Z inicjatywy Józefa Herolda, byłego redaktora naczelnego bydgoskiego oddziału Gazety Wyborczej, na cześć wybitnych polskich postaci lub ku upamiętnieniu historycznych wydarzeń sadzone są dęby w alei Ossolińskich. Z powodu swojego zaangażowania Józef Herold nazywany jest kustoszem dębowego pocztu.
Podczas dzisiejszej uroczystości Józef Herold przypomniał, że pierwsze dęby posadzone zostały, by upamiętnić postaci Jana Pawła II i ks. Jerzego Popiełuszki. Inicjatywa posadzenia Dębu Wolnej Ukrainy wywołała w Bydgoszczy protesty, o których piszemy na końcu relacji.
Na uroczystości obecna była m.in. minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, poseł Grażyna Ciemniak, samorządowcy i ukraińscy studenci uczący się w Bydgoszczy.
- My mieliśmy swoją “Solidarność” i te wydarzenia, które doprowadziły do prawdziwej wolności. Ukraina miała swój Majdan i te konsekwencje, które w związku z tymi wydarzeniami ciągną się dalej – powiedział Rafał Bruski. Prezydent Bydgoszczy porównał polską walkę o uniezależnienie się od imperium rosyjskiego z procesem, który następuje na Ukrainie. Okazał solidarność i wspólnotę z Ukraińcami. – Chcemy być z Ukraińcami w tych trudnych chwilach i życzyć im tego, aby im się udało zbudować silną państwowość, zdrowy naród, zdrową gospodarkę i dostatek – życzył Bruski.
Władysław Kaniewski, radca minister Ambasady Ukrainy w Polsce powiedział, że zasadzenie dębu jest bardzo ważnym wydarzeniem w kontekście relacji polsko-ukraińskich i wzmocnienia więzi między obu narodami. Stwierdził, że siłą napędową przemian na Ukrainie są młodzi ludzie, którzy urodzili się już w wolnej Ukrainie. – Razem z nami jest cały świat cywilizowany, dlatego zwyciężymy. Jestem przekonany, że to drzewo, symbol wolności, symbol jedności, symbol przyjaźni naszych narodów, które za kilkanaście minut będzie posadzone ukorzeni się swoimi europejskimi korzeniami bardzo mocno w tej gościnnej ziemi bydgoskiej – powiedział ukraiński dyplomata.
Syn Józefa Herolda Jakub Herold, były konsul Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie przedstawił postać gościa honorowego uroczystości Jurija Andruchowycza, ukraińskiego poety, prozaika i piosenkarza. Przedstawił go jako bezpośredniego uczestnika walk na Majdanie. Mówił też o swojej współpracy z Wiesławem Kanieckim, gdy on był ukraińskim konsulem w Lublinie, a on we Lwowie. – Niech żyje wolna Ukraina! – zakończył przemówienie Jakub Herold.
Jurij Andruchowycz jako zaszczytne nazwał zaproszenie do “tak symbolicznej misji”. Wyraził nadzieję, że posadzony dąb będzie odbierany jako drzewo pojednania polsko-ukraińskiego. – Na Ukrainie bardzo wysoko cenimy to, co robi dla nas społeczeństwo polskie, Polska jako państwo – powiedział i dodał, że przed wybuchem rewolucji na Majdanie Ukraińcy traktowali Rosjan “raczej jako braci”, a Polaków jako “przyjaciół”. – Różnica jest na korzyść Polaków, bo brata się nie wybiera, jaki jest, taki jest, natomiast przyjaciół wybiera się – stwierdził.
Po wystąpieniach dokonano aktu posadzenia “Dębu Wolności Ukrainy”. Napis na dębie głosi: “Dąb wolnej Ukrainy posadzony przez Jurija Andruchowycza wybitnego pisarza ukraińskiego z inicjatywy Stowarzyszenia Klub Przyjaciół Ukrainy 23 maj 2015 r.”.
Pisarz Jurij Andruchowycz z zespołem Karbido wystąpi jeszcze dzisiaj z koncertem w klubie Mózg.
——
Pomysł posadzenia Dębu Wolnej Ukrainy wywołał w Bydgoszczy kontrowersje. Bojkot imprezy ogłosił radny sejmiku województwa Roman Jasiakiewicz, który ogłosił, że “pora najwyższa by Państwo Polskie otwarcie postawiło sprawę zbrodni na Wołyniu, zbrodniczej roli UPA, zbrodni popełnionych na polskiej ludności na polskich Kresach” i że “Prawda historyczna i polska racja stanu muszą w końcu być najważniejsze”.
Na uroczystości obecni byli przeciwnicy posadzenia Dębu Wolnej Ukrainy. Demonstracyjnie trzymali w dłoniach kartki z napisem: “Dąb poświęcony ofiarom ukraińskiej rzezi Polaków na Wołyniu”. Wśród protestujących bydgoszczan obecny był prof. Roman Kotzbach i działacze Kongresu Nowej Prawicy z Piotrem Najzerem.
Kilkadziesiąt minut po oficjalnej uroczystości w sąsiedztwie Dębu Wolnej Ukrainy bydgoski radny Bogdan Dzakanowski posadził “Dąb poświęcony ofiarom ukraińskiej rzezi Polaków na Wołyniu”, o czym piszemy oddzielnie. Poprosiliśmy o komentarz prof. Romana Kotzbacha. Oto jego ocena dzisiejszej uroczystości:
- Aleja dębowa przy al. Ossolińskich stanowi wyraz naszego hołdu znanym Polakom, osobom, które zapisały chlubną kartę naszemu miastu – Bydgoszczy lub Ojczyźnie – Polsce, ważnym wydarzeniom w życiu naszego Narodu. Uważam, że nie jest to miejsce dla oddawania hołdu Wolnej Ukrainie. Matka moja Helena urodziła się na Kresach, w Samborze. Dwóch braci matki w 1940 r. NKWD zesłało na Sybir, skąd wrócili w latach 50. Mam więc osobiste prawo do wyrażania swojego protestu.
Do dzisiaj ukraiński rząd nie poprosił Polaków o wybaczenie za wymordowanie 120 tys. naszych rodaków w bestialski sposób w czasie rzezi wołyńskiej. Tylko prezydent Kuczma zdobyła się na krótkie “przepraszam”. Ukraiński parlament uchwala ustawę gloryfikującą bandytów z UPA i OUN. Prezydent Poroszenko zaraz ją podpisuje. Popieramy Ukraińców w ich walce z rosyjskim agresorem, ale musimy dbać o naszą narodową godność i pamiętać o ich banderowskiej przeszłości. Cmentarz Polskich Orląt we Lwowie nie wita nas postaciami lwów, bo brak na to zgody rady miasta Lwowa. To tak, jakby w Izraelu oddawano hołd niemieckim twórcom Holocaustu w czasie II wojny światowej. Nie ma zgody na podobne poniżanie Polski i Polaków!Więcej zdjęć: TUTAJ