Podczas dzisiejszego posiedzenia Komisji Rewizyjnej radni najpierw wysłuchali dyrektora Adama Musiałę, który kieruje 31-osobowym zespołem urzędników zatrudnionych w Biurze Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnym. Przekazał on zaskakującą informację, że co miesiąc jest składanych 2 tys. nowych deklaracji dotyczących wywozu śmieci. Potem zabrali głos zaproszeni goście.
Szefowie firm odbierających śmieci skarżyli się, że bydgoszczanie źle segregują odpady. Posegregowanych właściwie śmieci jest ok. 40 proc., pozostałe są podzielone byle jak. – Z mojego punktu widzenia jest to porażka. Nie chodzi mi o miasto. To jest porażka mieszkańców – stwierdził Grzegorz Hoppe, zarzucając bydgoszczanom niski poziom świadomości ekologicznej. Zdaniem prezesa Remondisu, deklarują wolę segregowania odpadów, kierowani motywacją ekonomiczną, a nie ekologiczną.
Prezes ProNatury wyliczył zadania spoczywające na kierowanej przez niego spółce. Odbiera ona odpady komunalne z dwóch rejonów miasta, a także – jako Regionalna Instalacja do Przetwarzania Odpadów Komunalnych – przyjmuje odpady od wszystkich firm wywożących śmieci w Bydgoszczy, a następnie je przerabia bądź utylizuje. – W całym roku nie było żadnej przyczyny technicznej, żeby odpady trzeba było przekazać do RIPOK-a zastępczego, czyli ProNatura zdała egzamin – oświadczył z dumą Konrad Mikołajski.
Zadaniem przyjemnym, które zostało na spółkę nałożone przez miasto, jest, według jej prezesa, budowa ekoelektrociepłowni. Zaawansowanie prac ocenia on na blisko 70 proc. – Wyprzedzamy wszystkie terminy, ale w tym nam pomogły dwie łagodne zimy – relacjonował szef ProNatury i dodał, że inwestycja cieszy się przychylnością funduszu ochrony środowiska, ministerstwa, władz Bydgoszczy i Torunia. Na terenie naszego kraju jest budowanych sześć spalarni, a bydgoska jest wzorem dla innym w zakresie rozwiązywania pojawiających się problemów.
Reklamowanie spółki ProNatura przez jej prezesa, wywołało reakcję prezesa Remondisu, który po raz kolejny przypomniał, że cena, jaką płacą mieszkańcy za przetwarzanie śmieci, została im narzucona przez władze Bydgoszczy i jest sztywna, podczas gdy cena transportu uległa znacznemu obniżeniu, gdyż zadziałały prawa rynku. Ogłoszony został przetarg i wybrano firmy oferujące najtańszą usługę.
W przypadku przetwarzania odpadów mamy w Bydgoszczy do czynienia z monopolistą. Pomimo że w naszym regionie jest pięć instalacji, które mogłyby przyjmować i przetwarzać odpady, nie zastosowano procedury przetargowej. Prezes Remondisu wyznał, że dwa lata temu jego firma za przeszło 30 mln zł wybudowała instalację, która dziś boryka się z niedoborem odpadów, gdyż nie miała szans na złożenie oferty w przetargu na przetwarzanie bydgoskich odpadów komunalnych.
Radni byli ciekawi następstw wyroku WSA (w kwietniu 2014 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził, że instalacja ProNatury nie spełnia wymogów, jakie nałożono na RIPOK-i, w związku z tym nieważna jest uchwała sejmiku w części przyznającej ProNaturze status regionalnej instalacji). Okazało się, iż odwołały się od tego wyroku do NSA i sejmik, i Pronatura, ale nie został jeszcze wyznaczony termin rozpatrzenia odwołania.
- Według posiadanych przez nas opinii specjalistów, a naprawdę zadbaliśmy o najwyższej klasy specjalistów, nie ma najmniejszych zagrożeń dla ProNatury, a tym samym dla Urzędu Marszałkowskiego czy gminy Bydgoszcz. Nasz przeciwnik procesowy, firma Remondis, ma inne zdanie i ja szanuję to zdanie ? powiedział Konrad Mikołajski. ProNatura zwróciła się do NSA z prośbą o możliwie szybkie zajęcie się odwołaniem, najprawdopodobniej nastąpi to w tym roku.