Odbył się mecz Zawisza – Lechia. Na telewizyjnym ekranie każdy mógł zobaczyć, że trybuny bydgoskiego stadionu świeciły pustkami. Od lutego trwa bojkot. Kibice Zawiszy nie chodzą na mecze w Bydgoszczy, nie jeżdżą też do miast, gdzie odbywają się mecze wyjazdowe. To nie wszystko. W akcie solidarności nie przyjeżdżają do Bydgoszczy kibice tych zespołów, które tutaj mają spotkania. W efekcie na trybunach jest pustawo.
Tymczasem mieszkańcy osiedla Leśnego mogą mieć wrażenie, że z okazji odbywanego meczu do Bydgoszczy przyjeżdżają rzesze kiboli, by doprowadzić w naszym mieście do krwawych bójek. Policja bowiem zachowuje się tak, jakby miasto czekał najazd Hunów.
W piątek rano mieszkańcy ulic Jodłowa, Świerkowa i Bukowa zobaczyli od strony 11 Listopada tymczasowe znaki zakazu wjazdu. Aby dostać się do swoich domów, musieli dojechać do Modrzewiowej, gdyż tylko od tamtej strony wjazd był możliwy. Rozsierdziło to całkiem sporą grupę ludzi, o czym najlepiej świadczyły telefony do naszej redakcji.
Całkowicie identyfikujemy się z ich odczuciami. To jakaś paranoja, żeby rano zamykać wjazdy do bocznych ulic na osiedlu, bo o 18.00 odbędzie się mecz, który przyjdzie oglądać niezbyt wiele osób. Byliśmy ciekawi, dlaczego policja wprowadza niezrozumiałe i utrudniające życie zakazy.
- Dla właściwego zapewnienia bezpieczeństwa przed, w trakcie oraz po meczach bydgoskiego Zawiszy w rejonie osiedla Leśnego wprowadza się zmianę organizacji ruchu. Wprowadza się ją w godzinach porannych po to, aby pojazdy w ciągu dnia przykładowo nie parkowały w miejscach, w których wprowadza się na czas meczu zakaz postoju. Mogę zapewnić, że biorąc pod uwagę zmniejszającą się frekwencję kibiców na meczach zrobimy wszystko, aby w najbliższym czasie wprowadzić rozwiązania jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców – wyjaśnił nadkom. Maciej Daszkiewicz z KWP w Bydgoszczy.