7 marca (czwartek) o godz. 19 w Filharmonii Pomorskiej odbędzie się koncert z okazji Dnia Kobiet legendy polskiej muzyki bigbitowej - Czerwonych Gitar.
To dziennikarz rosyjskich „Izwiestii” po występie Czerwonych Gitar w roku w 2003 w Pałacu Kremlowskim przypomniał, że zespół nazwano „polskimi Beatlesami”. Dużo wcześniej napisano tak w „New Musical Express”. Także w Polsce snuto analogie – i to personalne. Seweryn Krajewski, który w liceum muzycznym ukończył klasę skrzypiec, ale zaczynał od gry na gitarze basowej, to oczywiście Paul McCartney. Krzysztof Klenczon był Johnem Lennonem; i też w 1969 r. podczas festiwalu w Cannes, schowany za ciemnymi okularami, rozdał jako słynny bitels kilkadziesiąt autografów. Pełen werwy i humoru Jerzy Skrzypczyk idealnie pasował do roli Ringo Starra. Gorzej było z Bernardem Dornowskim jako Georgem Harrisonem...
Popularność Czerwonych Gitar też była niesamowita. To podczas tychże Targów Muzycznych w Cannes Czerwone Gitary odebrały Trofeum MIDEM, przyznawane za największą liczbę sprzedanych płyt w kraju danego wykonawcy. Identyczne otrzymali Beatlesi. Wiele lat później, w 2006 r. w Sali Kongresowej dostały Czerwone Gitary od Polskich Nagrań Marmurowy Krążek za największą liczbę sprzedanych płyt w historii polskiej fonografii. Liczby na owe czasy były imponujące; ich pierwsza płyta miała nakład 160 tys., druga rozeszła się w ponad 250 tys., trzecia – przekroczyła 300 tys.
Grupa od początku trafiała w oczekiwania słuchaczy; była Młodzieżowym Zespołem Roku 1967, a jej drugi longplay – Młodzieżową Płytą Roku. Dwa lata później przebój Krzysztofa Klenczona „Jesień idzie przez park” został Piosenką Roku, a „Gitary” - znów najpopularniejszym zespołem roku.
Dowodów popularności zespołu i entuzjazmu, jaki on wywoływał, można przytoczyć wiele. Podczas festiwalu w Opolu nie pomagały zakazy bisów (czas koncertu ograniczała transmisja telewizyjna); w 1967 r. podczas koncertu „Mikrofon i ekran” zespół i tak dwukrotnie powracał na estradę przedłużając swój występ o kwadrans. Podobnie było z „Anną Marią” na festiwalu w Sopocie; Czerwone Gitary musiały powtórzyć piosenkę, by publiczność dopuściła kolejnego wykonawcę.
Te pierwsze lata to był czas dla Czerwonych Gitar ogromnie twórczy. Dowodzą tego nagrane w okresie październik 1966 – marzec 1968 trzy longplaye z 39 piosenkami, wśród których znalazły się takie przeboje, jak: „Nie zadzieraj nosa”, Historia jednej znajomości”, „Matura”, „Mówisz, że kochasz mnie, jak nikt”, „No bo ty się boisz myszy”, „Nikt na świecie nie wie”, „Stracić kogoś”, „Z obłoków na ziemię”, „Takie ładne oczy” (nagroda na festiwalu w Opolu), „Kwiaty we włosach”. Były one efektem talentu muzyków i twórczej rywalizacji Krajewskiego i Klenczona. W pierwszym 5-leciu powstały jeszcze: „Anna Maria”, „Wróćmy nad jeziora”, „Biały krzyż”, „Tak bardzo się starałem”.
W latach następnych grupa przechodziła rozmaite koleje, przewinęło się przez nią kilku nowych muzyków, ale jej przeboje wciąż przyciągały słuchaczy. Także w Niemczech, gdzie koncertowała i wydawała płyty jako Rote Gitarren.
Od 1991 r. Czerwone Gitary są na muzycznym rynku non stop. Ich występy są zawsze bardzo gorąco przyjmowane przez widzów i dostarczają wyjątkowych wzruszeń. Tak też będzie podczas koncertu z okazji Dnia Kobiet, 7 marca, o godz. 19 w Filharmonii Pomorskiej. Usłyszymy największe hity, piosenki, których popularność nie przemija...
CZERWONE GITARY - czwartek, 7 marca 2019 r. godz. 19.00
Filharmonia Pomorska
Bilety:
• w kasie filharmonii lub
• www.kupbilecik.pl
• www.biletyna.pl