Ale przecież takie słowa padły. Że to coś, co mamy w Polsce od 25 lat, to jest neoliberalizm wzorowany na polityce krajów anglosaskich. I że ten neoliberalizm opiera się o prace Friedricha von Hayeka oraz Miltona Friedmana. Że ta polityka została zapoczątkowana przez Margaret Thatcher oraz Ronalda Reagana i wciąż rozwija się w tym samym libertariańskim kierunku (sic!). Próbuje się ograniczyć państwo do minimum. Profesor stwierdził nawet, że w Polsce ta libertariańska idea została zrealizowana i tylko się pogłębia. Andrzejowi Szahajowi najbliżej do socjalliberalizmu, ale takiego w kraju nie widzi.
Według Szahaja prywatyzowanie oznacza libertarianizm. Jednakże tak zdobyte pieniądze wydawane są na darmowe, państwowe usługi edukacyjne, lecznicze i inne oraz zapomogi, zasiłki i dotacje. Libertarianin skonstatowałby, że Polska wiele wydaje na pomoc społeczną. Jest socjalliberalna albo wręcz socjalistyczna. Socjalista powiedziałby, że w państwie o wiele za mało jest jeszcze redystrybucji dóbr, regulacji i opieki instytucjonalnej. Polska nie jest jego. Jest źle, bo przygniata ją wolny rynek.
Wolnorynkowiec byłby oburzony. Podałby wiele statystyk, rankingów i wyliczeń na dowód tego, że wolny rynek jakiś tam jest, ale marnieje. Polska jest przygniatana, ale przez biurokrację polską i unijną. Państwo jest biurokratów. Biurokraci oznajmiliby w oficjalnym piśmie, że urzędników jest wciąż za mało, a praca ciężka i potrzebna dla zachowania porządku. Zaś warunki pracy i płace pozostawiają wiele do życzenia. Więc czyje jest to państwo? Mamy demokrację, a najwięcej to w tym kraju jest ponoć katolików.
Katolicy mieliby wiele argumentów przeciwko. Młodzi do kościołów nie chodzą, a starsi często tylko z przyzwyczajenia. W mediach rozpusta. Naród tylko tu i ówdzie wierzący, a przy tym faryzejski. Żywej wiary nie ma. Antyteiści nazywani ateistami otwarcie szydzą z Kościoła. Państwo jest więc świeckie i coraz bardziej liberalne obyczajowo. Ale jest przecież rozgłośnia w Toruniu, krzyże na ścianach, a na ulicach narodowcy krzyczący BÓG HONOR I OJCZYZNA. Narodowiec na to jakiś, że przecież też jest w mniejszości. To nie jest jego państwo. On tylko protestuje, bo wokół widzi obcych duchem i obcy kapitał. Państwo, jeśli jest w czyichś rękach, to obcokrajowców ze wszystkich czterech świata stron, mógłby dodać. Ale zagranicą odezwałyby się głosy, że Polska jest suwerenna. Ani niemiecka, ani żydowska, ani amerykańska.
Nikt do Polski nie chce się przyznać. Politycy po wygraniu wyborów zrzucają winę na poprzedników albo opozycję. Jednak jakieś pomysły, ustawy i reformy są realizowane. Czyje?
Polska nie jest wystarczająco liberalna, żeby nazwać ją liberalną. Ale nie jest też wystarczająco socjalną, żeby nazwać ją socjalistyczną. Nie przypomina Szwecji, więc nie jest socjalliberalna. Jest niewystarczająco konserwatywna i niewystarczająco wolnorynkowa. Daleka od libertarianizmu i daleka od kapitalizmu. Nie dość narodowa, żeby być narodową i nie dość egalitarna i tolerancyjna, żeby być postępową. Nie jest też dość demokratyczna, nie całkiem biurokratyczna i etatystyczna. Nikt deklarujący przywiązanie do jakiegokolwiek nurtu politycznego nie chce się przyznać, że to państwo realizuje idee, w które on wierzy. Chaotycznie i wybiórczo wprowadzane są pomysły, które można przypisać do wielu odmiennych, często sprzecznych, idei politycznych.
Profesor Szahaj powiedział, że byłby dumny, gdyby Polska poszukała swoich własnych rozwiązań. Ale przecież znalazła. To, co Szahaj nazywa neoliberalizmem, libertarianie socjalliberalizmem, socjaliści nazywają wolnym rynkiem, wolnorynkowcy biurokracją, biurokraci demokracją, demokraci zaściankiem, zaścianek rozpustą, rozpustnicy “katotalibanem”, to wszystko jest autorski, polski, przepis na ?zupę na winie?. Wrzucamy do garnka wszystko, co się pod rękę nawinie. Nic dziwnego, że nikomu nie smakuje.
Postulat polityczny zastąpię postulatem poznawczym: używajmy pojęć zgodnie z ich znaczeniem. Oddzielajmy jedne od drugich. Resztki zmieszane ze śniadania, obiadu i kolacji nie są śniadaniem, obiadem ani kolacją. W Polsce nie jest realizowana żadna idea polityczna.