Twórcy szkoły poszukują przepisu na szkołę idealną. Rozwiązania upatrują w demokratyzacji. Dzieci i rodzice mają wpływ na program i sposób nauczania. Uczniowie podążają za swoimi marzeniami, a ich talenty są starannie pielęgnowane. Po długim czasie badań, spotkań i rozmów twórcy szkoły stworzyli model edukacyjny odpowiadający oczekiwaniom dzieci, rodziców, nauczycieli, mentorów oraz wszystkich osób zaangażowanych w powstanie nowej, innowacyjnej placówki.

- Poszczególne zagadnienia omawiane są kompleksowo. Przedmioty i dziedziny przenikają się. Program można tak uporządkować, żeby był atrakcyjniejszy dla dzieci. Dostosowujemy go do ich potrzeb oraz trybu funkcjonowania – mówi Jolanta Gawryłkiewicz, pomysłodawczyni Fundacji Kreatywnej Edukacji.

Założyciele fundacji są zdeterminowanymi innowatorami. Skoro nie da się przekształcić polskich szkół systemowo, postanowili stworzyć alternatywę. Są optymistami. Ich zdaniem Bydgoszcz to miasto, w którym żyje się bardzo dobrze. Swoimi działaniami promują miasto w Polsce, a także za granicą. “Może to pozytywny wpływ wszechobecnej w centrum wody, a może przyjaznych ludzi. Bynajmniej nie jest to zasługą urzędników czy polityków, ale lokalnej społeczności. Miasto, w którym piętrzą się oddolne ruchy społeczne – w biznesie, kulturze czy nauce. Młodzi inicjują modę na przedsiębiorczość, twórcy i ludzie kultury odmieniają przestrzeń miasta za sprawą sztuki, a rodzice współdecydują o edukacji swoich dzieci.” Osoby zaangażowane w projekt stworzenia nowego rodzaju szkoły czują się częścią takiej właśnie Bydgoszczy.

Są przekonani, że wyzwaniem dzisiejszych czasów nie jest wyłącznie nauczenie dzieci jak czytać i pisać, dodawać i odejmować. “Celem szkoły powinno być uwolnienie talentów i przygotowanie do spełnionego życia, w którym relacje są inspirujące, praca może być twórcza, a marzenia w pełni osiągalne.”

We wrześniu otwarta zostanie klasa zrzeszająca dzieci w wieku od 6 do 8 lat odpowiadająca klasom 1-3 oraz druga dla dzieci od 9 do 11 lat, odpowiednik klas 4-6. W jednej klasie będzie uczyło się maksymalnie 15-cioro dzieci.

W Perpetuum Mobile dzieci uczą się od siebie nawzajem i wspólnie dochodzą do rozwiązania problemów stawianych przez nauczyciela. – Dzieci odpoczywają na takich zajęciach. Mówią “To jest bułka z masłem”, “Nareszcie to zrozumiałem”. Chętnie angażują się w zajęcia. Są aktywne i pomysłowe. Nauczyciel niekoniecznie jest osobą, która wie wszystko lepiej. Nie ma szaleńczego tempa i przeskakiwania nad tematami – opowiada Jolanta Gawryłkiewicz.

Twórcy szkoły stawiają na budowanie relacji, współpracę, rozwój i wolność. Kadrę szkoły tworzą wykwalifikowani nauczyciele, ale to przede wszystkim ludzie z pasją, eksperci, mentorzy. Osoby, które potrafią odkryć potencjał dzieci, dostrzec ich talenty oraz pomóc im się rozwinąć.

Stawia się na jakość, a nie ilość przyswojonej wiedzy. Jolanta Gawryłkiewicz tłumaczy, na czym to polega: – Dzieci nauczane w typowy sposób często nie rozumieją, chociażby, logiki procesów historycznych. Wiedzą, że Piłsudski był wielkim strategiem, ale nie rozumieją dlaczego i co to oznacza. Na naszych zajęciach uczymy myślenia przyczynowo-skutkowego, a nie tylko chronologii wydarzeń.

Szkoła właściwie ma już wystarczającą liczbę osób do uruchomienia obu klas, ale rekrutacja wciąż trwa. Więcej informacji znaleźć można na stronie: www.perpetuummobile.org.pl