Na zaproszenie podmiotów gospodarczych (doliczyliśmy się dwudziestu pieczątek na zaproszeniu) działających na terenie należącym dawniej do ?Zachemu? odbyła się kolejna debata kandydatów na urząd prezydenta Bydgoszczy. Nie uczestniczył w niej Rafał Bruski. W jego zastępstwie w dawnej sali konferencyjnej dyrekcji ?Zachemu? pojawił się wiceprezydent Grzegorz Dołkowski. Usprawiedliwił nieobecność szefa koniecznością towarzyszenia parze prezydenckiej.
Kiedy debatę zorganizowali kilka dni temu spółdzielcy, była ona śmiertelnie nudna, gdyż wszyscy kandydaci odpowiadali po kolei na to samo pytanie. Formuła debaty, która odbyła się budynku po ?Zachemie?, była inna. Kuriozalna. Dokonano losowania kolejności odpowiadania na pytania, ale nie dano kandydatom szansy na popisanie się inwencją. Odpowiadali wprawdzie na pytania, ale były one losowane spośród pytań przygotowanych przez organizatorów.
Znów zrobiło się nudno i drętwo, ale ożywienie zapanowało za sprawą wiceprezydenta Bydgoszczy. Grzegorz Dołkowski stwierdził, że miasto w sprawie ?Zachemu? nie ma nic sobie do zarzucenia, natomiast właściciele firm na terenie pozachemowskim powinni uderzyć się w piersi, gdyż swoimi problemami zawracają innym głowę. Wtedy w sali, gdzie odbywała się debata, rozległo się buczenie.
Następnie głos zabrał Marcin Sypniewski. Przypomniał wpis na Twiterrze, którego dokonał Rafał Bruski, kiedy cztery lata temu kandydował na stanowisko prezydenta: ?Historia uczy, że każda władza oparta na arogancji, pysze, mobbingu, marketingu i podstępie musi upaść. To tylko kwestia czasu.? Kandydat Nowej Prawicy został nagrodzony oklaskami.