Bydgoskie organizacje samorządu gospodarczego zorganizowały dzisiaj w Kujawsko-Pomorskiej Izbie Rzemiosła i Przedsiębiorczości przy ul. Piotrowskiego 11 "Debatę gospodarczą o Bydgoszczy" z kandydatami na Prezydenta Bydgoszczy.
Debaty przedwyborcze powinny pomóc wyborcom w odpowiedzi, który z kandydatów jest bardziej błyskotliwy, potrafi bardziej przekonująco odnieść się i znaleźć odpowiedź w sprawach, które są kontrowersyjne i przekonać go, że dokonywany wybór kandydata jest trafny i odpowiada poglądom wyborcy. Debata zorganizowana dzisiaj przez organizacje samorządu gospodarczego w żaden sposób nie ułatwiła tego zadania osobom, które jeszcze wahają się i nie są przekonane do żadnego z pięciu kandydatów ubiegających się o urząd Prezydenta Bydgoszczy.
Organizacje samorządu gospodarczego (pod tekstem wymieniamy podmiotowo organizatorów debaty) zdecydowały się nie stawiać kandydatów w trudnej sytuacji i pytania im postawione nie dotyczyły konkretnych spraw, w których kandydat musiałby dokonać wyboru i zdradzić np. swoje poglądy gospodarcze lub swoje zdanie na temat ściśle oznaczonego problemu (czas odpowiedzi był 3-minutowy). Każde z pięciu przygotowanych pytań, a właściwie nie pytań, tylko zagadnień, zachęcało do wygłoszenia referatu, a nawet zorganizowania osobnego seminarium: 1. Wizja gospodarcza Bydgoszczy do 2020 - szanse i zagrożenia, 2. Wsparcie dla przedsiębiorczości i konkurencyjności przedsiębiorstw, 3. Rozwój rynku pracowników, szczególnie w zawodach i branżach deficytowych, 4. Współpraca z samorządami i organizacjami otoczenia biznesu na poziomie regionu, metropolii i miasta, 5. Węzeł komunikacyjny i jego wpływ na rozwój gospodarczy Bydgoszczy.
Takie seminaryjne postawienie zagadnień przed kandydatami spowodowało, że po pierwszej serii odpowiedzi na sali zrobiło się nudno. W związku z tym, że zdecydowaną większość na sali stanowili przedstawiciele sztabów wyborczych, każdy kandydat w zależności od liczby obecnych zwolenników na sali, mógł liczyć na proporcjonalne do tej liczby oklaski. W tej sytuacji, już po pierwszej serii odpowiedzi, u samych kandydatów dał się zauważyć spadek koncentracji i debatę zaczęli oni traktować mniej jako prawdziwą rywalizację o przychylność zgromadzonych i okazję do zdobycie ich poparcia, a bardziej jako towarzyskie spotkanie.
Niesztampowo wypadł jedynie Marcin Sypniewski, który mówiąc o zagrożeniach dla rozwoju miasta, jako zagrożenie wskazał wygraną któregoś z głównych pretendentów do prezydentury na kolejne 5 lat, czyli Rafała Bruskiego lub Tomasza Latosa, bo taki wybór oznaczać będzie - zdaniem Sypniewskiego - dalsze kłótnie, oznaczać będzie "3xD, czyli Degradację. Demobilizację i Dewastację". Paweł Skutecki błysnął stwierdzeniem, że oczekiwanie przedsiębiorców wsparcia ich przez polityków, jest o tyle dziwne, że według jego relacji z tymi przedsiębiorcami właśnie, wynika, że oczekują oni nie wsparcie, tylko nieprzeszkadzania i nietworzenia hamujących przedsiębiorczość przepisów.
Był też wspólny mianownik w wystąpieniach kandydatów rekrutujących się z opozycji, którzy krytykowali posunięcia rządzących, w szczególności odnoszące się do wysokości opłat, braku gospodarności (np. ADM-owskie pustostany). Wtedy prezydent Rafał Bruski ripostował i wskazywał, że np. pustostany (wolne lokale użytkowe) przy głównych ulicach miasta w 30% dotyczą nieruchomości prywatnych, a zaledwie w 3% - ADM-owskich.
Trzech kandydatów opozycji wskazywało, że Rafał Bruski rządzi miastem na zasadzie dyktatu, nie współpracując z bydgoskimi przedsiębiorcami, a prezydent Bydgoszczy przekonywał, że jest wręcz przeciwnie i nigdy nie było takiego przypadku, żeby nie spotkał się z bydgoskim przedsiębiorcą, gdy on takiego spotkania oczekiwał.
Debaty nawet nie ożywiły pytania, które po jednym każdy z pretendentów mógł zadać swojemu konkurentowi. Rafał Bruski zadał pytanie Tomaszowi Latosowi: "Jak żyć?" - a kontekst postawionego tak pytania odnosił się do rosnących nawet w skali kilkudziesięciu procent cen energii, paliwa... Usłyszał w odpowiedzi, że rząd obniżył podatek CIT do 9% i wprowadza proporcjonalną do dochodów opłatę ZUS dla drobnych przedsiębiorców, a naprawdę wysokie to są opłaty za usługi w Bydgoszczy.
Ożywieniu dyskusji miało służyć postawione przeze mnie pytanie. Chciałem je zadać wszystkim kandydatom, ale nie mogłem, bo pytanie z sali można było zadać tylko jednemu kandydatowi. "Po wyborach premier Mateusz Morawiecki przyjeżdża do Bydgoszczy i oznajmia nowo wybranemu prezydentowi, że rząd zdecydował w odniesieniu do naszego miasta eksperymentalnie, w ramach specjalnej strefy ekonomicznej zawiesić stosowanie ustawy o podatku dochodowym lub wybudowanie w ciągu 2 lat drogi ekspresowej S10 do Torunia. Na co prezydent elekt się decyduje?" Chciałem zadać pytanie prezydentowi Rafałowi Bruskiemu (dialog z premierem w tak postawionym wariancie do wyboru mógł być bardzo interesujący), ale nie mogłem, bo limit (jedno pytanie) był już wyczerpany. Więc postawiłem je Marcinowi Sypniewskiemu. Odpowiedź znających poglądy kandydata Czasu Bydgoszczy nie zdziwiła... Wybrał eksperyment, bo w jego ramach do Bydgoszczy napłynęliby ludzie z całej Polski i ci ludzie w ciągu dwóch lat zapewniliby z uiszczonych innych opłat podatkowych finansowanie budowy S10 na tak krótkim odcinku.
No ale, jak zaznaczył kandydat Czasu Bydgoszczy, takie postawienie sprawy i przedstawienie takich oczekiwań nawet wśród polskich przedsiębiorców oznacza, że wkroczyliśmy w political fiction!
* * *
Organizatorami debaty byli Pracodawcy Pomorza i Kujaw, Pomorsko-Kujawska Izba Budownictwa, Kujawsko-Pomorska Izba Rzemiosła i Przedsiębiorczości, Business Centre Club, Izba Przemysłowo-Handlowa Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Sejmik Gospodarczy Województwa Kujawsko-Pomorskiego.