starszemu panu mandatu i tylko napomknęli, że mogą przestać być grzeczni.