STRZAŁA ŁUCZNICZKI – PROTEST
Pragnę wyrazić zdecydowany protest w związku z oświadczeniem, jakie opublikował na portalu bydgoszcz24.pl dziennikarz ?Expressu Bydgoskiego? Jarosław Jakubowski. Skrytykował w nim sposób przyznawania Nagrody o Strzałę Łuczniczki, wypracowany przez środowiska twórcze i zaakceptowany przez Radę Miasta Bydgoszczy. W pracach tych uczestniczyło dwóch przedstawicieli Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, do którego należy red. Jakubowski, a osiągnięte porozumienie zostało zaakceptowane przez wszystkie strony. Podczas obrad ostatniego Jury obecny był też pan Radosław Chmara, przedstawiciel Biura Kultury Bydgoskiej, który czuwał nad prawną poprawnością tego posiedzenia.
Pan Jakubowski prezentuje w swoim tekście niezwykłą butę i hipokryzję, sam będąc dwukrotnie beneficjentem poprzedniego układu, zarzuca mnie i Stefanowi Pastuszewskiemu osiągnięcie korzyści z obecnego sposobu przyznawania nagród. Prezentując wszem i wobec swoje radykalne poglądy, atakując Związek Literatów Polskich, pragnie zatuszować to, co rozgrywało się przez dziesięć lat. Jedynymi laureatami byli wtedy autorzy Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, a naprawdę znakomite książki (np. ostatni tom wierszy Andrzeja Baszkowskiego), nie miały szans na nagrodę, bo obowiązywał układ związkowy. Stale przyjeżdżał do Bydgoszczy ten sam krytyk z SPP i przyznawał nagrody twórcom z tego ugrupowania lub zaprzyjaźnionym z nimi. Byłem jedną z osób postulujących te zmiany, bo moi koledzy byli niemal co roku krzywdzeni, zdobywając znaczące nagrody ogólnopolskie, publikując książki w kraju i za granicą, reprezentując nasze miasto na licznych forach, nie mieli szans na zdobycie lauru w Bydgoszczy. Po dziesięciu latach po raz pierwszy otrzymali nagrodę pisarze niezrzeszeni (S. Pastuszewski, J. Szatkowski) a potem wreszcie autor ze Związku Literatów Polskich.
Nie rozumiem hipokryzji red. Jakubowskiego, należącego do lokalnego oddziału SPP, który wyznaczył na tegorocznego jurora Artura Nowaczewskiego z kręgu autorów pisma ?Topos?. Wszem i wobec wiadomo, że Jakubowski i Tabaczyński, który też aspirował w tym roku do Nagrody, przyjaźnią się z Nowaczewskim, publikują w tych samych mediach i wzajemnie się komplementują. Powinien zatem ów krytyk i poeta walczyć podczas Jury o laury dla pisarzy z SPP, a nie po porażce, dystansować się do pozostałych członków gremium oceniającego. Jakubowski (podpisując się jar) opublikował w ?Expressie Bydgoskim? z dnia 7 czerwca krótką notkę o przyznanych nagrodach i zaakcentował to, że w kategorii eseistycznej nie było jednoznaczności. Porażkę swojego bliskiego kolegi Michała Tabaczyńskiego i Krzysztofa Derdowskiego ukazał w taki sposób, jakby to Tabaczyński był zwycięzcą.
Każdy z Jurorów konkursu miał własne wizje laureatów, a Związek Literatów Polskich miał tylko jednego przedstawiciela. Dla mnie samego nagroda w kategorii poetyckiej przyznana Krzysztofowi Gruse była ogromnym zaskoczeniem, choć jej nie kwestionuję, i prawdę powiedziawszy, bardzo liczyłem na to, że mój tom wierszy pt. Sprzedawca skowronków okaże się dla Jurorów najciekawszy. Nowaczewski, jako krytyk wyznaczony przez oddział SPP, nie wywalczył podczas obrad Jury Strzały Łuczniczki dla Wojciecha Banacha, a w kategorii eseistycznej nie zdołał przeforsować książki Tabaczyńskiego.
Uczestniczę w wielu gremiach oceniających, w wielu konkursach literackich i artystycznych w Polsce i wiem, że wszelkie posiedzenia końcowe są rodzajem boju i ostatecznego konsensusu pomiędzy członkami kapituł. Jakubowski nie widzi oczywistej nieskuteczności Jurora wyznaczonego przez SPP, a wszystko zrzuca na karb ?kolesiowych? układów. Moją nagrodzoną książkę określa jako ?mierną?, wykazując w ten sposób ogromną dezynwolturę. Nie chcę tutaj podnosić własnych zasług, ale starczy przypomnieć, że moje eseje i książki naukowe recenzowali pozytywnie uczeni z pierwszych szeregów humanistyki polskiej, żeby wspomnieć tylko Jana Błońskiego (UJ), Mieczysława Inglota (UWr), Zbigniewa Sudolskiego (UW), Józefa Bachórza (UG), Andrzeja Fabianowskiego (UW), Marka Bieńczyka (IBL) itd., a mógłbym tutaj znacznie pomnożyć te nazwiska.
