W piśmie kierowanym do Rafała Bruskiego, poeta Dariusz Tomasz Lebioda pisze: ?…zwracam się do Pana, by rozważył Pan propozycję nadania bydgoskim, nowoczesnym tramwajom imion i nazwisk znaczących postaci bydgoskiej kultury. Kieruję się tutaj troską o nasze dziedzictwo kulturowe, które mogłoby też w dobie Unii Europejskiej ? obejmować twórców z niemieckiego okresu historii naszego miasta. Mój pomysł zrodził się podczas ostatniej wizyty w Trójmieście, gdzie właśnie w taki sposób oznaczono nowe jednostki Swing, dostarczone przez bydgoską Pesę. Zauważyłem, że tramwaje oznaczono między innymi takimi nazwiskami jak: Artur Schopenhauer (filozof), Stanisław Supłatowicz (pisarz), Krzysztof Klenczon (piosenkarz, autor tekstów), Jan Flachsbinder.?

Pomysł jak się wydaje jest ciekawy i ma zarówno walory edukacyjne jak i wspiera lokalny, bydgoski patriotyzm. Może mieć też spore znaczenie w budowaniu bydgoskiej tożsamości, która wciąż jest dość niemrawa i rachityczna.
Lebioda w dalszej części swego listu do prezydenta miasta pisze: ?Wierząc, że spodoba się Panu ten pomysł, proponuję by na początku nazwać tramwaje następującymi imionami i nazwiskami: Leon Wyczółkowski (malarz), Ferdinand Lepcke (rzeźbiarz), Fritz Weidner (architekt), Witold Bełza (bibliotekarz), Antoni Chołoniewski (dziennikarz, działacz narodowy), Adam Grzymała-Siedlecki (pisarz), Andrzej Szwalbe (organizator życia muzycznego), Jerzy Sulima-Kamiński (pisarz), Jan Górec-Rosiński (pisarz), Wincenty Domisz (prezydent Bydgoszczy), Kazimierz Hoffman (pisarz).”

Lista proponowanych nazwisk może budzić kontrowersje. Czy rzeczywiście powinniśmy upamiętniać kogoś takiego jak Wincenty Domisz?

Przypuszczać należy, jak sądzę, że dyskusja o konkretnych, godnych upamiętnienia nazwiskach jeszcze przed bydgoskimi środowiskami twórczymi, przed prezydentem i radnymi. W inicjatywie Lebiody szczególnie cenne wydaje się to, że chce on również upamiętnienia niemieckich mieszkańców naszego miasta, których znaczenia mimo gorzkich doświadczeń rozbiorowych i wojennych nie powinniśmy pomijać. Oprócz nacjonalistów sprzed dwudziestego roku minionego wieku, oprócz hitlerowskich morderców, zamieszkiwali w Bydgoszczy Niemcy, którzy byli ludźmi zacnymi i zasłużonymi dla naszego miasta.

Rację ma Lebioda kończąc swój list tak: ?Nasze miasto ma czym się pochwalić w sferze kultury, a osiągnięcia można liczyć od zamierzchłych wieków, czego świadectwem może być choćby architektura i struktura miejska. Warto podkreślać wagę naszych twórców dla miasta i kultywować ich pamięć w różnoraki sposób. Miasto czyniło to do tej pory, nadając nazwy ulicom i skwerom, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, jednak w dobie żywiołowego rozwoju techniki, warto też pomyśleć o nazewnictwie nowoczesnym. Szczególnie interesujące może być takie nazwanie tramwajów, w momencie zbliżania się do końca ogromnej inwestycji, jaką była budowa linii tramwajowej do Fordonu i zakup przez miasto dwunastu nowoczesnych Swingów, obsługujących tę trasę.?

Nic dodać, nic ująć. Należy mieć chyba jedynie nadzieję, że ciekawa inicjatywa poety nie ugrzęźnie gdzieś w odmętach urzędniczych procedur. I podejmą ją rześko prezydent, radni oraz Biuro Kultury Bydgoskiej.