Zarejestrowane po wyborach samorządowych Stowarzyszenie Czas Bydgoszczy zorganizowało pierwszą konferencję prasową.
Członkowie Stowarzyszenia Czas Bydgoszczy podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed budynkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego przy ul. Adama Czartoryskiego 19 w Bydgoszczy poinformowali, że przeprowadzili konsultacje z uczniami i rodzicami uczniów w sprawie zapowiadanego przez nauczycieli strajku. - Zdecydowana większość jest tym oburzona - stwierdziła Małgorzata Gęsikowska, szefowa Rady Sygnatariuszy Czasu Bydgoszczy, dodając, że taka ocena uzasadniana była metodami, które podjęte zostały przy organizacji protestu. - Nie jest to wina nauczycieli, bo ryba psuje się od głowy. Największą szkodę zawodowi nauczyciela powoduje prezes ZNP - wskazała Gęsikowska i za niedopuszczalne uznała określenie, że to dzieci są dla nauczycieli, a nie odwrotnie. - Pomyliło mu się z misją, jaką maja nauczyciele - podkreśliła. Gęsikowska mówiła też, że takich metod protestu nie można tłumaczyć postawą rządu, który afiszuje się rozdawnictwem.
Małgorzata Gęsikowska wskazała, że trudno uznać, wskazywaną przez protestujących nauczycieli kwotę 2500 zł miesięcznie jako żenującą. - Inne grupy zawodowe chciałyby mieć taką pensję - dodała i poinformowała, że pracownicy socjalni, którzy w Bydgoszczy przystępują właśnie do protestu, czy ratownicy medyczni, chcieliby mieć takie wynagrodzenie. Gęsikowska wykazywała, wskazując na liczby na tablicy, że nauczyciele zatrudnieni na podstawie Karty nauczyciela, pracują 18 godzin tygodniowo, 9 miesięcy w roku. Na tej podstawie można wyliczyć, że godzinne wynagrodzenie nauczyciela wynosi 46 zł, podczas gdy magistra wykonującego inny zawód w sferze publicznej nie przekracza 17 zł. Przy tym nauczyciele mogą dorobić na korepetycjach, a w okresie letnim wyjeżdżają na obozy i kolonie. Bardziej właściwym sposobem ustalenia dochodów nauczycieli winno być przedstawienie rocznych dochodów z PIT, a nie miesięcznych wydruków wynagrodzenia.
- Dzieci nie mogą być zakładnikami tych, którzy walczą o podwyżki - podkreślił Marcin Sypniewski, przewodniczący Czasu Bydgoszczy i dodał, że nie każdy z rodziców będzie mógł zwolnić się z pracy w czasie szkolnych strajków, by zapewnić opiekę nad dziećmi. - Apeluję i Czas Bydgoszczy apeluje do Rafała Bruskiego, aby nie szedł śladem innych prezydentów z Platformy Obywatelskiej i nie dokładał się z naszych pieniędzy, pieniędzy bydgoszczan do strajku. Za czas strajku niech płaci ZNP, to bogata instytucja, mająca wiele hoteli, domów wypoczynkowych i innych nieruchomości - oświadczył Sypniewski i podkreślił, że protesty dotyczą sektora publicznego. - Szkoły prywatne nie strajkują. Protesty są w sektorze, który jest źle zorganizowany i czas się zastanowić, czy Karta nauczyciela jest potrzebna - zauważył Sypniewski.
- Skoro wybrali zawód nauczyciela, powinni świecić przykładem, jeśli chcą by ranga zawodu nauczyciela wzrosła. Inaczej będzie to forma strajku partyjnego, efekt wojny międzypartyjnej. Dzieci w takich rozgrywkach nie powinny być krzywdzone - podkreśliła Gęsikowska.