Nagrodzona książka składa się z esejów poświęconych największym polskim romantykom (Mickiewiczowi, Słowackiemu, Krasińskiemu, Norwidowi), poetom dwudziestego wieku (Miłosz, Szymborska, Wojtyła), a także twórcom nowego czasu i chyba dobrze, że jest w Bydgoszczy autor, który potrafi coś konstruktywnego o tym powiedzieć? Znani profesorowie wielokrotnie oceniali je jako kompetentne i dobrze napisane, a nie zajmujący się tymi przestrzeniami literackimi Jakubowski, bezceremonialnie określa je jako ?mierne?. Niechby tam został przy swoich ocenach, niechby przyjaźnił się z kim chce, ale dlaczego publicznie zarzuca nieuczciwość znakomitym pisarzom, którzy zostali wyznaczeni do Jury, zresztą mającym znacznie większy dorobek od niego i nie publikującym tak kontrowersyjnych i niesprawiedliwych tekstów, jak np. Generał.
Kłopot z takimi twórcami jak Jakubowski czy Tabaczyński polega na tym, że chcieliby w przyspieszonym tempie przeskoczyć próg sławy, wielkości czy jak to nazwać? Ich twory mają lokalne znaczenie, czasem tylko dzięki kumpelskim układom pojawiają się w innych miejscach kraju, ale ani nie przekroczyły granic Polski, ani nie zdobyły znaczących ogólnopolskich nagród, ani wreszcie nie weszły do największych antologii literatury polskiej. Od blisko trzydziestu lat zajmuję się kulturą naszego regionu i z sympatią wspominam przyjęcie młodszego pokolenia przez Krzysztofa Nowickiego, Jana Góreca-Rosińskiego, Kazimierza Hoffmana czy Andrzeja Baszkowskiego, bo to był ciąg znaczących wspomożeń, publikacji i ocen, które bardzo nam pomagały na arenie ogólnopolskiej.
Dochodząc do określonej pozycji krytyka literackiego, żywo reagującego na literaturę, publikując książki o autorach naszego kręgu kulturowego bez względu na przynależność związkową, podobnie podchodziłem do Jarosława Jakubowskiego, wskazując publicznie jego talent i oczekując dalszego rozwoju. Niestety autor ten zbytnio upolitycznił swoje pisanie i zaczął płodzić komercyjne teksty, które miały mu przynieść dochód i sławę w tempie błyskawicznym. Nic z tego nie wyszło, skonfliktował się z wieloma ludźmi, sztuka pt. Generał została schłostana za brak obiektywizmu, a tylko przyjaciele dostrzegli w niej arcydzieło literatury polskiej.
Reasumując, raz jeszcze dziękuję Kapitule Nagrody za wyróżnienie mojej książki, nie czuję się pisarzem ?miernym? i cieszę się, że został przełamany monopol nagradzanych, bo już niedobrze się robiło od stale tych samych nazwisk. Jakubowski otrzymał to wyróżnienie dwa razy, ale jego poczucie ważności kazało mu wystawić swoją książkę (Święta woda) po raz trzeci ? przegrał z kretesem i to zapewne tak go zabolało. Ja nigdy więcej nie będę desygnował swojej książki do konkursu, bo wymaga tego przyzwoitość pisarska, ale zawsze walczyć będę o obiektywizm Jurorów, bez względu na przynależność związkową i układy towarzyskie. Wyrazem tej walki było oficjalne pismo, które jako Prezes Oddziału Bydgosko-Toruńskiego ZLP skierowałem niedawno na ręce Prezydenta Bydgoszczy. Postulowałem w nim rozważenie dymisji Michała Tabaczyńskiego jako redaktora BIK-u i Kierownika Pracowni Literatury MCK, z powodu jego braku tolerancji dla innych niż kumpelskie środowisk.
Jakubowski określa moje oficjalne pismo związkowe jako ?donos?, co zrzucić trzeba na brak doświadczenia i niezrozumienie lokalnych uwarunkowań kulturalnych. Ja nie reprezentuję tylko siebie, ale ujmuję się za pisarzami ZLP, których młodzian Tabaczyński nieustannie kąsał w swoich tekstach. Jakże też dziwi mnie, że dziennikarz ?Expressu Bydgoskiego?, kierując pismo do Prezydenta Bydgoszczy określa nasze miasto jako ?lokalny grajdoł?, a do tego manipuluje faktami, bo jurorzy w tym roku byli spoza Bydgoszczy i nikt ze strony ZLP nie wywierał na nich nacisku.
Ja jestem dumny z Bydgoszczy, cieszę się, że tak wspaniale się rozwija, chciałbym też by kwitła w niej literatura i sztuka, w całej jej różnorodności. Takie nieprzemyślane, impulsywne wystąpienia jak to, opublikowane na portalu bydgoszcz24.pl przez red. Jakubowskiego, tylko zaciemniają obraz ciekawych zjawisk, które mają miejsce w obrębie literatury w Bydgoszczy i niczego konstruktywnego do niej nie wnoszą.
Dr Dariusz T. Lebioda
Prezes
Bydgosko-Toruńskiego Oddziału
Związku Literatów Polskich
Laureat Strzały Łuczniczki?2014