Byłem w szoku, kiedy przeczytałem, jak zamierza działać nowy dyrektor Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Deklaracje, które złożył mieszkańcom za pośrednictwem ?Gazety Wyborczej?, mogą świadczyć o tym, iż Mirosław Kozłowicz nie do końca zdaje sobie sprawę, czym zajmuje się ZDMiKP. Poza tym nie ma pojęcia o działaniach swojego poprzednika.
Jeżeli Kozłowicz deklaruje: ?Zrobimy remanent sygnalizacji, bowiem mamy zgłoszenia, że w niektórych miejscach cykle nie są dopasowane do natężenia ruchu?, to znaczy, iż nie wie, że w obecności prezydenta Bruskiego dyrektor Antosik podpisał w styczniu umowę z UT-P na wykonanie w Bydgoszczy inteligentnego systemu transportowego, który m.in. ten problem ma rozwiązać. Nie ma więc potrzeby zapędzania pracowników ZDMiKP do remanentu.
Inny pomysł dyrektora Kozłowicza to powołanie zespołu ds. koordynowania i planowania inwestycji. Chodzi o to, by nie zdarzały się sytuacje, iż wkrótce po zakończeniu remontu nawierzchni ulica zostaje rozkopana, bo trzeba przeprowadzić roboty wodociągowe. To Kozłowicz nie wie, że Rafał Bruski, kiedy został prezydentem Bydgoszczy, utworzył stanowisko inżyniera miejskiego, właśnie po to, żeby takie sytuacje się nie zdarzały?
Mirosław Kozłowicz ma też inne plany. Będzie szukać sposobów, żeby rower stał się ważnym środkiem lokomocji w mieście. Niech szuka. Ale niech pamięta, że prezydent Bruski powołał zespół ds. polityki rowerowej miasta Bydgoszczy z wiceprezydentem Niedźwieckim na czele.
Dyrektor Kozłowicz nie powinien zastępować ani drogowców z UT-P, ani inżyniera miasta, ani wiceprezydenta Bydgoszczy. Powinien wypełniać obowiązki dyrektora ważnej firmy komunalnej. Tylko mam obawy, że on nie bardzo rozumie, czym zajmuje się Zarząd Dróg. Zapowiada bowiem, że przystąpi teraz do rozbudowania strony internetowej ZDMiKP. Wyznał ?Gazecie Wyborczej?: ?Musimy podążać z duchem czasu i zwiększyć swoją aktywność w sieci czy na Facebooku.?
A budowa i remonty dróg? Czy ten człowiek w ogóle nie zamierza się zajmować drogami? W tym zakresie Kozłowicz nie przejawia aktywności. Podczas pierwszego spotkania z pracownikami nakazał im traktować mieszkańców miasta jak swoich pracodawców i wykonywać dla nich usługi.
Jak to konkretnie ma wyglądać? Bo ja to sobie tak wyobrażam: Przychodzi mieszkaniec i każe zlikwidować nierówność przed wejściem do swojej kamienicy, bo tam się robi kałuża. Wtedy pracownik ZDMiKP natychmiast kieruje tam ekipę remontową i w try miga chodnik zostaje wyrównany. Nie może być inaczej, bo polecenie wydał pracodawca.
Czy Kozłowicz wie, ile dorosłych osób mieszka w Bydgoszczy? To wszystko są, z jego namaszczenia, pracodawcy pracowników ZDMiKP. Niech się więc nie zdziwi, jeśli podwładni nie będą wykonywać jego poleceń. Zabraknie im po prostu czasu.
Na szczęście, informacji o tym, że mogą się zachowywać jak pracodawcy osób zatrudnionych w ZDMiKP, nie wzięli bydgoszczanie poważnie. Poprzednik Mirosława Kozłowicza też im różne bajki opowiadał, na przykład, że do końca roku wszystkie drogi nareperuje. Temu też nikt o zdrowych zmysłach nie dał wiary. Tylko podobno Antosik był nieporozumieniem, a teraz ma być normalnie.