Z ostatniego sondażu wynika, że program wyborczy ma drugorzędne znaczenie.

Najważniejszą rzeczą  jest przynależność do jednego z dwóch walczących w naszym kraju „o rząd dusz” ugrupowań. Jeszcze nim zaczęła się kampania wyborcza wiadomo było, że w Bydgoszczy liczyć się będą jedynie walczący o reelekcję prezydent z PO i kandydat, którego wskaże PiS.

Ważną rolę (nie tylko w kampanii wyborczej) odgrywają fotografie, panuje przecież cywilizacja obrazkowa. Wielu czytelników ogranicza lekturę artykułu do przeczytania tytułu i obejrzenia zdjęć. (To zabawne, ale ludzie wiedzą, że media manipulują, a jednocześnie wydaje się im, że nie ulegają tej manipulacji.)

Największe szanse na sukces wyborczy ma oczywiście ten kandydat, który najczęściej jest pokazywany i na fotografiach sprawia dobre wrażenie. A kto ma więcej okazji do publicznych wystąpień niż urzędujący prezydent? 

Zdjęcie uśmiechniętego Rafała Bruskiego bydgoszczanie mogli oglądać w minionych miesiącach niemal codziennie w bydgoskich gazetach i na portalach. Jeśli nie z powodu ukończenia jakiejś inwestycji, to z tego powodu, że kiedyś zostanie zrealizowana. Każdy inny powód też był dobry, na przykład podpisanie listu intencyjnego, informującego o intencji.

Szczęście uśmiechnęło się do Rafała Bruskiego, ponieważ  okazję do „przypomnienia się” bydgoszczanom będzie miał  także w dniu wyborów.

Rafał Bruski, jeśli zdecyduje się dać w niedzielę, o godz. 11.00 sygnał do startu VI Półmaratonu Bydgoskiego, nie wystąpi przecież jako kandydat na prezydenta, ale jako urzędujący prezydent. Nie ma mowy o naruszeniu ciszy wyborczej! Oczywiście, media będą miały prawo odnotować ten fakt tego samego dnia, a jak wiadomo, prezydent może liczyć na życzliwość kilku bydgoskich redakcji.

O rezultatach „kampanii obrazkowej" dowiemy się w poniedziałek. A może w nocy z niedzieli na poniedziałek.