Nasz czytelnik oświadczył, że jest zażenowany wynikami konkursu na stypendia dla osób zajmujących się twórczością artystyczną i upowszechnianiem kultury w naszym mieście. Chodziło mu o miejskiego plastyka, Marka Iwińskiego.
?Jak to możliwe, że pracownik podmiotu organizującego konkurs był uprawniony w ogóle w nim startować, a w dodatku otrzymał jako jeden z niewielu maksymalną kwotę stypendium w wysokości 6000 złotych brutto? Obowiązującą na całym świecie zasadą jest, że w konkursie nie mogą brać udziału pracownicy organizatora konkursu? – stwierdził w mailu do redakcji zażenowany bydgoszczanin i złośliwie zasugerował, żeby prezydent też wziął udział w staraniach o stypendium, gdy tylko odkryje w sobie talent artystyczny.
Ponieważ zostaliśmy przez czytelnika zobligowani do ?wyjaśnienie tych podwójnych standardów?, przekazaliśmy jego mail do ratusza, a obszerne wyjaśnienie przekazała nam Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta. Tak obszerne, że publikujemy tylko jego część, odnoszącą się do meritum sprawy.
?Pan Marek Iwiński jest czynnym artystą plastykiem, absolwentem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy, Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu oraz w Gdańsku. Ma na swoim koncie szereg nagród, wystaw indywidualnych i zbiorowych. Jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków.
Stypendium, które zostało mu przyznane, przeznaczone zostanie na realizację Autorskiej wystawy sztuki Marka Iwińskiego – 20-lecie pracy artystycznej 1995-2015, która zorganizowana zostanie w Wieży Ciśnień i eksponowana w lipcu i sierpniu tego roku. Na wystawie zaprezentowany zostanie cykl autorskich obrazów olejnych, obiektów rzeźbiarskich z elementami ceramiki i szkła. Jest to projekt dotyczący indywidualnej działalności twórczej Pana Marka Iwińskiego, niezwiązany z jego działalnością zawodową.
Przy ocenie zgłaszanych projektów, w zależności od rodzaju przedsięwzięcia, Komisja stosuje pewne ustalone kryteria. W przypadku realizacji przedsięwzięć artystycznych związanych z jubileuszami twórczymi istotny jest dorobek artystyczny, znaczenie dla społeczności lokalnej i środowiska, w tym przypadku plastycznego. Pod uwagę bierze się również oryginalność pomysłu, jego zasięg promocyjny, miejsce realizacji i wpływ na wzbogacenie oferty kulturalnej miasta.
Miejsce pracy osoby ubiegającej się o stypendium nie stanowi i nie stanowiło nigdy kryterium jego przyznania.?
Nie wiemy, czy to merytoryczne uzasadnienie przekona naszego czytelnika. W przypadku przyznania tego stypendium chyba nie można mówić o kumoterstwie.
Nie przestaje nas natomiast ciekawić niesłabnąca życzliwość wobec opozycyjnego radnego Stefana Pastuszewskiego. W tym roku dostał 6 tys. zł stypendium na wydanie zbioru sonetów. Zeszłoroczne stypendium prezydent mu przyznał na wydanie zbioru opowiadań. No i radny dostał Strzałę Łuczniczki (10 tys. zł) za tomik wierszy, który ukazał się w roku 2013.