W tym roku mija 30 lat istnienia Monaru w Bydgoszczy. Opowiedz o początkach Monaru w naszym mieście.

- Ja wtedy, w 1985 roku, mieszkałem w Warszawie i pracowałem w Monarze. Marek Kotański, który był moim szefem, wiedział, że jestem z Bydgoszczy. Spojrzał na mapę i mówi: “W Bydgoszczy jest biała plama. Jedź i załóż Monar”. No, miałem swoje warszawskie plany, ale generałowi się nie odmawia. Przyjechałem do Bydgoszczy i tak się zaczęło.

Władze były zainteresowane powstaniem Monaru w mieście?

- Tak. Wskazały mi taki zrujnowany pawilon na Marcinkowskiego. Miałem trochę pieniędzy na farby i wziąłem się do roboty. Pomagali mi wolontariusze. Potem wykombinowałem jakieś meble i poradnia Monaru ruszyła. Najpierw pracowałem w niej sam. Był tylko jeden etat.

Pamiętam, że bywało o was głośno w Bydgoszczy.

- Prowadziliśmy różnorodną działalność. Irek Kałamaja prowadził działania teatralne. Zrobiliśmy happening ?Śmierć narkomanki? na placu Wolności. To się odbiło szerokim echem. Było nas widać. Ludzie lgnęli do nas. Pomagaliśmy także narkomanom. Często ratowaliśmy im życie.

Wtedy twoimi podopiecznymi byli głównie heroiniści.

- Tak wówczas panowała heroina. Była też duża śmiertelność. Co roku umierało siedmiu ludzi. Heroina zabijała bezlitośnie. Strzykawki i “kompot” sprzyjały też HIV i AIDS.

A dziś?

- O, dziś to są już zupełnie inne narkotyki. Kokaina, amfetamina, marihuana. Dzisiejszy narkoman, to często wcale nie zaniedbany ćpun jak w latach osiemdziesiątych. Koka jest droga. Sięgają po nią ci, których na nią stać. Często ludzie całkiem dobrze sytuowani.

A co sądzisz o zalegalizowaniu palenia marihuany?

- Według raportu WHO, Światowej Organizacji Zdrowia, marihuana znajduje się wśród używek na siódmym miejscu pod względem szkodliwości. Marihuana nie niesie śmierci, jak wspomniana heroina. I wielu ludzi popala. Czuć ją nawet czasem w bydgoskich klubach. Palą przede wszystkim ludzie młodzi. Często studenci. Wsadzanie ich za to do więzienia jest szkodliwe. Oni w więzieniu się jedynie deprawują. Karanie nie ma tu naprawdę sensu.

Dwudziestopięciolecie bydgoskiego Monaru obchodzone było hucznie. Sesja w ratuszu z udziałem Jolanty Kaczorowskiej, szefującej dziś całemu Monarowi w Polsce. Ty dostałeś, zdaje się, od prezydenta Dombrowicza tak zwaną jubileuszówkę. Jak to będzie w tym roku?

- Na trzydziestolecie Monaru w Bydgoszczy przygotowaliśmy album pamiątkowy, dokumentujący naszą pracę i dokonania. Album będzie już gotowy w marcu. Czy miasto jakoś uhonoruje Monar, doceni naszą pracę? Nie wiem. Mam nadzieję.

Dziękuję za rozmowę.