Długo nam się wydawało, że rację mają ci, którzy twierdzą, iż Marcin Heymann jest niezatapialny, gdyż jego teść dał dużą kasę na kampanię wyborczą w 2010 roku. Ostatnie publikacje sprawiły, że zaczynamy powoli zmieniać zdanie.

W lipcu informowaliśmy czytelników w kilku publikacjach, że Heymann naruszył za przyzwoleniem wyznaczonej przez prezydenta miasta rady nadzorczej ustawę antykorupcyjną. Złamał również ustawę obligującą członków zarządów spółek handlowych do nadesłania zgłoszenia o wyborze w ciągu siedmiu dni. Heymann potrzebował na to pół roku. Nasze informacje o permanentnym łamaniu prawa przez prezesa Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku przypominały walenie grochem o ścianę.

6 sierpnia opisaliśmy cud-przetarg w LPKiW, w wyniku którego zakupiona została za prawie milion zł kolejka górska z demobilu. Ta wiadomość też okazała się bulwersująca jedynie dla czytelników. W następnym tygodniu zaktywizowały się inne media. 11 sierpnia na portalu enjoybydgoszcz.pl znalazła się informacja, że w parku myślęcińskim rozbierane są tory kolejki wąskotorowej, bo pieniądze potrzebne do przywrócenia kolejki do użytku poszły na wątpliwą atrakcję, jaką jest używany rollercoaster. Dzisiaj natomiast portal gazeta.pl doniósł, że PESA gotowa była dać połowę pieniędzy na odbudowę wąskotorówki w Myślęcinku i poszukać sponsorów na pokrycie drugiej połowy kosztów, ale ta propozycja nie wywołała zainteresowania.

Czy to oznacza kłopoty dla prezesa Heymanna? Nec Hercules contra plures.