To będzie siódme spotkanie piłkarzy Zawiszy po powrocie do ekstraklasy. Dotychczasowy bilans to trzy remisy i trzy porażki. Zdobyte trzy punkty plasują bydgoszczan na ostatnim miejscu w tabeli. Jednak w odczuciu wielu kibiców dawno żaden z zespołów nie osiągnął tak marnej pozycji w tabeli, prezentując całkiem niezłą grę. W ostatnim, przegranym meczu Zawiszy w Poznaniu bydgoszczanie nawet nam się podobali. Niestety, trudno chwalić ich za porażkę.

Nie będzie odkrywcze stwierdzenie, że w meczu z przeciętnie dotąd spisującym się, również jak Zawisza, beniaminkiem z Krakowa, oczekujemy zwycięstwa. Po przegranym pechowo meczu z Lechem napisaliśmy, że Zawisza ma teraz dwa tygodnie na psychiczne przełamanie i że w sporcie tak często bywa, że jak zespół się przełamie, to nastąpi to z wielkim hukiem. Oby stało się to 14 września na własnym stadionie w meczu nr 7, z Cracovią.

Cracovia, po sześciu grach zajmuje 10. miejsce z dorobkiem 7 punktów. Punkty krakowianie zdobywali dość szczęśliwie. Punkt zdobyli w Poznaniu, ale Lech rozegrał wtedy swój najgorszy mecz sezonu, a dwa zwycięstwa z Ruchem i Zagłębiem świadczą jedynie o tym, że najbliższy przeciwnik Zawiszy potrafi wykorzystać każdą, nawet chwilową niedyspozycję rywala. W ostatnim meczu u siebie z Legią, krakowianie zaprezentowali się jednak niezwykle solidnie, choć przegrali 0:1.

Zawisza do walki o 3 punkty stanie niemal w swoim najsilniejszym zestawieniu, bo tylko Paweł Abbott nie będzie z powodu kontuzji do dyspozycji Ryszarda Tarasiewicza. W tej sytuacji jeśli ma nadejść czas odbicia się niebiesko-czarnych od dna tabeli to mecz z Cracovią jest najlepszą do tego okazją.

Zawisza – Cracovia
sobota, 14 września, godz. 15.30