Przypomnijmy, że Sąd Okręgowy w Bydgoszczy jako przedmiot swego dociekania przyjął ocenę intencji i okoliczności, które towarzyszyły powstaniu listu otwartego radnego Tomasza Regi do ówczesnego prezydenta Bydgoszczy Konstantego Dombrowicza, opublikowanego w lokalnej prasie w 2010 roku i zawierającego szereg zarzutów wobec zarządu MWiK ? między innymi, w formie pytań, radny zarzucał władzom spółki niegospodarność, zmienianie kosztorysów inwestorskich, ukrywanie półmiliardowego zadłużenia, błędy w finansowaniu wspomnianych inwestycji.
Jako pierwsza zeznawała była radna PO Blanka Olszewska, która stwierdziła na wstępie, że wspomniany list otwarty nie wzbudził żadnych jej emocji i wydał się normalnym postępowaniem radnego. Po okazaniu radnej przez sąd listu do Konstantego Dombrowicza, Olszewska stwierdziła: – Nie widziałem w tym liście nic kontrowersyjnego. Ten list nie wzbudził we mnie żadnych emocji.
Następnie radna Olszewska opowiadała o pracy powołanej w lipcu 2010 roku Komisji Doraźnej Rady Miasta, której radni powierzyli zajęcie się sprawami spółek: Spółka Wodna Kapuściska oraz Miejskie Wodociągi i Kanalizacja. Zdaniem radnej władze MWiK oraz prezydent bojkotowali obrady Komisji Doraźnej. Nie przesłały żadnych dokumentów, o które zabiegała komisja; nikt z zarządu MWiK nie stawił się na wezwanie komisji. Wezwania o uczestnictwo w obradach Komisji Doraźnej, zdaniem Blanki Olszewskiej, były co najmniej dwukrotnie ponawiane, ale za każdym razem okazały się nieskuteczne. Radna podkreśliła w swej wypowiedzi, że w jej opinii radni i zwykli mieszkańcy Bydgoszczy powinni mieć pełny i swobodny dostęp do informacji o działalności gospodarczej tak ważnej dla miasta spółki, jak MWiK. Mówiła też o tym, że szczególne emocje radnych, w tym radnego Regi oraz bydgoszczan budziły ceny wody w mieście. – Komisja Doraźna interesowała się przede wszystkim podwyżkami cen wody i inwestycjami MWiK ? mówiła Olszewska.
Potwierdziła również, że kiedy nasiliła się krytyka działań inwestycyjnych MWiK, ze strony internetowej MWiK zniknęły informacje o inwestycjach spółki. Radna wyjaśniła również, że Tomasz Rega nie miał żadnego uprawnienia od Rady Miasta do występowania z lisem otwartym w prasie, ale zaznaczyła również, że w jej opinii radny nie musi mieć żadnych pełnomocnictw rady, żeby mógł swobodnie wypowiadać się na temat spółek komunalnych.
Inny wydźwięk miały natomiast zeznania Edwarda Cyrsona, członka rady nadzorczej MWiK. Powiedział on, że współpraca rady nadzorczej z zarządem MWiK przebiegała bez zakłóceń i była nieomal wzorcowa. Edward Cyrson powiedział, że otrzymywał przed każdym posiedzeniem rady nadzorczej wszystkie potrzebne dokumenty. Chwalił też finansowanie inwestycji przez zarząd MWiK. Powiedział, że stosowane przez zarząd MWiK mechanizmy obligacji przychodowych są właściwie jedynymi i najkorzystniejszymi sposobami inwestowania przez takie spółki jak MWiK. Dwukrotnie jednak uchylił się od odpowiedzi na pytanie, dlaczego prestiżowa firma ratingowa Fitch w swoim raporcie odnotowała, że obligacje przychodowe nie są jedynym i najlepszym sposobem finansowania inwestycji i że spółki wodne w kraju finansują inwestycje poprzez korzystniejsze od obligacji przychodowych pożyczki. Edward Cyrson na to pytanie dwa razy odpowiedział, prawie identycznie, powtarzając: – Rating Fitcha jest korzystny, nie z wysokiej półki, 3B-, ale jednak korzystny.
Wyprowadzony chyba odrobinę z równowagi świadek pouczył w pewnym momencie mecenas Barbarę Wiaderek o tym, że przed zadawaniem pytań powinna zapoznać się z prawem handlowym dotyczącym kompetencji rady nadzorczej spółek akcyjnych. Mecenas Barbara Wiaderek ripostowała: – MWiK nie jest spółką akcyjną, panie profesorze. My tu mówimy o spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Riposta, przyznajemy celna, ale też nie mamy wątpliwości, że Edward Cyrson odróżnić potrafi spółkę akcyjną od spółki z o.o.
Edward Cyrson oświadczył również, że nic nie wie o zmianach kosztorysów inwestorskich, do których doszło, zdaniem strony pozwanej między czerwcem a wrześniem 2007 roku. Nie było żadnej uchwały rady nadzorczej w tej sprawie, konstatował Cyrson. Do dziwnej sytuacji doszło, kiedy Edward Cyrson poinformował niespodziewanie, że listu otwartego radnego Regi do prezydenta Dombrowicza nie czytał w 2010 roku, kiedy list się ukazał, natomiast zapoznał się z nim dwa dni przed rozprawą. Radny Rega zapytał, w jakich okolicznościach zapoznał się z tym listem przed dwoma dniami. Cyrson odparł, że otrzymał list pocztą.
Proces będzie kontynuowany w przyszłym roku.